Poprzednie częściWbrew sobie-Wstęp

Wbrew sobie Część 1

Jest godzina 7 a ja muszę ubrać dwójkę dzieci do szkoły oraz jednego dorosłego no i oczywiście całej trójce zrobić śniadanie,taka rola matki i żony. Maja 5 letnią córkę, pierwsza i niespodziewana,ale bardzo wyczekiwana w czasie ciąży i kochana,Emila 3 letni mały łobuziak, choć mając 35 i 37 lat będąc już w grupie ryzyka zdecydowałam się urodzić dziecko jedno potem drugie,Maja była dzieckiem niespodziewanym,nie chciałam dziecka,nigdy a jednak los zdecydował że nią zostanę. Był wtedy styczniowy zimny wieczór zrobiłam test a na nim dwie czerwone kreski,nie to nie jest możliwe,powtarzałam sobie,zawiodła antykoncepcja,byłam w wielkim szoku. Mój zegar biologiczny wciąż tykał i coraz mniej czasu zostało by urodzić dziecko ale ja wcale się tym nie przejmowałam,a może przejmowałam?,tylko powtarzałam sobie ciągle że ja nie powinnam mieć dziecka bo będę złą matką,być może.

-Kochanie będziemy mieć dziecko -oznajmiłam mojemu mężowi od razu jak wrócił z pracy

-Tak naprawdę? Boże jak się bardzo cieszę,nie wiesz jak bardzo- oto reakcja mojego męża na moją ciąże,nie spodziewałam się takiej reakcji.

Świetnie jestem w ciąży,będę matką i będę ponosić odpowiedzialność za małą istotkę,bezbronną. Uświadomiłam sobie że muszę być silna i muszę dać radę,będę dobrą matką -powtarzałam sobie każdego dnia co umocniło mnie w chwili działania. Miesiące leciały a brzuch mi rósł z czego miałam coraz większe obawy że może pójść coś nie tak i może mnie zabraknąć a co wtedy z dzieckiem?

Adam był w pracy ja byłam w domu,było wrześniowe ciepłe popołudnie a ja relaksowałam się na tarasie,nic nie wskazywało na to że mam rodzić a za 24 godzin ma na świat przyjść moja córeczka. Dostałam skurczy,zaczęłam lekko panikować oraz zadzwoniłam po Adama,pojechaliśmy do szpitala,bo wstępnym badaniu położna,ściągając rękawiczkę z żalem w glosie oznajmiła mi że rozwarcie jest tylko na pół palca,boże oby nie to,męczę się już tak od 12 godzin. Kiedy to się skończy?!-pytałam sama siebie. Położna wywołała mi samoczynne odejście wód płodowych a przez to narobiło mi wielkiego bólu,i tak się męczyłam następne 12 godzin,Adam mnie dopingował i wspierał kiedy ja po siódme poty próbowałam wypchać na świat moje dziecko,udało się a po dobowych zmaganiach urodziłam,byłam wyczerpana a Adam ty bardziej w szoku ale byliśmy szczęśliwi. Byliśmy w szpitalu 4 dni potem nas wypisali,byłam dumna a Adam tak samo,nie mogłam uwierzyć że moje prawie 4 kilowe dziecko że ono wyszło ze mnie a przez 9 miesięcy nosiłam je pod sercem.

 

------------------------------------------------------

macie jakieś rady,podobało się lub nie? możecie pisać ;) http://ask.fm/obok_ciebie

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • little girl 15.02.2016
    Przeczytałam początek i powiem tyle - popraw liczby, bo pisze się je słownie oraz spacje po przecinkach. Pisałam Ci o tym w poprzedniej części. Jeśli poprawisz chętnie przejdę do dalszej lektury:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania