Poprzednie częściVanderkowie zagubieni w labiryncie.

Vanderkowie zagubieni w labiryncie *2*

Prawie przez całą drogę obserwowałem autostradę. Wiem, że to jest trochę dziecinnie ale ja to po prostu lubię. Najfajniej jest patrzyć się na wymalowane białą farbą pasy. Przypomina mi się wtedy boisko szkolne, ponieważ na podłodze są takie same kreski. Już żałuję, że odmówiłem sobie gry na telefonie. Droga wydawała się mi nie mieć końca, więc postanowiłem trochę pognębić rodziców.

- Długo jeszcze? - zapytałem z ostrożnością, gdyż wiem jak na to zareaguje mama - jednym wielkim krzykiem.

- Kevin, przestań marudzić. Dobrze? Zaraz będziemy na miejscu. - odparła mama z ponurą miną, poczym zaczęła gadać coś do taty.

- Matko, daj mi prowadzić samochód kobieto! - zdenerwował się tata.

- Faktycznie, ale filozofia prowadzić auto. Ze mną chyba też możesz porozmawiać?! - powiedziała z większą złością, niż do mnie.

- I kto tu marudzi? - zażartował tata. Chyba już wiem, czemu wybrałaś tą miejscowość?

- No, czemu? - od burknęła mama.

- Bo chcesz nas wszystkich odstresować. - wybuchnął śmiechem.

- Wcale nie! Wybrałam to po to, aby dzieci miały z tego pożytek.- westchnęła.

- I mają... - uśmiechnęła się Alana.

Humor siostry, jednak szybko się rozpłynął, gdyż mama posłała jej ostre, pełne gniewu spojrzenie.

- Alana, zobacz! Jesteśmy już blisko. Jeszcze 256 km do celu. - zawołałem, pokazując siostrze tablicę, która znajdowała się co parę kilometrów.

Po paru godzinach patrzenia w szybę, ukazała się brama taka jak widziałem w filmach, opowiadających o życiu w średniowieczu na której było napisane ,, Witamy w Streetball " I to w 5 różnych językach, czyli po polsku,angielsku, niemiecku,francusku oraz hiszpańsku.

- To ma być zamek? Wygląda raczej jak jego ruina. - westchnęła Alana.

- Popatrz jaki labirynt! Bez kompasu się napewno nie obejdzie.

- Ale nie licz, że wejdę tam z tobą. - oznajmiła dziewczynka.

Tata zaparkował na najbliżej znajdującym się przy labiryncie parkingu. Zapłacił parking na godzinę, chodź uprzedziłem go, że chodzenie po krętych korytarzach, których tam jest bardzo dużo może zająć nam trochę więcej czasu niż godzinę. I miałem na to prosty dowód - pokazują labirynt w prawie każdym filmie.

- Masz rację, braciszku. Lepiej wziąźć też mapę i GPS.- przyznała mi po chwili rację siostra.

- Według mnie, wejście do labiryntu jest właśnie tu! - powiedziała mama ze spokojem.

- A ja myślę, że wejście jest gdzieś z zupełnie innej strony. - westchnął tata.

- A od kiedy wejście jest tam gdzie wyjście?

Nastała cisza.

- Kevin, musimy szybko ich jakoś pogodzić bo nie mogę już znieść tych ich ciągłych kłótni. - powiedziała Alana.

I bez słowa weszliśmy do jego wnętrza.

- To którędy teraz idziemy? - zapytała mnie mama.

- Według kompasu to cały czas prosto, potem skręcić w prawo i jeszcze raz w prawo i w lewo. Zgadłem? - zapytałem, gdy rodzice robili naradę między sobą.

- Ja myślę, że trzeba teraz skręcić w lewo. - oznajmił tata.

- Najlepiej będzie jeśli pójdziemy za naszymi rodzicami. Czas pokaże, co stanie się dalej. - powiedziała do mnie siostra, chodź plan miałem całkiem inny.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania