Wyjałowienie emocjonalne ...

Noc. Deszcz. Stała sama po przelotnym pocałunku gdzieś w usta.

Zdziwiona, że tak się sprawy potoczyły. Z nadzieją, że wszystko się zmieni. Czekała. Nie wrócił, nie odwrócił się odchodząc.

Zostawił ją samą z ciepłem jego ust na jej wargach. Ciepłe łzy spłynęły po jej policzkach, delikatnie mieszając się z zimnymi kroplami deszczu. Stała dość długo otumaniona przebiegiem sytuacji. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Usiadła na mokrym od zimnego deszczu krawężniku i czekała… Może wróci. Nie wrócił. Był zimny jak ten deszcz tej zimnej nocy. Mówiła:

- Zostań. Damy radę. Chyba się przywiązałam. Chyba cię kocham. Chyba za bardzo.

- Nie jestem gotowy- odpowiedział cicho i bez emocji.- Wciąż o niej myślę.

Została więc sama bez nikogo, bez bratniej duszy. Załamała się. Noc spędziła na krawężniku, czekając. Na co? Na ukochanego, który nigdy jej nie pokochał i nie pokocha. Dała mu tak wiele, a po nim to spłynęło. Zostawił ją samą… z nałogiem. „Magiczny” biały proszek teraz był jej ukochanym, ale czy to dobry związek? Była pewna, że tak.

(…)

Była wrakiem, wtedy myślała, że nie do odratowania. Nie chaciała nawet niczego ratować. Wolała trwać w „magicznej” euforii. Wydawało jej się, że wszystko jest OK, wierzyła w to. Jej życie kręciło się wokół tego, a myśli daleko przy ukochanym, który miał ją w dupie.

Od czasu do czasu spotkali się gdzieś w euforii. Nie było jak wcześniej. Tęskniła za nim. Zatraciła się w euforii kompletnie. Czasami chciała skończyć, ale gdy przypomniała sobie, że bez Mefedronu nie da rady, że tęsknota ją zabije, rezygnowała z próby zaprzestania… I tak toczyło się jej życie, bez kolorów, emocji… Tylko kilogramy znikały, powoli znikała też i ona. Zaczęły się kłamstwa… tylko ona i Mefedron.

Z każdym kolejnym dniem traciła coraz więcej. Nie zależało jej na niczym…

Kolejna biała noc. Poleciała dość daleko.

- Kurwa! Mam robaki w szafce! Musze to ogarnąć!

Usiadła na łóżku zapaliła Viceroya i myślała. BAŁAGAN NA STRYCHU. „Sprzątnęła” szafkę z wyimaginowanych robaków i położyła się.

Nagle na drzwiach gdzie suszył się obrus ujrzała twarz, która coś do niej mówiła, ale nie mogła nic usłyszeć. Nagle jej ciało wygięło się i zaczęło się trząść… bolało. Czekała aż to się skończy, wydawało się, że trwa to wieki … Usnęła. Aż dziw, bo nabita. Spała. Może tylko jej się wydawało, że spi ?!

Ranek. Ciepły. Słoneczny. I na zjeździe.

Postanowiła, że z tym skończy, że spróbuje. Gadająca głowa ją przeraziła. Bała się. Nie miała już nic, ani nikogo. Co miała zrobić, gdzie pójść, z kim pogadać? Narkoworki wyrzuciła do śmieci, sprzątnęła pokój, spakowała rzeczy i bez słowa opuściła swój wynajmowany pokój, wyszła z domu… Wyjechała. Walczy z nałogiem, z emocjami, z życiem… Czy da rade? Wybór należy do niej. Jest ciężko.

Średnia ocena: 2.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Ina 27.11.2014
    Nie ujęło mnie to za bardzo nie mój gust, ale mimo wszystko jest dość ok...
  • T. Weasley 27.11.2014
    Musisz popracować nad wywoływaniem u czytelnika określonych emocji, ale poza tym fajna historia.
  • NataliaO 27.11.2014
    taka przyjemna historia

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania