Poprzednie częściWybraniec

Wybraniec cz. 2

Swoje przeznaczenie odkryłem w wieku dwunastu lat i nie wiedziałem co mam robić dalej. Dzięki tej niezwykłej mocy byłem potężniejszy od każdego wojownika w obozie. Gerin pragnął bym się szkolił dalej, lecz nie wiedział za bardzo jak tego dokonać. Próbował szukać wielkich wojowników i magów, którzy bo mogli mnie czegoś nauczyć, ale bez skutków. Przez dwa lata walczyłem w szeregach Gerina i szkoliłem się na własną rękę.

Gdy miałem trzynaście lat, napadliśmy na wioskę orków, która była pewnego rodzaju ośrodkiem badań, o ile mogę to tak nazwać. Mieliśmy informacje, że znajdują się tam główni magowie naszego wroga. Gdyby nie moja obecność w szeregach, to Gerin pewnie by się nie zdecydował na atak, ale dzięki mnie uwierzył w szansę sukcesu. Liczbę wrogów oszacowaliśmy na stu wojowników oraz trzech czołowych magów, którzy byli naszym głównym celem, a raczej moim. Zaatakowaliśmy zaraz po wschodzie słońca. Początek przebiegł zgodnie z planem i po trzydziestu minutach zaciętych walk, wszyscy wrodzy wojownicy zostali zamordowani, jednak nie było ani śladu po magach. Przeszukaliśmy całą wioskę jednak nie znaleźliśmy nikogo. Gdy wszedłem do jednego budynku, na stole zauważyłem książkę pod tytułem ,,Magia W". Zaciekawiła mnie, więc postanowiłem ją zabrać.

W każdej wolnej chwili studiowałem jej tajemnice w poszukiwaniu wskazówek, jednak nie rozumiałem zbyt wiele. Były tam opisane potężne zaklęcia, których nie potrafiłem używać pomimo wielu prób. Jednak nie poszło to wszystko na marne gdyż znalazłem w tej książce również łatwiejsze czary, które zwiększały moją odporność. Moim ulubionym stało się zaklęcie, które zamieniało moją niematerialną manę w niewidzialną zbroję, której nie mógł przebić żaden oręż. Poczułem się jakbym był niezwyciężony, co było moim pierwszym błędem.

Pewnego dnia nasz obóz został zaatakowany przez lisy. Było nas łącznie ponad tysiąc, a lisów zaledwie dwadzieścia. Gerin był pewny, że damy radę odeprzeć atak, dzięki mojej obecności. Zdołałem zabić dwie bestie, lecz w ich szeregach był potężny mag, który jednym zaklęciem powalił nas wszystkich. Chyba użył czaru zwiększającego grawitację, gdyż nikt nie mógł się ruszyć poza mną. Z wielkim trudem ruszyłem w jego stronę chcąc pozbawić go życia. Mag użył czaru, który zamienił manę w błyskawicę. Porażony zostałem odrzucony na sto metrów i straciłem przytomność. Obudziłem się dopiero kolejnego dnia. Mocno krwawiłem. Zobaczyłem, że moja magiczna zbroja została przebita, ale dzięki niej przeżyłem. Zacząłem szukać Gerina i reszty, lecz ujrzałem jedynie śmierć. Po dwóch godzinach bezskutecznego błąkania się po obozie, zdałem sobie sprawę, że tylko ja przeżyłem.

Znów zostałem sam i nie wiedziałem co robić. Przez pierwszy miesiąc błąkałem się w poszukiwaniu miejsca na świecie, lecz dookoła były tylko wojny. Każdy kraj był pogrążony w tym obłędzie, więc siłą rzeczy i on stał się częścią mojego życia. Zdałem sobie sprawę, że muszę stać się potężniejszy i pokonać maga, który zabił mojego drugiego ojca. Nie wiedziałem jak tego dokonać, ale miałem wciąż ze sobą książkę, którą zacząłem ponownie czytać. Po roku udało mi się zrozumieć większość czarów.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania