Złoto zakrwawione cz.2
Wujek rozpaczał po tym jak stracił szansę na miliony dolców. Popadł w depresję. Był niemrawy i znudzony.
Jego siostrzeniec, Carlos McLinget wcale nie rozpaczał. No może na początku. Za pewne gdyby nie wujo, miałby te miliony w kieszeni i wakacje na Malediwach. Wszystko przepadło. Miał jednak nowy plan. Zaczął pisać.
Z nieudanego poszukiwacza złota do natchnionego poety i prozaika? Ciekawy plan, co może pójść nie tak? Jest plan, są ambicje, proste.
Z początku wyglądało to w sposób taki, iż Carlos pisał wiersze i krótkie opowieści, góra tysiąc słów. Pisał dosyć słabo, pomysły też latały w powietrzu niczym kamienie nie rzucone przez nikogo, czyli tragiczne. Doszedł do wniosku, iż nie uczył się. Aby pisać musiał czytać. Zatem kupił kilka solidnych powieści różnych gatunków i od różnych autorów, wszedł w posiadanie nawet zbioru opowiadań E.A. Poego. Usatysfakcjonowało go opowiadanie o tytule "Serce Oskarżycielem". Oczywiście nie tylko pisał, musiał też z czegoś żyć, na pisanie i czytanie poświęcał poranki i wieczory. Nie miał czasu na nic innego. Zatrudnił się w bibliotece, zwyczajna rzecz. Miał dopiero 25 lat, wiele mogło się wydarzyć. To była chyba świetna praca jak na początek. Równie dobrze w ogóle by nie pracował Carlos, a tylko pisał i czytał. Lecz miał lokum wspólnie z wujem, który go cisnął do pracy i krytykował za pasję. Carlos się nie przejmował.
Mijały kolejne tygodnie. I Carlos osiągnął skromny sukces. A dokładniej jego opowiadanie pt. "Człowiek-Przegryw" na podstawie swojego przeżycia. Krótkie opowiadanie na 600 słów, a jednak przyciągające uwagę. Zarobił na nim aż trzy tysiące dolców, za to, mógł sobie kupić nowego Mercedesa. Nic z tego wuj zgarnął połowę, by opłacić czynsz i jedzenie. A tak serio to wydał na dziwki i whisky.
Potem doszło do rozmowy między wujem, a McLingetem.
– Mam dosyć tego śmietnika – rzekł McLinget. – Wynoszę się.
– Spierdalaj – odparł wuj
– Właśnie to robię
– Będziesz żałował
– Ja? Przecież to ty nie będziesz miał hajsu na kurtyzantki i wódę. Z rachunkami też ci źle będzie, zapyziały farmerze.
– Jak ty się do wuja odnosisz, piesku? Do kogoś kto cię utrzymywał?
McLinget wyszedł.
Carlos zwolnił się z biblioteki. Kontynuował pisanie.
Mądra decyzja. Po miesiącu został dosyć sławnym pisarzem, a przynajmniej w Rhode Island. Na opowieściach zarobił 30 tysięcy dolców! A to dopiero początek jego kariery!
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania