Wyjęci spod prawa cz.1 Kolebka partii

Ja byłem samozwańczym władcą naszej ekipy. Tylko jeden z nas popierał mnie jako władcę, wielebny, bo taki nadałem mu przydomek. I popierał mnie dlatego, że o to poprosiłem.

Nasza drużyna liczyła pięć osób. Mnie, wielebnego, Górskiego, koryfejskiego i wezyrski. Ja zaś przyjąłem przydomek Aleksandryjski od wielkiego władcy Macedonii.

Mimo wszystko tylko wezyrski i wielebny byli lojalni wobec mnie. Koryfejski od początku nie wierzył w nas. Dnie mijały żyliśmy dalej.

Na samym początku planowaliśmy partię polityczną. Tak oto ostatecznie w naszym składzie została czwórka, bez Koryfejskiego.

Potem musieliśmy coś robić. Jakby co, to mieliśmy wtedy po 13, 14 lat. Ja byłem najmłodszy, a mimo to urodzonym przywódcą. Miałem dużo pieniędzy. Dostawałem je, zwłaszcza od dziadka. Chciałem sam na siebie zarabiać. Dlatego zorganizowaliśmy plan działań. Kradnijmy rowery! Zaproponowałem. Wielebny był przeciwny, ale wierzyłem, że zmieni zdanie.

Doszło do naszej pierwszej akcji. Ja i Górski szliśmy na nogach, a Wielebny i Wezyrski jechali powoli na rowerach. Znajdowały się tam przy sklepie cztery rowery, chujowo, lepiej jakby stały dwa. Sabotaż, właśnie. Znaleźliśmy dwa najlepsze rowery, mamy je. A kolejne dwa rowery ukryliśmy w krzakach obok sklepu. O cholera wyszli. Wskoczyłem na siodło niczym na ranczu na konia i spierdalałem ile sił w pedałach. Umówiliśmy się, że spotkamy się na Brochowie w pizzerii do której często chodziliśmy. Wezyrski miał kolegę który w Brochowie skupował i sprzedawał rowery. Za nasze, znaczy kradzione, zrobilibyśmy ze dwa tysie. Podczas akcji czułem się taki podniecony, serio, i serce mi biło jak szlag.

Dojechaliśmy w końcu, a tamte pedzie nas nie dogoniły. Tak, mamy forsę, lecz ja i Górski nie mamy rowerów. Huj z tym, ja siadam na bagażnik Wielebnego, a Górski na bagażnik z sakwami Wezyrskiego. Mamy 1000złotych za dwa rowery, dzięki moim umiejętnością, ten cygański sknera proponował wpierw 700, ale wytargowałem. Każde dostało 200złotych na własne potrzeby a reszta na pieniądze gangu, którymi i tak zarządzałem i za które kupowaliśmy np. pizze. Nie mogę się doczekać kolejnych akcji.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Virginia 2 tygodnie temu
    Z Aleksandryjskim można konie kraść, to młodzian, który prze z wojskiem do przodu, bez żadnego pardonu.
    Jest zapobiegliwym organizatorem życia na krawędzi, nie w głowie mu lekcje gry na fortepianie, ani trening tenisa.
    Jest, jak jest, mówi to otwarcie. Nie przebiera w środkach. Macedoński dostaje 5 lekką ręką.
  • Piotr Tomasz Tabisz ponad tydzień temu
    Inspirowałem się na naszej prawdziwej przygodzie.
  • Piotr Tomasz Tabisz ponad tydzień temu
    Albo raczej przygodach
  • Virginia ponad tydzień temu
    Domyślałam się, to organiczny, wypełniony żywością tekst.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania