W ogniu namiętności pożądających miłości - odcinek 2534871450

Przez ostatnich dwieście czterdzieści odcinków Melinda, kochanka Paula, knuła podłą intrygę, gadając do swojego odbicia w lustrze i obmyślając plan zemsty na kobietach otaczających jej ukochanego. Przede wszystkim brała pod uwagę byłą żonę, obecną dziewczynę, dwie turystki z zagranicy oraz aptekarza. W końcu postanowiła porwać dziecko Marii Juanity, a następnie wmówić Pablowi, że to ona urodziła. Pobiegła do szpitala, gdzie miało nastąpić rozwiązanie.

- Rodzę, Pablo! Pomocy! – wrzeszczała Maria Juanita.

- Uspokój się, kochanie.

- Pablo, ty łajdaku, ty szmato, ty pijawko. To twoja wina, że mnie teraz boli.

- Ja naprawdę…

- Myślisz tylko o sobie. Dokąd oni mnie zabierają?

- Na salę porodową.

- Ty palancie! Ty głupku! Ty pawianie!

Melinda tymczasem otruła lekarza i przebrała się za niego, a potem odebrała dziecko Marii Juanity i uciekła.

- Gdzie moja córka? – zapytała po chwili zrozpaczona matka.

- Doktor zaniósł ją na badania – odpowiedziała przekupiona pielęgniarka.

Melinda, ścigana przez policję i hydraulika, zmuszona była porzucić niemowlę pod drzwiami przytułku, a potem zniknęła jak plama po użyciu odplamiacza.

- Gdzie moje dziecko? – dopytywała się Maria Juanita.

- Trwają badania. Sprawdzamy rozstaw brwi i barwę podniebienia – łgała nieuczciwa pielęgniarka.

- Kłamiesz! Pablo, ty patafianie, zrób coś!

Pablo złapał pielęgniarkę i wyrzucił ją przez okno.

- Tak lepiej, kochanie?

- Nie! Znajdź mojego dzidziusia, ty larwo bagienna!

Po pewnym czasie wyszło na jaw, że dziecko zniknęło. Paul przetrząsnął szpital od dachu po piwnice, powywracał wszystkie łóżka i przeszukał kieszenie pacjentów, ale nic nie znalazł. W końcu udał się do przytułku.

- Czy ostatnio nie podrzucono tu jakiegoś dziecka? – zapytał przełożoną.

- To może być problematyczne, gdyż właśnie godzinę temu nielegalni imigranci podrzucili nam czterysta sierot. Zapanował chaos i anarchia, pomieszaliśmy karty przychodów i rozchodów i rzucaliśmy się sobie do gardeł. Ja już nawet nie wiem jak się nazywam.

- To nic. Na pewno poznam swoją córkę.

Okazało się to trudniejsze niż Pablo sądził. Po przyjrzeniu się dzieciom nie mógł się zdecydować.

- To ma mój nos, to policzki, a to prawy pośladek. Nie rozróżnię ich. W takim razie biorę wszystkie. Ile płacę?

- Dwieście peso za sztukę.

Pablo przygarnął czterysta dzieci, niestety nie było wśród nich jego córki. Ukryła ją chytra i przebiegła przełożona przytułku i pragnęła wychować jak swoją własną.

 

W następnym odcinku: Mija 20 lat. W sklepie meblarskim Pablo spotyka piękną nieznajomą i od razu idzie z nią do łóżka. Nie wie, że jest ona jego córką, a także córką córki i siostry.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • fanthomas 24.08.2017
    Spokojnie, więcej odcinków nie będzie.
  • Ale akcja porywająca, masakra :) 5 (wrzucę piątkę pózniej z kompa)
  • Szudracz 24.08.2017
    Polot to Ty masz zacny, w tych śmiechach i chichach. :) 5
  • Pan Buczybór 24.08.2017
    Kolejna porcja świetnego tekstu. Naprawdę, dobrze ci to wychodzi. Absurd najwyższych lotów.
    Gratki i pozdro.
  • Canulas 24.08.2017
    Ja pierdziele. 200pesos za sztukę, dobre.
    Wciąż 5, wciąż śmieszne, ale chyba za pierwszym razem uderza mocniej.
    Pozdro
  • Nuncjusz 24.08.2017
    Genialnie popierdolone :) masz dar!
  • Margerita 24.08.2017
    pięć mam nadzieję że będzie ciąg dalszy

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania