W świetle księżyca
Historia niezwykle magiczna rozpoczęła się w Krainie, w której błąkałam się od dawna. Bywałam tam bardzo często, przesiadując obok potężnego drzewa na ogromnym pniu pokrytym mchem. Za każdym razem dużo rozmyślałam. Byłam tam, aby rozmyślać... Spędzałam tam całe godziny, pomimo tego las był mi nieznany. Jak sekretny sad, którego odkrywanie do radość dla duszy, a odpoczynek w nim potrafił nasycić jak milion najsłodszych owoców. Wspomnienia szybowały bez końca, szukając nocy i dnia. Blask księżyca co noc otulał samotne wzgórze z delikatnością szeptu. Sposób, w który las umożliwiał mi dostrzec te najdrobniejsze szczegóły, opowiadając niekończącą się historię był niesamowity. Myślałam w takich chwilach, dlaczego ludzie tak często nie doceniają piękna natury. Kraina była niezwykle zbliżona do ilustracji z książek, które podziwiałam w dzieciństwie. Jedno ujęło mnie najbardziej i właśnie tak wyglądało to miejsce. Zamglony las i szczyty gór w oddali. Świat pełen cudów. Odnosiłam wrażenie, że roi się w nim od najróżniejszych stworzeń i roślin. Często też rozważałam kwestie odnośnie człowieka. Nigdy nikogo nie spotkałam w pobliżu. Z czasem jednak coraz bardziej utwierdzałam się w tym, że świat magii, bo tak go wtedy nazywałam, jest cały mój. Niespodziewanie pojawił się ktoś, kto rozwiał moje wcześniejsze przypuszczenia. Była to intrygująca swoją odmiennością osoba. Gdybym miała porównać go do zwierząt, wymieniłabym dwa. Orzeł i wilk. Nie mam pojęcia, dlaczego tak właśnie go opisałam. Gdy ujrzałam go w oddali nie potrafiłam ukryć nieufności. Na początku się ukrywałam i nie byłam pewna, czy wyjść. Zauważył mnie i pomimo tego, że zakrywało mnie ogromne drzewo mówił do mnie bezustannie. Jego łagodny głos sprawił, że lęk zniknął. Usiadł plecami tyłem do mnie i czekał aż odnajdę w sobie odwagę. Rozmawialiśmy nie widząc swoich twarzy przez dłuższy czas, a kiedy zapadł zmrok zaufałam mu i usiadłam obok niego. Razem podziwialiśmy całuny gwiazd. Tym razem nie byłam sama. Wyciągnął rękę, a ja delikatnie oparłam o nią głowę, gdy już wygodnie ułożyliśmy się na trawie. Z zachwytem wpatrywaliśmy się w blask księżyca. Z nikim innym nie milczało mi się tak pięknie. Miałam wrażenie, że znam go od dawna. Rozumieliśmy się bez słów. Czułam się bardzo komfortowo w jego towarzystwie, co powodowało, że zapominałam o tym, że poznałam go zaledwie kilka godzin temu...
Komentarze (6)
''którego odkrywanie to radość dla duszy''
"Spędzałam tam całe godziny, pomimo tego las był mi nieznany." - jakiś taki odwrotny ten zapis. Może lepiej: "Pomimo iż spędzałam tam całe godziny, nie znałam tego lasu." To sugestia tylko, nie wytknięcie błędu :)
"Jak sekretny sad, którego odkrywanie do radość dla duszy," - ...to radość
"Blask księżyca co noc otulał samotne wzgórze z delikatnością szeptu. " - to bardzo ładnie napisane :)
"Często też rozważałam kwestie odnośnie człowieka. " - to zdanie wyskoczyło tutaj trochę jak "filip z konopi", choć rozumiem, o co ci chodziło.
"Orzeł i wilk. Nie mam pojęcia, dlaczego tak właśnie go opisałam. " - rozumiem, że nie mówimy o wyglądzie? więc jeśli o charakterze, to skąd to porównanie, skoro nasza bohaterka go nie zna? Brak mi tego w tekście, dlatego pytam... trochę się tutaj pogubiłam.
Tworzysz piękne nastrojowe opisy, z niesamowitym baśniowym klimatem :)
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania