W parku część 12
Nie wiem jak ty, ale ja mam takie chwile, że w pewnym momencie, dochodzi do mnie, że jestem szczęściarzem, że to co się dzieje do jest dopust Boży. Tak też się stało na ogródkach działkowych, gdy dzień miał się ku końcowi, gdy można było zacząć oddychać, a cień wyznaczał początek lepszych godzin. Siedzieliśmy na trawie za malinami, to co prawda nie okres ich prosperity, ale akurat dają najwięcej cienia, a i widok jest zniewalający. Ani działka kończy dany segment uszeregowanych parceli, za jej metrażem, jest już tylko las, wznoszący się ku niebu, tak gęsty, że wygląda jak z obrazka. Tak przyglądając się temu widokowi, poczułem nagle przypływ radości, że to właśnie ja, tu i teraz jestem tym kimś komu się udało.
--Hallo, Houston, tu my zwyczajni ludzie, co u was, czym żyjecie, gdzie jesteście.
--Przepraszam cię Aniu, ale doznałem takiego olśnienia, że jest tu tak idealnie, że jakbym mógł tylko sobie wymarzyć by się spełniło to raczej, coś takiego.
Podkurczyła nogi, tak by na kolanach zrobić sobie oparcie dla dłoni, głowę skierowała w moją stronę, jednocześnie opierając brodę na barku.
--Ja już przywykłam do tego widoku, ale był czas, że siadałam w tym miejscu i nie mogłam za żadne skarby się zmusić by to porzucić. A najciekawsze, że chciałam, być jednocześnie tu, ale i na skraju tego poszycia leśnego, widzieć to z perspektywy mnie ale i tych którzy w danym momencie wchodzili do lasu.
--Ładnie tu jest, dobrze się tu czuję, ale bez urazy, co w tym ciekawego jak jest się na skraju pięknego lasu, co tu może absorbować uwagę
Przymknęła oczy, a przecząc głową, dawała mi do zrozumienia, że to nie w tym rzecz.
--To nie chodziło o widok tego obszaru, mnie, innych, ale tak chciałam, przenosić się jak w filmach, mieć to z każdej perspektywy.
--Dlatego robisz tak ciekawe zdjęcia, masz fantazję, umiesz kierować wyobrażenie na rzeczywistość, z jakiegoś pleneru układasz w głowie piksele, obcinasz ramówki i jest obraz.
Uśmiechnęła się do mnie, a następnie popatrzyła na swoje bose stopy.
--Będziesz się ze mnie śmiał, ale czasami jak cos powiesz, to wydaje mi się, że mnie znasz lepiej niż kto inny, niż moi najbliżsi.
--To nie trudne jak się kogoś umiesz słuchać, a do tego widziałeś jego zdjęcia.
Obydwoje skierowaliśmy swoje oczy na las, tak trwaliśmy w zamyśleniu, ja o zapamiętaniu tej sceny, a Ania może o latach kiedy była tu sama?
--To co, wracamy?
--Pewnie tak, jeszcze trzeba, tu ogarnąć, by twoi rodzice nie mieli pretensji.
Większość ludzi zaczynała nocne luzowanie, poprzez śpiew, zakrapiane rozmowy, a my wolnym krokiem wychodziliśmy na cywilizowane życie.
--Wczoraj jeszcze przed snem, tak przeleciałam w necie wszelkie newsy, te wyssane z palca, takie prawie spekulacje, ale znalazłam potwierdzenie, że Beata jednak się rozwodzi.
--Jaka Beata?
Albo coś przegapiłem, albo ona zapomniała, że ja to jestem z nią od tygodnia.
--Kozidrak, ta co w zespole „ BAJM” występuje.
--Tak powiedziałaś, jakby to twoja koleżanka była.
--Bo ona można tak powiedzieć, jest kimś kto mi towarzyszy przez wiele lat.
Powiedziała to z takim namaszczeniem, że nie musiałem pytać, czy zna jej repertuar.
--A wiesz, że my organizowaliśmy sobie dyskoteki za młodego, a największym wzięciem cieszyła się piosenka, co były słowa – „ miłość, czy ty wiesz co znaczy mieć w sercu jej smak”- kojarzysz?
--Spragnionej się pytasz, czy chce się napić. To jest jedna z najpiękniejszych piosenek, nie dziwi mnie ten fakt, że ty również dobrze ja pamiętasz. Jak jej teksty słyszę, to mi się niektóre
osoby kojarzą nawet sytuacje, młode lata, aż mnie serce boli, że to nie wróci.
Tak doszliśmy do mnie, zaproponowałem Ani by się odświeżyła, by po prostu została jeszcze ze mną. Ale ona mnie zaskoczyła mówiąc, że chce dziś w nocy chodzić ulicami, przyglądać się miastu jak żyje nocą.
--Nigdy nie mogłam tego zrobić, bo sama się bałam, ale z tobą mogę to zrobić Chce widzieć, to co w dzień mijam bez zainteresowania, podziwiać zaułki, bramy, posiedzieć na deptaku, słuchać wymykający się z otwartych okien śmiech, muzykę niosącą się po wodzie.
--Dla mnie zawsze ciekawym przeżyciem było przejście przez cmentarz, gdy wszystkie szmery brzmiały jak grzmot.
Ania pstryknęła palcami i popatrzyła tak łobuzersko, że nie mogłem mieć wątpliwości, ona chce to zrobić.
--Wchodzimy do ciebie, biorę prysznic i robimy maraton wspomnień, każde wejście w dane miejsce, musimy okrasić komentarzem.
--A jak nie będę miał miłych wspomnień, bo akurat w tej części miasta, to pożegnałem ostatni raz swą sympatię, ktoś z moich znajomych miał przykre zdarzenie?
--Życie to nie tylko sama zabawa, branie, ale i nostalgia, poznajmy się i z tej strony. Kacper, daj mi szansę, bym zobaczyła cię gołego.
--No widzę, że nie przebierasz w słowach.
Złapała mnie za podbródek, skierowała tak by nasze oczy musiały się spotkać.
--Nie uciekaj w kpinę, już czas na więcej, daj mi się zakochać w tobie na zabój.
--Kobiety ponoć zakochują się w słowach, jeśli to prawda, to powiem ci jeśli nie wszystko, to wiele, tylko proszę o jedno, -nigdy się nie zmieniaj.
Przytuliła się do mnie i pocałowała w policzek.
--Już dawno nikt mi tak wyszukanego komplementu nie powiedział.
Podałem jej ręcznik, nie wiedziałem co się takiego stało, ale chyba znowu przeszliśmy do następnego etapu.
Komentarze (17)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania