Poprzednie częściWłaściwy kolor nieba - rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Właściwy kolor nieba - rozdział 56

Nikka i Natel już dawno zostawili za sobą dzieciństwo i czasy młodzieńcze. Byli dorośli i odpowiedzialni za swoje życie. Okazało się też, że do pewnych rzeczy mają podobne podejście, nie bawili się więc w przesadne konwenanse i po prostu zamieszkali razem w kwaterze ambasadorki Selino w budynku ambasady Królestwa Akurii w Stanach Zjednoczonych Ameriki.

Nie od razu zaczęli ze sobą sypiać. Nikka ze zdziwieniem odkryła, że potrzebuje czasu. Kiedyś mogła rzucić się w ramiona ledwo co poznanego żołnierza i spędzić z nim bezcenne chwile tuż przed wschodem słońca, tuż przed wyruszeniem dalej, ku kolejnym niebezpieczeństwom, a często i śmierci. Nie czekała na jutro, bo jutra mogło już nie być. A teraz… Może i nie planowała przyszłości, nie śmiała marzyć o takim czy innym obrocie wydarzeń, ale przecież czyniła pewne założenia. Czuła się coraz bardziej bezpiecznie. W końcu uświadomiła sobie, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest Natel i wreszcie mogła mu zaufać.

Bo jej narzeczony w ogóle nie był groźny. Nie potrafił strzelać ani walczyć, zachowywał się grzecznie i jeszcze nie słyszała, by podniósł głos. Nie dałby rady uwięzić jej, porwać, pobić czy skrzywdzić w jakikolwiek sposób. Miał zupełnie niegwałtowny charakter, a poza tym komandor Selino uważała, że w razie czego dałaby radę się przed nim obronić. Spędzane razem wieczory miała za najjaśniejsze punkty codziennej rutyny. Natel pod wieloma względami przypominał jej Irriego, jedynego prawdziwego przyjaciela, ale czuła się z nim bardziej swobodnie. Srebrzysty księżyc Erf nie zdążył przejść pełnej miesięcznej zmiany od nowiu do nowiu, a Nikka zdecydowała się na ostateczny krok, który przypieczętował nowy związek. Niczego nie żałowała.

Na wspólnych obiadach i kolacjach Kester uśmiechał się do nich jak dobry wujek, zadowolony z obrotu spraw. Ani słowem nie zająknął się o swobodnym prowadzeniu się Nikki, co w pewnych kręgach mogłoby zostać potępione – bo jednak narzeczony to jeszcze nie mąż.

Lin-Werro już niedługo miał przestać pełnić funkcję zastępcy i zostać pełnoprawnym ambasadorem. Król Mertin zezwolił, żeby Nikka ustąpiła ze stanowiska i wróciła do domu, pod warunkiem, że zawsze będzie do dyspozycji, by służyć władcy radą i doświadczeniem nabytym po drugiej stronie portalu. Przyjęła to bez zbędnych dyskusji; właściwie nie spodziewała się niczego innego. Za to kiedy Mertin oświadczył, że udzieli jej i Natelowi ślubu, Nikka zaniemówiła z wrażenia. Nie śmiała o tym marzyć, właściwie chciała poprosić Irriego – Wielki Admirał dodałby swą obecnością wystarczającego splendoru uroczystości zaślubin. Gdy Nikka powiedziała o tym matce, ta o mało nie zemdlała z przejęcia.

Właśnie, matka. Riza Selino przyjęła wieść o zamążpójściu starszej córki z niebywałym zadowoleniem. Nikka widziała, że ciśnie się jej na usta słowo „wreszcie”, ale ostatecznie nie zostało wypowiedziane. Natel Ber całkiem przypadł Rizie do gustu, choć na każdym kroku podkreślała, że Nikka musi o niego zadbać, bo jest zabiedzony jak nieszczęście.

– Gotuj mu, córciu, przecież umiesz, uczyłam cię. Chłop mądry jest, obyty; szkoda, żeby go jaki szkwał porwał – mówiła, a Nikka przytakiwała, nie tylko dlatego, by matka dała jej spokój. Wiedziała, że to część jej przyszłych obowiązków.

A przyszły mąż dbał o nią. Nie objawiało się to w spektakularny sposób: nie było naręczy kwiatów, drogiej biżuterii i sukien, malutkich piesków i puchatych kotków, tak popularnych wśród akuryjskich bogaczy. I dobrze, bo Nikka zupełnie nie tego oczekiwała. Natel podarował jej srebrną broszę z prostokątnym rubinem, a potem raz czy dwa przyniósł kwiaty zakupione u ulicznych łaszingtońskich sprzedawców, ale prawdziwą przyjemność sprawiał Nikce codziennym nienatarczywym stylem bycia. Czasem po prostu siedzieli razem w milczeniu, każde zajęte swoimi sprawami. Ambasadorka mościła się wygodnie w fotelu, studiowała papiery i słuchała amerikańskiego radia, uczony przy biurku rozkładał tutejsze maszyny i próbował podłączać je do amarskiego systemu. Samia przynosiła napar, wino i przekąski, Breti przechadzał się w korytarzu, Jal Brego-Ryfin wpadał z nowymi notatkami od Kestera. Zwykła, bezpieczna codzienność. A kiedy rozmawiała z Natelem, ten zawsze traktował ją jak równą sobie, zwykłą dziewczynę, nie słynną wojenną bohaterkę i ulubienicę króla.

Wątpliwości przychodziły nocą, bo komandor Selino wciąż nie mogła uwierzyć w przyszłość, jaka powoli się przed nią malowała. Stabilizacja? Dobry mąż? Dom? To nie mogła być prawda… Nie wstawała, by nie obudzić Natela, ale modliła się żarliwie o spokój dla swego zmęczonego umysłu.

 

Ethan Hill przestał rzucać się w oczy. Nie pojawiał się w ambasadzie, Nikka nie widywała go na spotkaniach i przyjęciach. Słyszała, że wciąż prowadzi nauki dla Amerikanów lecących na Amar, nic ponadto.

Aż w końcu przyszedł. Zapowiedział się z kilkudniowym wyprzedzeniem, a teraz wszedł anonsowany przez starszego marynarza Ewelyna.

– Pan Ethan Hill.

Ambasadorka uniosła wzrok znad zapisanej karty. Nie pracowała, większość obowiązków już przejął Kester, ale chciała wyglądać na zajętą. Hill zatrzymał się przed biurkiem, czekał. Nikka nie odwołała żołnierza, jakoś nie chciała zostawać sama z byłym kochankiem. Natel miał wrócić późno, spotykał się z amerikańskimi uczonymi.

– Panie Hill – zaczęła w końcu. Starała się mówić spokojnie i rzeczowo.

– Pani ambasadorko Selino – odrzekł tak samo neutralnym tonem, ukłonił się.

– Co pana do mnie sprowadza?

– Chciałbym… – urwał i pomyślał przed wypowiedzeniem następnych słów, co nieczęsto mu się zdarzało. – Chciałbym pokazać Akurię synowi i proszę o wyrażenie zgody na jego przelot na drugą stronę portalu. Za wszystko zapłacę, proszę tylko, by podała pani cenę i datę odlotu.

Czyli przyszedł z prywatą. Nikka jeszcze nie miała okazji poznać osobiście Diega, uratowanego przez bogów dziecka. Nie miała też żadnego powodu, by odmówić prośbie. Hill, oficjalnie tłumacz amerykańskiego ambasadora, mógł latać na Amar praktycznie bez ograniczeń. Mogłaby odebrać mu ten przywilej, ale musiałaby przedstawić powód i twarde dowody, a nie zrobił nic, co uzasadniałoby takie działanie Nikki.

– Albatros wylatuje za osiem dni. Zarezerwuję dla pana dwa miejsca na pokładzie. Bezpłatnie.

Mówiła szybko, krótkimi zdaniami. Chciała zakończyć rozmowę i pozbyć się Hilla z biura. Ułożyła dłonie na blacie, na kartce z podsumowaniem ubiegłomiesięcznych kosztów poniesionych na utrzymanie placówki. Kontrolowała odruchy, by nie pokazać, że obecność tego człowieka wywołuje w niej jakiekolwiek uczucia. Chociaż czy to miało sens? Przecież wiedział wszystko o Nikce Selino.

– Składam serdeczne podziękowania za tę hojność i życzliwość, pani ambasadorko.

Znów się skłonił. Nikka była pod wrażeniem tego, jak szybko przyswoił nie tylko język, ale i akuryjskie obyczaje. Od pierwszego przelotu przez portal minęło półtora roku, a przecież ostatnio bywał na Amarze rzadko… Wcześniej poznał podstawy języka, nie miał żadnych trudności w zwykłych rozmowach, ale dzięki przebywaniu na dworze Mertina używał słów i zwrotów, których nie znało wielu prostych Akuryjczyków.

– Myślę, że pański syn powinien odwiedzić moje królestwo. Pójść do świątyni…

Posłała Hillowi znaczące spojrzenie. Z łatwością powinien domyślić się, o co jej chodzi. Chłopak został uratowany przez boga; pasowało, by okazał wdzięczność w odpowiedni sposób.

– Właściwie myślałem o tym, żeby po powrocie otworzyć świątynię tutaj – rzucił i zmieszał się nieco, jakby wcale nie miał zamiaru tego mówić. Jego wahanie trwało tylko chwilkę i ktoś, kto go dobrze nie znał, z łatwością mógł to przegapić.

– Uważam, że to wspaniały pomysł – powiedziała Nikka

Świątynia w Americe? Kiedyś rozmawiała o tym z Kesterem, ale stwierdzili, że na razie wystarczy ten jeden pokój na parterze ambasady. Od tamtego czasu wiele się zmieniło: liczba Akuryjczyków wzrosła z siedmiu do dwudziestu trzech. No i Amerikanie zaczynali interesować się bogami, Hill wspominał o tym, kiedy jeszcze byli razem.

Itan uniósł brwi. Czyżby nie wierzył w słowa Nikki?

– Nie planuję nic wielkiego, wynajmę jakiś lokal, gdzie będą mogli przyjść zainteresowani. Pomodlić się, porozmawiać… Chciałbym, żeby tak to wyglądało. Mniej więcej.

Ambasadorka sięgnęła do biurka po pieniądze. Odliczyła trzy złote monety i położyła je na blacie. To była ponad połowa jej miesięcznej pensji, w Akurii uznanoby to za hojny datek.

– Proszę, to na pańską świątynię. Pewnie nie zdążę się w niej pojawić, ale życzę powodzenia. Mogę… szepnąć kilka słów do właściwych uszu, może uda mi się pozyskać więcej funduszy, bo cel jest szczytny. Niech bogowie będą panu przychylni.

Podszedł i wziął pieniądze bez słowa, dopiero potem ukłonił się – głębiej niż zazwyczaj – i powiedział:

– Jestem pani niewymownie wdzięczny. Nie zabieram więcej czasu, bo wiem, że szykuje się pani do przekazania obowiązków. Była pani wspaniałą ambasadorką.

W uszach Nikki komplement zabrzmiał fałszywie. Nie uważała się za dobrą, a nawet za przeciętną ambasadorkę. Gdyby nie Kester Lin-Werro i Jal Brego-Ryfin, jedyne, co dałaby radę tu zrobić, to usiąść i płakać. Stokroć bardziej wolała swoją karierę w Akurii jako komandor Selino i cieszyła się, że już niedługo na zawsze pożegna cholerną Amerikę i jej nienaturalnie niebieskie niebo. Spojrzała na Hilla gniewnie spod zmarszczonych brwi. Chyba zrozumiał, bo przezornie nieco się cofnął.

– Dziękuję za odwiedziny i jeszcze raz życzę powodzenia w opiece nad świątynią. I proszę pamiętać, Albatros odlatuje za osiem dni. Szczegółowych informacji udzieli panu pan Brego-Ryfin. – Nie chciała już rozmawiać z byłym kochankiem, więc zrzuciła wszystko na sekretarza.

Hill wreszcie pożegnał się i wyszedł. Nikka odchyliła się na krześle i westchnęła z ulgą. Miał wspaniały pomysł ze świątynią i nie wątpiła, że taka inicjatywa jest bardzo potrzebna Amerikanom, którzy chcieliby zacząć czcić bogów, ale nie znaczyło to, że pragnęła oglądać Itana na własne oczy. Sprawdziła zegar na wyświetlaczu, wskazywał ósmą dwadzieścia. Za jakieś dwie, może dwie i pół godziny, wróci Natel i spędzą razem cały wieczór.

 

***

 

Czemu, na wszystkich bogów i do jasnej cholery, czemu wyskoczył ze świątynią? Tak, myślał o tym kilka razy, ale to były tylko nie do końca sprecyzowane plany, opcja na emeryturę, gdy nie będzie już w czynnej służbie… Teraz musiał się tym zająć, zaraz po powrocie z Akurii.

Hill ze zdumieniem odkrył, że to go cieszy. Opiekun świątyni, kto by pomyślał?… Diego będzie zadowolony. Dzieciak interesował się Amarem i jego zwyczajami, kręcił te swoje filmiki, wrzucał je do sieci i zdobywał coraz większą widownię. To ze względu na syna Ethan poprosił o lot na drugą stronę portalu. Wiedział, że jeśli wspomni o dziecku, Nikka nie odmówi. Zdawała sobie sprawę, że Pan Reed w jakiś sposób wybrał młodego.

Bo dla samego Ethana ambasadorka Selino nie miała już ciepłych uczuć, nie wątpił w to ani trochę. Potraktowała go jak szmatę, w którą można się wypłakać, a potem odrzucić w kąt, ale nie miał do niej żalu. Po tym wszystkim, co jej zrobił? Należało mu się, to i jeszcze więcej. Setien miał rację; Akuryjczycy mogli go zabić i byłoby to całkowicie usprawiedliwione. Były momenty, gdy sam się nienawidził i nie potrafił już więcej wytłumaczyć swego postępowania troską o dobro kraju.

Dlatego nie przejął się, gdy słuchał opierdolu Heleny. Wyrzucała mu, że nie potrafił utrzymać związku z gówniarą, która po tym wszystkim powinna dosłownie jeść mu z ręki. Miał ochotę roześmiać się jej prosto w twarz – nadal nie miała pojęcia, kim tak naprawdę jest mała, niepozorna komandor Selino.

Ethan wsiadł do samochodu, włożył kluczyk do stacyjki, ale jeszcze nie odpalił silnika, chociaż w aucie zrobiło się chłodno i nie zaszkodziłoby włączyć ogrzewanie. Położył dłonie na zimnej kierownicy i wrócił do rozmyślań.

Firma nie pozbywała się pracowników ot, tak, a jeśli już zaszła taka potrzeba, to ten czy ów nieszczęśnik miał wypadek przy czyszczeniu broni lub spotykało go coś równie prozaicznego i dającego się łatwo wyjaśnić. Stare, krążące w korytarzach Langley powiedzenie nie na darmo głosiło: raz w Agencji, zawsze w Agencji, Hill nie miał więc nigdy widoków na prawdziwą emeryturę. Teraz odsunięto go na boczny tor, trzymano jako tłumacza i pracownika ambasady w Akurii, ale nie miał wątpliwości, że jeśli ktoś z kierownictwa uzna, że jeszcze do czegoś się przyda, ściągną go do aktywnej służby w mgnieniu oka. Na razie oficjalnie zatrudniał go Departament Stanu i musiał przyznać, że był z tego powodu nawet zadowolony. Diego nie sprawiał kłopotów, uczył się nieźle, a zachowywał wręcz wzorowo. Ethan nigdy nie miał też lepszego kontaktu z siostrą, nawet w czasach, gdy oboje byli jeszcze dziećmi. Odwiedzał Alice regularnie i zawsze spotykał się z miłym przyjęciem.

Gdyby jeszcze Nikka zechciała… Nie, nie tak, to on wszystko spierdolił. Powinien określić się wcześniej, powinien postawić sprawę jasno i zażądać deklaracji. Gdyby wtedy go rzuciła, zrozumiałby i może nawet bolałoby mniej niż teraz, gdy został kopnięty w dupę dla potencjalnego, nieznanego jeszcze kandydata na męża.

Nienawidził pierdolonego Natela Bera od pierwszego wejrzenia; nie tylko dlatego, że ten chudy nerd zajął jego miejsce u boku Nikki, ale przede wszystkim za to, że był dla niej kimś, kim on, Ethan Hill, nigdy nie będzie. Widział, jak patrzyła na narzeczonego, wciąż to sobie robił i oglądał wszystkie materiały z jej udziałem. Próbował się przekonywać, że to do pracy, ale po prostu chciał ją zobaczyć, choćby i przez ekran telewizora. Jak zwykle podczas publicznych wystąpień Nikka zachowywała charakterystyczną dla Akuryjczyków rezerwę, ale gdy jej wzrok natrafiał na Bera, widział na twarzy dziewczyny krótkie przebłyski prawdziwej radości. Była szczęśliwa. Przynajmniej Nikka Selino była szczęśliwa.

Westchnął i wreszcie odpalił silnik. Gwałtownie, wręcz z piskiem opon, włączył się do ruchu i pojechał pod waszyngtońskie mieszkanie. Musiał zadzwonić do Diega, powiedzieć mu, że cały grudzień, zimową przerwę świąteczną, a może jeszcze kilka dni więcej, spędzą razem w Port Albis.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Tjeri 3 miesiące temu
    O, ale trafiłam. Patrzu patrzu, a tu nowy rozdział, gut gut.
    No fajnie. Romansowo to Ty nie rozpieszczasz. Żadnych pikantnych szczegółów! To już więcej z "relacji" Hilla się czytelnik dowiaduje... i to akurat jest całkiem fajne.
    "Chłop mądry jest, obyty; szkoda, żeby go jaki szkwał porwał" :D:D:D.
    Fajna część, ciekawe czy spotkanie z Hillem, to swoiste zamknięcie wątku (literacko), czy też coś tu jeszcze namieszane będzie. Obaczym...
  • Vespera 2 miesiące temu
    Wiesz, ja wiem, że moi czytelnicy to osoby prawidłowo używające mózgu i czego ja nie napiszę, to sobie dośpiewają, nie trzeba walić faktami prosto w oczy.
    Obaczym, wczoraj dokonałam skomplikowanych obliczeń i wyszło mi, że do końca jest nie więcej niż pięć rozdziałów.
  • MKP 2 miesiące temu
    Vespera Czyli jakieś dwa lata pisania dla ciebie.
    Jeszcze nie czytałem, ale nie mogłem przepuścić okazji na przyjebkę 😘
  • Vespera 2 miesiące temu
    MKP W dwa lata to całe pierwsze Niebo napisałam :P
  • MKP 2 miesiące temu
    Selino uważała, że w razie czego dałaby radę się przed nim obronić. - wiadomo kto będzie nosił spodnie w tym związku

    "Nikka zdecydowała się na ostateczny krok, który przypieczętował nowy związek. Niczego nie żałowała.-" bardzo ładna scena erotyczna 🤣🤣

    Gotuj mu, córciu, przecież umiesz, uczyłam cię. Chłop mądry jest, obyty; szkoda, żeby go jaki szkwał porwał – To ja jestem idealna partią😎 Ni szkawł, ni huragan, ni tornado mi nie straszne, ot większy pierd Matki Natury.

    "Nikka była pod wrażeniem tego, jak szybko przyswoił nie tylko język, ale i akuryjskie obyczaje." - do służb debili nie biorą, no chyba że to kassandryjskiej służby

    "Czemu, na wszystkich bogów i do jasnej cholery, czemu wyskoczył ze świątynią? - a już myślałem, że wizyta badboya splynęła jak po kaczce😁🤭🥰

    Zejdą się jeszcze.
    Czuję to w swoim zasuszonym, rachitycznym fragmencie mózgu odpowiedzialnym za romantyczność
  • Vespera 2 miesiące temu
    Trzęsienie ziemi albo tsunami by ci dało radę. Co do debili w kassnadryjskich służbach, to dobrze wiemy, jak jest. I widzę, że jesteś większym romantykiem ode mnie :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania