Za szafą

Za szafą

 

Już cała ściana zakreślona, siedem kresek przekreślonych, jest ich pełno. Ciemny pokój za szafą u gospodarza Grzegorza, ukrywam się tam przed kulą Niemca. Raz dwa, trzy i cztery....jedenaście...pięćdziesiąt osiem...liczę tygodnie, muszę iść tylko nie wiem gdzie?

Nadszedł ten dzień kiedy z całej siły wypchnąłem właz i szafę, ona runęła z wielkim rumorem. Zrobiłem ten krok bo musiałem, wiedziałem że gospodarza Grześka już nie ma, uciekł na zachód bo front już za płotem. Wyszedłem z szafy -zaśmiałem się. Noc za oknem ciemna. Szukam po garach coś zjeść trzeba. Na podłodze leżał stary suchy chleb, rozgoniłem myszy i wcinam go namiętnie. Całe podniebienie pokaleczyłem tym chlebem, trzeba czymś popić bo czkawka szkopa zwabi. Wylazłem na dwór do studni, podchodząc usłyszałem warkot ciężarówki. Szybkim susem wskoczyłem w łopian -kurwa! Moją czkawkę usłyszeli i przyjechali esesmani! Wyskoczyło z paki czterech panów z karabinami. Błyszczeli w świetle księżyca, a jeszcze bardziej ich manierki bo też chcieli pić. A ja w łopianie metr od studni schowany. Odejdź -szepczę do czkawki -won! Urwałem kawał liścia i żuję go z miną nie tęgą. Ale pomogło, czkawka odeszła. Wiadro waliło o ścianki studni wyciągane przez Kurta -usłyszałem imię jego.

-Kurt dawaj wiadro-sznela!

-Ja ja. Naturlicht schajze...!

-Bul bul bul -słyszę napełniające się manierki pierwsza druga i czwarta. Trzeciej nie napełnił, bimber w niej był. Odjechali w pizdu. Ja się napiłem tej wody. Gorycz po łopianie została. Nie tylko podetrzeć się da łopianem, ale zwalczyć czkawkę również -heh! Kurczę w takiej sytuacji humor mnie się trzyma -kabareciarz ze mnie. Udałem się w czeluści czarnego lasu. Czerń pochłaniała nawet blask księżyca. Nie wiem gdzie stąpam, po czym idę. Nic nie widzę. Wiem tylko że muszę odpocząć.

Moja wątła osoba znalazła zagłębienie pod gęstymi krzakami i tam zasnęła. Jestem nie wysokim człowiekiem, czterdzieści kalendarzy liczę sobie. Czarne kręcone włosy, spiczasty nos normalnie nie Aryjczyk. Urodziłem się na Podlasiu koło Poznania. A łopian jadłem we wsi Gromady już na Podlasiu koło Czyżewa. Taki chichot losu.

Nad ranem wybudził mnie złamany patyk pod obcasem jakiegoś Niemca. Nie było jak i czasu na ucieczkę.

-Zostałem tu-wola boska pomyślałem. Obok mojej twarzy mignął but jego mości i smród onuc ciągnący się jak warkocz za kometą. Nie wiem po prostu nie wiem jak to się stało że on mnie nie kopnął w mój nos wspomniany wyżej.

-Nie widział mnie? Mam farta.

-Kurczę do przodu nie pójdę bo oni. Do tyłu? Nieee! Łopian tam jest. Idę na prawo. Idę zataczając się z takimi boleściami żołądka, oho będzie sraczka, gdzie ten łopian? Znowu chichot losu. Jakaś komedia, nie dramat!

Poświęciłem kawałek kalesonów na załatwienie nie cierpiącej zwłoki czynności.

-co bardziej śmierdziało? To co leży we mchu, czy onuce szkopa? Mech wygrał jednogłośnie.

Trafiłem na jakiś obóz, lekki płot z butelkami wiszącymi na sznurkach, było ich sporo.

-Bimber pewnie tu jest?! Śmiejąc się do siebie tak pomyślałem. Z krzaków wpatruję się głęboko swoim wzrokiem jak rolnetka, nic nie widzę.

-zaraz zaraz widzę coś, widzę ją.

Córkę Grześka tego co mnie ukrywał. Ma na imię Wanda. Przyszedł mi głupi pomysł że ją uwolnię. I tak zrobiłem. Z południowej strony obozu las wdzierał się do środka. Wykorzystałem to. Czołgając się chyba z godzinę mijając łopian i zużyty mech dostałem się pod słupek ogrodzenia więźniów. Był wkopany w dole. Siatka była równa z wierzchnią warstwą ziemi. Bez problemu byłem już w środku. Bez problemu przeciskałem się wśród tych ludzi. Bez problemu zbliżyłem się do Wandy.

Ale ona mnie nie widziała!!! Wanda To ja Miecio -tak moje imię brzmiało.

Nie słyszała mnie. Duchem jestem czy co?!-krzyknąłem. Wanda! Usiadłem koło niej, widząc jej wzrok ku niczemu, taki bez perspektyw. Mój mózg poskładał klocki.

-Pełna ciężarówka szkopów,

-studnia

-moja pieprzona czkawka, mój spiczasty nos-Oni mnie nie widzieli i nie widzą!!!

-jestem duchem.

Utknąłem tu i teraz bez życia, a żyję sam dla siebie. Musiałem tam za szafą pomrzeć.

-Może coś dla Wandy da się zrobić?

Jej pusty wzrok może napełni się nadzieją.

Normalnie wstałem i roztworzyłem bramkę. Z mojej perspektywy ona się otworzyła z ich punktu widzenia czyli szkopów bramka ani drgnęła. Idę pewnym krokiem coś mnie mrowiło czułem przypływ energii. Coś mnie ciągnęło do wysokiego oficera. Czym bliżej jego tym bardziej się orzeźwiam.

-No brzydki był jak szkop! Nie! -Wanda mi się podoba...

Jego latarka dla mnie świeciła, bardziej jej bateria. Aha! Ładunek elektryczny jest tym czym tlen dla Wandy. Czym bardziej moja energia mocniejsza tym więcej mogę. Nie czekając chwili udałem się do zbrojowni. Tam ostatkiem sił ludzkich wyjąłem zawleczkę z granatu. Biegiem podbiegłem do Wandy, szeptem jej do ucha -połóż się na ziemi i zatkaj uszy. Cofnąłem się do radiostacji tam się najadłem prądu że hej. Jak „jebło” tak ze trzy czwarte załogi obozu widziało mnie doskonale. Duchami w mig się stali. Dobrze że nie mieli latarek!

Do Wandy podskoczyłem. Położyłem się obok niej mówiąc;

-Idź i nie oglądaj się. Życie masz ciesz się. Ja tu zostanę po tej stronie kochając Cię.

-ale jak? -pyta się ona?

-ja jestem martwy.

-tu zostanę. Ty uciekaj. Żyj i kochaj.

Zniknęła, obejrzała się w moją stronę, z pewnym wzrokiem.

-Idź i żyj.

Minęło siedemdziesiąt lat, a ja żyję po swojemu. Karmiąc się energią. Przywiązałem się do tego domku u Grześka do moich kości leżących za szafą. Prawie nie pamiętam nic z przeszłości, twarzy Wandy, jedynie tamten jej pusty wzrok bez jakiegokolwiek celu do życia.

Skazaniec i jeniec swojego świata.

 

Halo!....Jest tu ktoś?

-Słyszę trzask jakiegoś radia.

Jest tu jakiś byt?

- Jakiś „youtuber” szukający paranormalnych wrażeń przyszedł mnie odwiedzić.

- Idę. Ma baterię....?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Humor to Ci dopisuje :) Ciekawie napisane, z humorem napisane i do tego zaskakujące zakończenie.

    Technicznych spraw nie poruszam, to zawsze można ogarnąć z dobrym korektorem.

    Dla mnie bardzo ok
  • sasquach rok temu
    Dzięki
  • Gorąco zapraszamy do wzięcia udzialu w zabawie.
    Tematami opowiadania są:
    ~ Kobieta
    ~ Akcja
    Może będzie to niebanalna opowieść albo bajka, fanasy albo prawdziwe zdarzenie, albo zasłyszane. Zadziwiające oryginalnością i zarazem chwytającymi za serce czytelnika.
    Wszystko znajdziesz tutaj: https://www.opowi.pl/nieodgadniona-pasja-i-tajemniczy-wilk-z-a83414/

    Liczę na zainteresowanie. Piszemy do 15 maja /poniedziałek/ północ.

    Literkowa

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania