Za błędy się płaci - kara
Świat od pewnego czasu zmienił się nie do poznania. Kiedyś mógłbym pokusić się o stwierdzenie, że życie jest dobre. Jak powiedział Hemingway – należy o nie walczyć. Dziś świat bez przemocy, śmierci, gwałtu i bólu nie istnieje. A przynajmniej do czasu, gdy ludzie zrozumieją swoje błędy.
Nazywam się Michael Cas, mam czterdzieści cztery lata i dopiero teraz zrozumiałem swój błąd. A ty wysłuchasz potulnie tej opowieści. Dlaczego? Bo chciałbym się komuś w końcu wyżalić, wyrzucić to z siebie. Oraz ponieważ może być to ostatnia historia jaką usłyszysz. A teraz zamieniasz się w słuch…
Wszystko to zaczęło się od przeprowadzki. Kiedy to mój tatuś tracił pracę, więc musieliśmy się przenieść na przedmieścia Newtown. Nienawidziłem tego miejsca. Wcześniej mieszkaliśmy na wsi, tam to było pięknie. Pola, gęste lasy bukowe, mała szkoła, w której znałem każdego. A tu – obrzydliwe zaułki pełne napalonych dziadków czekających z flaszką w ręce na okazję. Policja dla bezpieczeństwa jeździła codziennie, ale i tak niebezpieczeństwo gwałtu lub morderstwa nie zmalało. Pamiętam, jakby to było wczoraj, że bałem się wyjść na dwór, by wynieść śmieci. Bałem się wtedy wielu rzeczy, ale wyjście z domu było z nich najgorszym i najbardziej realnym niebezpieczeństwem.
Tatko wiedział doskonale w jakiej jesteśmy sytuacji, ale nie było innego wyjścia. Współczuł nam wszystkim włącznie z mamą, która nienawidziła poprzedniego życia na wsi. Wtedy narzekała, a po przeprowadzce była w siódmym niebie. Tylko czekaliśmy z tatą aż jej się coś stanie, ktoś ją zgwałci albo chociaż pobije. Nie doczekaliśmy się tego ze strony tych pijaków, więc sami przejęliśmy pałeczkę. Ale zaczynając od początku…
Tata potrzebował pracy, stąd ta przeprowadzka. Niestety wraz z pracą w Newtown, tatko znalazł też i nieustający stres. Nie wyszło nam to na dobre. Przez długi czas chodził zły, naładowany wściekłością i nienawiścią. Krzyczał na mamę, a czasem też i na mnie. Nie lubiłem tego, ale nie przestałem też go kochać. Rozumiałem, czemu się tak zachowuje i całkowicie to szanowałem. Niestety w przeciwieństwie do mamy, która całkowicie odwróciła się od taty, a co najgorsze od rodziny. W której, jak możesz się domyśleć, byłem ja.
To dlatego stało się to, co się stało. Ona kwiczała, tata się śmiał, ale był to śmiech przez smutek. On jeszcze wtedy kochał mamę, w przeciwieństwie do mnie. Dopiero później zrozumiał, jaka jest naprawdę. Wtedy ona już nie krzyczała, nie mogła już nic zrobić.
Teraz leży gdzieś w ogródku, zakopaliśmy ją, a wcześniej tatko pozwolił mi jeszcze się z nią pobawić. Tak ostatni raz.
Krótka historia, nie? Pominąłem wiele szczegółów, ale tylko dlatego, że mogę teraz pokazać je na tobie. Obiecałem sobie, że będę taki sam jak tatko, a może nawet i lepszy, choć do perfekcji dużo mi brakuje. Zapytasz, dlaczego ty? Mąż rozstał się z tobą kilka tygodni temu, a to tylko dlatego, że nie mógł już z tobą wytrzymać. Narzekałaś, byłaś złą żoną. Teraz musisz wycierpieć, teraz musisz znieść karę.
Nie. Nie wyrywaj się. Będzie cię jeszcze bardziej boleć, lepiej nie ruszać się wcale. A teraz pozwól, że odkleję taśmę z twoich pięknych usteczek. Tylko jest jeden warunek… Krzycz i to najmocniej jak potrafisz. Może ktoś cię usłyszy.
Komentarze (17)
"Jak powiedział Hemingway – należy o niego walczyć."
Powinno być: "Jak powiedział Hemingway – należy o nie walczyć."
Pozdrawiam
bo dzięki temu kwiczeniu tekst przybrał pozę groteski makabreski, a może Autorowi właśnie o o chodziło...
Nie :)
Dziękuję za odwiedziny i kom ;) :*
PS. Abruzzi był moją ulubioną postacią ;)
Stormare jest świetny w tej roli, fakt, ale jeszcze bardziej nie mogę się doczekać jego występu w American Gods.
Dzięki za odwiedziny ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania