Poprzednie częściWłaściwy kolor nieba - rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Właściwy kolor nieba - rozdział 16

Nikka powoli wracała do kwatery, opracowując w głowie kolejne punkty raportu. Napisała już o statkach powietrznych, bazie w Hanskom, kolonelu, czy też komandorze Margaretim i jego żołnierzach, teraz przyszła kolej na Hilla i pierwsze przesłuchanie. Przypomniała sobie żółty płyn i jego złowrogie działanie… Aż musiała przystanąć i jeszcze raz podziękować Pani Zoyannie za ratunek. Modlitwa pomogła, ruszyła teraz przez korytarz energicznym krokiem i poczuła, że jest w stanie spisać ten fragment na chłodno, bez emocji. Nie zdołała jednak tego zrobić, gdyż nagle wyrosła przed nią ewidentnie spiesząca się dokądś Hella.

– Pani komandor, Wielki Admirał rozkazuje pani stawić się niezwłocznie w jego gabinecie – wyrzuciła z siebie, stając na baczność. – Jest pani zaproszona na spotkanie Rady.

– Spocznij, bosman, i proszę za mną – poleciła i przyspieszyła jeszcze bardziej.

Niezwłocznie to niezwłocznie, a ona musiała się jeszcze przebrać… Rano założyła zwykły mundur, przecież nie może w nim pójść do króla. Skorzystała z pomocy adiutantki, we dwie uporały się z tym w mgnieniu oka.

Ale Irri i tak nie był zadowolony. Nic nie powiedział, więc spóźnienie było akceptowalne, ale widziała delikatną dezaprobatę w jego oczach. Dopóki nie pytał, nie miała zamiaru się tłumaczyć.

– Wielki Admirale, panowie admirałowie – powitała zebranych. Oprócz Irriego Setiena znajdowali się tu również Terin Alen-Perino oraz Nakin Pewell, wszyscy w paradnych mundurach.

– Spocznij, pani komandor – rzucił Irri w skupieniu przypasujący miecz. – Jak tam sprawuje się bosman Tiro-Sabal? Jesteś z niej zadowolona?

Po co kazał jej się tak spieszyć, skoro teraz miał czas na rozmowę o adiutantce? I co go to w ogóle obchodziło? Powstrzymała się od westchnięcia i po prostu odpowiedziała:

– Nie mam do niej żadnych zastrzeżeń.

– Naprawdę? – Podniósł na nią spojrzenie jasnych oczu. – Nie wyglądała na zadowoloną, gdy dostała przydział.

– Odbyłyśmy szczerą rozmowę i nie mam do niej żadnych zastrzeżeń – powtórzyła.

Alen-Perino uśmiechnął się pod nosem, jakby nie do końca w to wierzył. Czy oni myśleli, że nie da sobie rady z jedną arystokratką?

– To dobrze, Nikka, bo nie bardzo wiedziałem, co mam z nią zrobić… Coraz więcej kobiet odchodzi mi z wojska, niedługo dobijemy do stabilnych przedwojennych dwudziestu procent. No i skończyły mi się starsze oficer, którym mógłbym ją przydzielić. Ale nieważne, teraz idziemy na spotkanie Rady. Selino, ty ze mną – dodał, bo zgodnie z ceremoniałem powinna iść na końcu, była tu najniższa stopniem.

Znów musiała szybko przebierać nogami, bo Wielki Admirał nie przejmował się towarzystwem i kroczył przez korytarze w zawrotnym tempie. Chyba kierowali się w stronę sali tronowej, ale poziom czy dwa wyżej. Jeszcze trochę wody w Albii upłynie, zanim dobrze pozna ten budynek.

Czekali przed zamkniętymi drzwiami. Nikka nie miała pojęcia czy obrady są opóźnione, czy to oni przyszli za wcześnie. Chyba jednak prawdziwa była ta pierwsza opcja, bo oprócz sztabu Irriego zaczęli się tu gromadzić również dworzanie. Nie uczestniczyła w rozmowach, ignorowała zaciekawione spojrzenia i zajęła się obserwacją zgromadzonego towarzystwa. Podział na dwie grupy zauważyłby każdy. Oficerowie początkowo trzymali się razem i omawiali lokalizację nowych baz wojskowych w głębi lądu, potem dołączyło do nich czterech mężczyzn w średnim wieku. Rozpoznała jedynie sekretarza Ikera Ellis-Rettela, inni chcieli się przywitać i przedstawić, ale Wielki Admirał natychmiast ich zagadał, zaczynając wręcz kłócić się o pieniądze na inwestycje militarne. To raczej nie był nowy spór, i nie jakoś szczególnie zażarty. Widać było, że mimo różnicy zdań panowie darzą się sympatią. Nikka nie wiedziała o co chodzi, więc nawet nie próbowała się wtrącać.

Drugą grupę stanowili starsi dworzanie, na oko arystokraci. Przewodził im niski, drobny mężczyzna, całkowicie siwy. Gdy odwrócił się tyłem, komandor zauważyła na jego karku wytatuowane litery. Nie dała rady odczytać inicjałów z tej odległości, ale na pewno kiedyś był w wojsku… Tłumaczył coś towarzyszom przyciszonym głosem, skupiając na sobie ich uwagę. Zdawało się, że są zajęci sobą, lecz siwy arystokrata w pewnym momencie rzucił Nikce spojrzenie pełne pogardy. Nie odwróciła wzroku, nie spuściła pokornie głowy, odpowiedziała mu delikatnym uśmiechem, unosząc w górę same kąciki warg. Przed wojną doświadczyła tak wielu pełnych wyższości spojrzeń, że przestały robić na niej wrażenie. Zresztą w porównaniu z tym wszystkim, co spotkało ją później, cóż znaczy jeden nieprzyjazny arystokrata? Przynajmniej był szczery, nie udawał, że chce zostać przyjacielem sławnej komandor Selino, bo taka była moda. Trochę go za to szanowała.

Zgromadzeni przed drzwiami mężczyźni różnili się nie tylko wiekiem, ale także ubiorem. Młodsi, którzy integrowali się z oficerami, nosili się po wojskowemu, choć nie wszyscy mieli peleryny jak król Mertin. Ich stroje – czy można nazwać je mundurami? – były jednobarwne i z reguły utrzymane w ciemnych, stonowanych kolorach, tylko lamówki układały się w ozdobne zawijasy, a guziki i sprzączki pasów błyszczały złotem i klejnotami niespotykanym u żołnierzy. Starsi preferowali tradycyjny akuryjski pstrokaty styl.

– Osiem to niezbędne minimum na wschodniej granicy, nie mamy tam przecież żadnych gór. Choć dla zapewnienia bezpieczeństwa rekomendowałbym dwanaście – mówił Irri.

– Obawiam się, że w przyszłym roku będzie mógł sobie pan pozwolić na góra sześć nowych dywizjonów, Wielki Admirale – przerwał mu jeden z rozmówców.

– Gdyby jeszcze chodziło o okręty… Dobrze pan wie, jak niektórzy z nas patrzą na wojska lądowe – wtrącił Ellis-Rettel.

Zdenerwowany Irri zamilkł, zacisnął wargi i Nikka mogłaby przysiąc, że powstrzymuje się przed spiorunowaniem wzrokiem starych arystokratów. Więc tutaj musiał istnieć jakiś konflikt… Rozmyślania na ten temat przerwała jej nowa postać, która pojawiła się wśród oczekujących na obrady. Kobieta w mocno średnim wieku, na pewno nieco starsza od Rizy Selino. Ciasno upięte brązowe, przetykane siwizną włosy, bladofioletowa suknia z kwiatowymi haftami barwy dojrzałej śliwki na wierzchniej warstwie, bystre oczy podkreślone równie głębokim śliwkowym odcieniem… Znała tę kobietę aż nazbyt dobrze. Elia Werro-Perk, nauczycielka przyrody, teraz dyrektorka szkoły jej imienia. I najwyraźniej członkini Rady królewskiej. Z jakiś przyczyn w wielu krajach na Amarze uważano edukację za żeńską domenę, więc jej obecność tutaj nie dziwiła.

Werro-Perk zatrzymała się mniej więcej w połowie drogi pomiędzy dwoma grupami i chyba nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Dostrzegła Nikkę, i czyżby trochę się przestraszyła? Tak, obie dobrze pamiętały łączącą ich trudną relację. Nawet w najśmielszych snach komandor Selino nie przypuszczała, że jej znienawidzona nauczycielka poczuje na jej widok zakłopotanie.

No i dobrze ci tak, wredna suko – pomyślała Nikka, starając się jednak nie pokazać na twarzy żadnych emocji. Obserwowała starszą kobietę, która zachowywała się jakoś dziwnie. Stała sama, nieco przygarbiona, apatycznie obserwowała zdobiący ścianę wielki pejzaż znad Jeziora Czystego. Nikka powoli dochodziła do wniosku, że to może nie przez nią… Że Werro-Perk już wcześniej stała tu sama, nie rozmawiając z nikim. Nie pasowała do grupy Irriego i sekretarza Ellis-Rettela, siwy arystokrata również nie dopuścił ją do swojego grona. Samotna kobieta pośród mężczyzn sprawujących władzę... Selino przypomniała sobie, że sama też się tak często czuła w Americe.

– Przepraszam, pójdę przywitać starą znajomą – oznajmiła głośno i nie czekając na pozwolenie Wielkiego Admirała, podeszła do dawnej nauczycielki.

– Dzień dobry, pani Werro-Perk. – Ukłoniła się lekko, po wojskowemu. – Słyszałam, że została pani dyrektorką naszej szkoły, gratuluję. Mówię naszej, bo słyszałam też, że zostałam jej patronką. Swoją drogą nie wiem, kto coś takiego w ogóle wymyślił, przecież ja nawet jej nie ukończyłam. – Starała się brzmieć przyjaźnie, lecz nie przesadzała z uśmiechami.

– Pani Selino. – Nauczycielka również się ukłoniła, szeroko rozpościerając dół sukni. – Pomysł ze zmianą patronki wyszedł od króla, który chciał w ten sposób uhonorować pani poświęcenie.

Kiedy zaczęła mówić, jej niepewność wyparowała w mgnieniu oka, ale przez chwilę miała bardzo zaskoczoną minę. Na pewno nie spodziewała się, że komandor zechce z nią porozmawiać.

Nikka odetchnęła głęboko i przez dwie sekundy zastanowiła się nad odpowiedzią. Nie może dalej żartować ze swojego patronatu, to zostałoby odebrane jako brak szacunku dla decyzji króla. Była pewna, że jej słów będzie uważnie słuchać nie tylko Werro-Perk.

– Po prostu wydaje mi się, że spadło na mnie za dużo zaszczytów – oświadczyła w końcu skromnie. – Walczyłam w czasie wojny, jak wielu innych. Samo to – dotknęła gwiazdek na pagonie – i fakt, że mogę dalej służyć, jest dla mnie najlepszą nagrodą. Myśli pani, że powinnam odwiedzić szkołę? – zmieniła temat.

– To dobry pomysł, pani komandor. – Dyrektorka słusznie wyczuła, że Nikka woli, by zwracano się do niej z użyciem stopnia wojskowego. – Uczniowie bardzo panią szanują.

– Nie mogę pani obiecać konkretnego terminu, na razie król i Wielki Admirał skutecznie organizują mi czas, ale jak tylko będę mieć wolny dzień, na pewno się tam wybiorę.

Co prawda Nikka przy pierwszej okazji zamierzała odwiedzić jadłodajnię matki i wyjaśnić sprawę z naprzykrzającymi się jej towarzyszami z oddziału, ale tego Werro-Perk nie musiała wiedzieć. Mogłyby rozmawiać dalej, znienawidzona nauczycielka po latach przerwy nie była aż tak straszna, lecz służący wreszcie otwarli drzwi i zaprosili wszystkich do sali obrad. Komandor Selino wkroczyła do środka u boku pani Werro-Perk, choć jeszcze godzinę temu przez myśl by jej nie przeszło, że coś takiego będzie w ogóle możliwe.

Średnia ocena: 4.1  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Samokrytykę składam niniejszym, że bez pomyłkie dałam Młodej zamiast pięć, jeden. Proszę administrację portalu o skorygowanie azaliż tudzież.
  • Vespera dwa lata temu
    No za takie coś to do kąta na tyle minut, ile masz lat... A jak nie, to zaraz jakąś inną karę wymyślę.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera Jużeś wymyśliła dwa dni temu, ić stond.
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Bezczelna, spod mojego własnego opka mnie przegania... To dodatkowo ręce na głowę, jak będziesz stać w kącie.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera Rence to opadywio
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Do samy zimi?
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera Nie inaczy
  • Charlotte41 dwa lata temu
    Jestem zachwycona! :)
  • Vespera dwa lata temu
    To chyba dobrze, nie?
  • Tjeri 5 miesięcy temu
    O, stawiła czoła suczy, pięknie. Niby takie szkolne strachy nie mogą równać się z tym co przeżyła potem, ale strach przed wrednymi nauczycielami w wielu zostaje na zawsze:D.
  • Vespera 5 miesięcy temu
    Szkoda jej się zrobiło, że stoi tak sama... Przeżyła to i wie, że dobrze jest mieć wsparcie w takiej sytuacji.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania