Udar odcinek 1

Rozpoznanie.

 

Zaczęło się niewinnie. Tak niewinnie, że nawet nie zwróciłem na taki szczegół uwagi. Prawym kątem, prawego oka zaniewidziałem, ale tak tylko troszkę. Jakby mi śpioch zaszedł bokiem. Zaszedł mnie bokiem, prawym okiem, z malutkim przytupem. Kto by się przejmował? Jednak szedł dalej, taki malutki pielgrzym, poszukiwacz "niewiadomoczego". No czego tu u mnie szukasz kolego? Czy ja ci zrobiłem co złego? Ale wlazł, z buciorami, nie pytając nikogo o pozwolenie, lazł co raz to śmielej. Ani myślał, żeby wyjść, rozpanoszył się, a mnie chwyciła zadyszka.

Nie, nie od tego. Musiałem wyłazić po schodach. Chamskich schodach, wysoko, wysoko, prawie do nieba bram i zadyszka. Nie spodobało się to mojemu szefostwu. Co on se tak dyszy? Kto mu na to zezwolił? Jeszcze nam tu umrze albo co i kłopot gotowy. I będzie na nas! Dodał ktoś cichcem.

Polazłem zatem z tych schodów do lekarza. Bylejakiego, aby lekarz i nie za daleko. Po co mi daleki lekarz, chcę bliskiego, rodzinnego, najlepiej fajnego i milutkiego.

Zdziwienie lekkie, no jak to? Mieszka pan tam, a zgłosił się pan tu? A tak, bo mi się tak spodobało, bo mam blisko do pracy i z pracy. Ale co tam, odpisano, spisano, sporządzono kartotekę, gadano do mnie panie Pesel. Nie po nazwisku, broń Boże! Bo Rodo, tak już się do pacjentów nie godo. Po europejsku ma być.

Dobra, ok, można i światowo, co mi tam. Grunt, że kolejek nie ma, nie trzeba na nic czekać. Tylko raz przez moment czekałem, no bo jak to możebne, by w przychodni nic nie czekać? Koniec świata musowo. Poczekałem więc chwilę na babę od EKG, nawet chciałem już wyjść, bo drzwi zamknięte, zero informacji, nie wiem właściwie, na co czekam, więc zbieram się do wyjścia. Co będę czekał po próżnicy? A bo mi tak bardzo zależy? Ale, ale! Ja już idę, tylko minutkę pan poczeka! Jakaś baba dyszy do mnie, bo jej moim dramatycznym krokiem całkiem szyki pomieszałem, a tak miło się plotkowało z koleżanką. No ok, to wracam, kładę tyłek grzecznie na krzesełko i czekam. I doczekałem się. Coś tam wyszło, nie najlepiej chyba, ale i nie najgorzej — praca serca szybka, ciut za szybka.

Plik recept, lekarka niewzruszona, opowiadam jej o niedowidzeniu, no to do okulisty, niech on się martwi.

Ba do okulisty. To już nie przychodnia, to specjalista. Kolejki, machlojki, za rok może, jak dobrze pójdzie, trzeba chyba prywatnie, za kasę. No cóż, znalazłem najtańszego, ale znowu czekać, tylko dziesięć dni, a nie trzysta, ale jednak trzeba czekać. No cóż, to poczekam i tak mi się nie pali do specjalisty.

Pracowałem sobie międzyczasem żwawo, jakby nic się nie stało, no bo nie stało się wiele. Nic nie boli, serce puka, w oku luka, ale mała, czarna tylko cała. I się powiększa, już prawie na pół oka. Coś chyba jednak nie tak.

Zaszedłem w końcu do okulisty, specjalisty i liczę, że najwyżej za dwie godziny trafię do domu, bo prosto z roboty, jeszcze utytłany nieco, więc trochę zniecierpliwiony czekam. Przymierzają szkła, każą chodzić, spacerować, nie wiadomo po co. Na co mi szkła, skoro niedowidzę? W końcu dorywam szefową, główną specjalistkę i mówię, o co chodzi. Dobrze, dobrze, to zbadamy, ocenimy, wycenimy. Mija kolejne półgodziny, już dreptam trochę, jak by mi się sikać chciało, taka nostalgia za domem mym rodzinnym. Rachunek dodatkowy sto czterdzieści, mam sto trzydzieści, do Żyta nie pójdziemy, mam ulgę, bo dobry klient, płaci ładnie. Ale szefowa zerknęła w wyniki.

Nie będzie płacenia, enefzet zapłaci, a pan na sygnale na sor niech tramwajem jedzie. Jakie tramwajem, jakie sory? No sory, mi do domu pilno, ale milczę, potakuję posłusznie, biorę skierowanie i idę na tramwaj, choć okrutnie mi się nie chce. Ale jadę, z rozpędu jakby, wypchnięty paniką okulistki-szefowej.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (35)

  • Canulas 10.12.2018
    Czuję nerwówkę jak to czytam. Niby powleczone humorem, ale zupełnie nie śmiesznie. I nie jest to zarzut. Teksty z życia wzięte są najbardziej creepy.
  • Nuncjusz 10.12.2018
    Pewnie dlatego że to wszystko świeże a finału jeszcze nie znam :)
  • sensol 10.12.2018
    ha! może też się wezmę za takie tematy. toć wiek taki, że na takie tematy zawsze się znajdą z życia tematy. dobrze napisane
  • sensol 10.12.2018
    np. taki konował: najpierw kazał się wypiąć wsadził mi palce w dupę, gmerał. a potem myk! zasiada do porannej kawki, do porannego picia kawy, a ja siedzę wiza wi i czekam. czekam, żeby konował otworzył paszczę, żeby otworzył kłapaczkę i cos powiedział. powidział czym zdrowy, czy może juz powli na tamten świat się trzeba wybierać. a ten skurwysyn nic. ani be ani me. normalnie musiałem się dopytywać i wyciągac z niego informacje. a on zniecierpliwiony, bo tu ja upierdliwiec a tam kawka stygnie.
  • Nuncjusz 10.12.2018
    Dobre :) też mi jeden w dupie grzebał
  • Ozar 10.12.2018
    Przeczytałem tuż po tym jak to zapodałeś i coś mi nie pasowało, więc teraz na spokojnie kuknąłem po raz drugi. Przeczucie mnie nie zawiodło. Ten niby taki lekki, śmieszny tekst w gruncie rzeczy jest bardzo poważny. Czuć w nim strach a nawet przerażenie (przy oku , a co dopiero udarze to całkiem zrozumiałe). Ale kurde jechać tramwajem na szpitalny oddział ratunkowy to już przesada, choć w naszych polskich warunkach niestety normalna. Ciekawie to opisałeś 5 za wykonanie.
  • Canulas 10.12.2018
    Dokładnie tak samo to odbieram, Ozar.
  • Nuncjusz 11.12.2018
    Chyba troszkę robicie ze mnie kogoś innego niż jestem :) ale każda opinia jest dla mnie cenna.
    Dzięki
    ps
    Nie, nie jestem przerażony ;)
  • Canulas 11.12.2018
    Nuncjusz, mi chodzi o to, że wesołe słowa, skrywają poważną treść.
  • Nuncjusz 11.12.2018
    Canulas i tu zgoda. Przeważnie tak piszę. Chodziło mi więcej o komentarz Ozara, który próbował przypisać mi swoje cechy. Tak, on w tej sytuacji byłby przerażony :)
  • Canulas 11.12.2018
    Nuncjusz mnie na swój sposób przeraża również ten tekst. Jego pogodność jest lekko usypiająca, ale pod spodem już jest mniej pogodnie.
    Nie wiem. Każdy ma osobiste demony, przez pryzmat których odbiera.
  • Nuncjusz 11.12.2018
    Canulas to jest dosc skomplikowane. Inny odbiór jest z wewnątrz danej sytuacji, a inny z zewnątrz
    Przykład. Cholernie bałem się trafić do woja, a jak już tam trafiłem, to miałem na to wszystko wyjebane, tak bardzo, że starzy o mnie mówili, że "jego to nawet wybuch bomby atomowej nie ruszy" Taka swoista reakcja samoobronna. Jak gdyby następuje wyparcie, to mnie nie dotyczy, to jakiegoś nuncjusza, z którym mam niewiele wspólnego :)
    Podobnie patrząc na to z oddali czasu. To niby moje wspomnienia, ale tak nie bardzo moje do końca ;)
  • Canulas 11.12.2018
    Być może wiem trochę o co chodzi, jeśli o mechanizm wyparcia idzie.
  • Enchanteuse 11.12.2018
    Witaj..
    No widzisz, mnie ten tekst nie przeraża. Dałam się poprowadzić żartobliwej narracji, która łagodzi znacznie poważny, jakby nie było, temat.
    Napisane sprawnie, po nuncjuszowsku. Lubię.
  • Nuncjusz 11.12.2018
    No właśnie :) Trochu mnie dziwiły reakcje.
    Dzięki
  • Powiem Ci, że sytuacja niczym lustrzane odbicie, pomijając niektóre szczegóły, taka jak mnie spotkała.
    Dopiero okulista odesłał mnie na powrót do „wspaniałej” brytyjskiej służby zdrowia.
    Takie teksty powinny być drukowane i rozdawane za darmo w przychodniach, aby wyczulić ludzi na symptomy, nim będzie za późno, nim mleko się wyleje.
    Dla mnie bardzo spoko, bardzo naturalnie i prawdziwie to wszystko spisane zostało jak czuje się pacjent, któremu grozi udar, a który nie ma pojęcia jak ma do katastrofy niedaleko.
    Spoko tekst
  • Nuncjusz 11.12.2018
    Fakt, powinno. Najgorsze jest w tym to, że organizm nic nie ostrzega - zero bólu czy innego dyskomfortu, oprócz tego z dupy niedowidzenia. Więc powinni ostrzegać profesjonaliści.
    Udary różnie się objawiają, może paść na motorykę - delikwent się np przewraca, albo na mowę - delikwent bełkocze - to bardziej spektakularne objawy, nie pozostawiające wątpliwości, że coś zdecydowanie nie halo
  • Ritha 11.12.2018
    Byde tu potem. Zaznaczam.
  • Ritha 11.12.2018
    Nie heheszkuje, bo mi wcale nie jest do śmiechu jak to czytam.
    „No cóż, znalazłem najtańszego, ale znowu czekać, tylko dziesięć dni, a nie trzysta, ale jednak trzeba czekać” – ech…
    „Nic nie boli, serce puka, w oku luka, ale mała, czarna tylko cała” – heh, kurde, jednak się uśmiechnęłam
    „I się powiększa, już prawie na pół oka. Coś chyba jednak nie tak” :(
    Ech. Bałam się, ze umarniesz, wisz? :(((
    Czekam na dalszy ciąg.
  • Nuncjusz 11.12.2018
    Kiedyś na pewno umarnę :)
  • Ritha 11.12.2018
    Nie wiadomo jak to bydzie. Może bydziesz zombiakiem.
  • Nuncjusz 11.12.2018
    Ritha Trochę na to liczę, bo chcę Was tu straszyć
  • Ritha 11.12.2018
    Nuncjusz przeeestan.
    Oko mla rozbolalo od czytania tego :(
  • Nuncjusz 11.12.2018
    Ritha ić do doktora Marchewki z tym oczkiem ;)
  • Ritha 11.12.2018
    Nuncjusz przejdzie samo, jak se o tym zapomnę ;)
  • sensol 11.12.2018
    Nuncjusz mąż magdy umer (stary dowcip ósmego, szkoda, że go tu nie ma)
  • Nuncjusz 11.12.2018
    sensol to zaproś go ;) ja nie mam śmiałości do tego przedszkola. Chyba by mnie zabił śmiechem
  • Adelajda 11.12.2018
    Życiowy tekst. Zgrabnie to wszystko napisane, dobrze się płynie przez słowa.
    Moja mama z podobną sytuacją trafiła do okulisty. Rano wstała i jakby lekkie zaćmienie na jednym oku. No nic, zignorowała. Sytuacja się nie poprawiła, więc szybko do okulisty (oczywiście prywatnie). Od okulisty od razu do szpitala, bo się okazało, że zakrzep w oku. Dość szybka reakcja sprawiła, że wzrok powrócił do pierwotnego stanu, ale opóźnienie mogłoby spowodować nawet jego utratę.
  • Nuncjusz 11.12.2018
    Podobna niepodobna. U niej się działo w oku - u mnie w mózgu. Oko jest w stuprocentach sprawne, tylko już głowa nie ta ;)
  • 00.00 11.12.2018
    Na oko podobno się nie umiera, a jednak.
    Znam przyczynę i nie wiem jakim sposobem, ten rodzinny tego nie stwierdził. Lekarze od siedmiu boleści.
    Podziwiam Cię za dystans do sprawy.
  • Nuncjusz 11.12.2018
    Oko tylko pokazało co się dzieje w innym miejscu :) Na udar też tak od razu się nie umiera.
    Lekarze rodzinni tak mają, okulistka w momencie się wykapowała
  • fanthomas 12.12.2018
    świetnie napisane, na poważnie i z humorem, a do tego oparte na faktach
  • Nuncjusz 12.12.2018
    Tak było ;)
  • nimfetka 12.12.2018
    Ale ja nie wiem, podziwiam ludzi, którzy nie panikują ze zdrowiem. Znaczy, wiadomo, że trzeba dbać o siebie. Dobra nie, podziwiam ludzi, którzy nie mają zapędów hipochindryczych. Mi się wydawało, że mam padakę, kiedy miałam tak naprawdę paraliż senny.
    Fajnie, że tak na luzie. Widać, że pisanie to dla Ciebie przyjemność i to oddziałuje.
  • Nuncjusz 13.12.2018
    Nie ma czego podziwiać, bo ta moja beztroska wynika najpewniej z głupoty :) Co innego umieć zapanować nad strachem - wtedy jest się bohaterem, a co innego nie bać się wcale. Strach wbrew pozorom jest ważny dla nas. Ostrzega przed zagrożeniem, podobnie jak ból.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania