Złoto zakrwawione cz.1

Wujek i jego chrześniak, Carlos McLinget zakupili sprzęt, dosyć przydatny w ich robocie. Jakiej? Spieszę z tematem.

Wujek to leń, który tylko czekał aż nadarzy się jakaś świetna okazja do zarobku. I wtedy, gdy kupowali sprzęt mieli już pomysł.

Nie wiem kiedy dokładnie się to działo, na pewno w dwudziestoleciu międzywojennym w stanie Georgia. To właśnie tam kupili sprzęt. Sprzętem były maszyny i narzędzia do wydobywania żył złota i innych surowców. Gdzieś na pograniczu ze stanem Floryda znajdowało się miejsce, w którym mieli kopać. Carlos zgodził się, aby to wujek prowadził wszelkie działania. Być może niewolnictwo zostało już bardzo dawno temu wycofane, to i tak pięćdziesięcioletni wujek wziął do niewoli kilku półkrwi murzynów, czyli mulatów.

Zaczęli pracę. Wszystko szło dobrze. W pierwszych dniach cholernie dobrze. Po dniu od szukania, znaleźli złoto o równowartości czterech mercedesów Carla Benz. Jeden z czarnołapych ukradł samorodek i myślał, że nikt go nie zobaczy, ech czarnuchu nie tędy droga, trudno że bocian wybrał ci taką rodzinę i taką skórę, ale chyba to nie powód by kraść, prawda? Zauważył go wujek i zaczął krzyczeć. Carlos puścił go, miał dobre serce. Jednak zanim mulat zdążył uciec, wujek wziął wiatrówkę i strzelił mu w łeb. Od trapera pozyskał świetną amunicję wybuchową, także pocisk rozsadził czarnemu barki i obojczyk. Samorodek złota był wart pięćdziesiąt pocisków. Według obliczeń wuja pocisk zabije pięć murzynów, o ile są przy sobie.

Mijały kolejne dni. Znaleźli kolejne bryłki i rudy. Nie tylko złota ale i innych surowców, takich jak miedź, czy srebro. Potem w ogóle niczego nie było. Poddali się.

Czarnych zostawili w gorszej suszy niż w ich ojczystym kraju, zwanym Ugandą. A sami sprzedali wszystko na złom. Wrócili pociągiem do Providence w Rhode Island. Na fatydze, łącznie zarobili dolarów na pięć mercedesów. Trza pamiętać, że sprzęt sprzedali za pięć razy mniej jak go kupili.

W gazetach usłyszeli wiadomości. Złomiarz, któremu sprzedali sprzęt dotarł dalej i znalazł bryły. Gdyby wuj się nie poddał, to miałby kaski na piętnaście kolejnych mercedesów i jeszcze pięćset wybuchowych pocisków na uciekających mulatów.

Następne częściZłoto zakrwawione cz.2

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Garyt 3 tygodnie temu
    Jak zwykle świetna opowieść z morałem, Piotrze. Skoro napisałeś cz.1, to pewnie będzie i druga. Cierpliwie czekam. Ale może następnym razem trochę mniej rasizmu, no chyba, że rasizm w opowieściach to twój znak rozpoznawczy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania