Wyspa lalek
Opowieść oparta na autentycznych zdarzeniach. Miłej lektury ;)
- Słyszeliście o wyspie lalek? Nie? Zatem usiądźcie wygodnie i posłuchajcie mrożącej krew w żyłach historii o niekoniecznie pustych lalkach. Nie tak dawno, bo zaledwie sześćdziesiąt lat temu, mieszkała tutaj dziewczynka, Maria. Jak wszystkie jej rówieśniczki, uwielbiała bawić się swoimi pięknymi lalkami. Mimo że miała ich pokaźną ilość, jedną z nich lubiła najbardziej. To właśnie ją zabierała ze sobą wszędzie. Pewnego dnia z jednej takiej wycieczki Maria nigdy już nie wróciła. Zrozpaczeni rodzice nie słyszeli krzyków tonącej pociechy, wszelka pomoc przybyła za późno. Julian Santana Barrera wyłowił z rzeki zabawkę dziewczynki. Dla przestrogi powiesił ją na drzewie na wysepce, którą otaczała owa rzeka. Musicie pamiętać, że dobry lalkarz jest w stanie tchnąć duszę w swoje dziecko, tak więc wyobraźcie sobie, jak czuła się przemoczona i wystawiona na pośmiewisko lalka, kiedy wisiała na drzewie. W kolejnych dniach w niewyjaśnionych okolicznościach ginęło coraz więcej dzieci, tym samym na wyspie przybywało zabawek. To miejsce zaczęło odstraszać ludzi, było przesycone negatywnymi emocjami. Jedyni mieszkańcy wyspy, często nagie, pomarszczone, z poważnymi ubytkami, bez rąk czy nóg, pozbawione oczu, a nawet głów lalki, byli strzeżeni przez Barrerę. Społeczeństwo lalek zapomniało o chwilach szczęścia, na pierwszy plan wysuwał się płacz rozgoryczonych rodziców po utracie pociech. Widzicie, więź między dziewczynką a lalką jest wyjątkowa, to bardzo silne emocjonalne powiązanie. I działa w obie strony. Czasami lalkarz próbuje za wszelką cenę uczłowieczyć swoje dzieło, co zawsze kończy się tragicznie. Takie lalki tylko przez chwilę są dobrymi kompanami dla dzieci... Później próbują na siebie zwrócić uwagę otoczenia, stać się jedynym dzieckiem, takim oczkiem w głowie. I muszą do tego wyeliminować konkurencję. Co ciekawe, opiekun lalek utonął dokładnie w tym samym miejscu co Maria. Na chwilę obecną na wyspie zbiera się spora armia połamanych, porozbijanych, poblakłych lalek domagających się atencji. W nocy często słychać ich szepty, śmiechy, a nawet krzyki. Ich wielkie oczy tylko wypatrują kolejnych ofiar. Uważajcie na siebie, dzieciaki. - Kiedy tato zakończył opowieść, w pokoju panowała nie zmącona niczym cisza. - No, i miłego świętowania Halloween! - W tym momencie za oknem rozległ się przerażający krzyk dziecka...
Komentarze (26)
noc strasznych opowiadań zaczęta :)
"jednej takiej wycieczki, Maria nie wróciła z takiej wycieczki"
Lubię gatunek i z chęcią przeczytałem. Niestety spodziewałem się czegoś innego. Drażniła mnie troszeczkę infantylność. 4/5
"Pewnego dnia z jednej takiej wycieczki, Maria nigdy już nie wróciła" - bez przecinka, bo tutaj nie ma co rozdzielać, to ciąg myślowy
"tak więc wyobraźcie sobie jak czuła się przemoczona" - przecinek przed "jak", bo po jego obu stronach mamy orzeczenie
"w tym samym miejscu, co Maria." - bez przecinka, tutaj "co" pełni funkcję "jak"
"poblakłych lalek, domagających się atencji" - bez przecinka
"W nocy czesto słychać ich szepty" - często*
"Uważajcie na siebie dzieciaki." - przecinek przed "dzieciaki", zawsze oddzielamy tego, do kogo się zwracamy
"Kiedy tato zakończył opowieść w pokoju panowała" - przecinek po "opowieść", bo mamy dwa czasowniki
"w tym momencie za oknem" - W*, z dużej litery, bo to już nie tyczy się bezpośrednio wypowiedzi
No i dodałabym akapity, w monologu też spokojnie mogą występować, jeśli się tego obawiałaś. Całkiem fajny stworzyłaś klimat, choć jak dla mnie było może nie tyle co za dużo subtelnych rzeczy, ale dołożyłabym do nich coś jeszcze takiego... wstrząsającego. Ale to ja, a ja czasem lubię krwawe rzeczy :D Więc ode mnie 4,5 czyli 5 ze względu na błędy, aczkolwiek i tak bardzo dobrze Ci poszło, zważając na to, że piszesz raczej wiersze :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania