Zagubieni w miłości - rozdział drugi

Rozdział nie sprawdzony.

 

 

Stałam przed ogromny lustrem, które wisiało w holu i przyglądałam się własnemu wyglądowi. Musiał pochwalić swoje przyjaciółki, gdyż wykonały prawdziwe arcydzieło. Miałam delikatny makijaż podkreślający moją długość rzęs oraz czarne kreski na górnych powiekach. Więcej nie potrzebowałam, by podkreślić swoją urodę. Moje blond włos opadały kaskadą na ramiona. Mój strój składał się z krótkiej bluzeczki na krótki rękaw, która podkreślała mój dość spory biust, do tego miałam krótkie spodenki. Krągłość mych bioder jak i zgrabność moich nóg była wystarczająco ukazana. Czułam się dość dziwnie, bo przecież nigdy nie ubierałam się tak seksownie, ale przecież Brit jak coś postanowi to tak musi być i nikt nie miał nic do gadania. Ona natomiast założyła małą czarną bez ramiączek i złote japonki, a JJ nie stroiła się za bardzo. Założyła zwykłe krótkie spodenki dżinsowe i bluzeczkę odkrywającą plecy.

 

- Zobaczysz, że rzucisz Kurta na nogi - wyszczebiotała Brit, a ja jedynie pokazałam jej żeby puknęła się w głowę.

 

- Dziewczyny czy wy tak zawsze musicie zachowywać się przed imprezą? - rozradowana Jesse chwyciła małą torebeczkę i wyszła na zewnątrz - Cholera, bo przecież my nawet o północy się nie zjawimy, paniusie.

 

- Odezwała się ta, co najdłużej układała włosy w łazience - powiedziałam zbiegając ze schodów.

 

- Czepliwe z was baby - Brit przekroczyła próg domu krokiem modelki, zarzucają włosami na prawy bok.

 

Uwielbiałam je obie i tak naprawdę nie wyobrażałam sobie, by mogło któreś z nami nie być.

 

Na plaże nie miałyśmy daleko, więc postanowiłyśmy się przejść. Księżyc pięknie rozświetlał nam drogę, a gwiazdy dodawały niebu większego uroku. Muzykę dało się słyszeć z daleka. JJ kołysząc biodrami szła w takt muzyki i przy okazji wymachiwała rękoma śpiewając coś pod nosem. Brit z byt długo nie wytrzymała i dołączyła do dziewczyny. Teraz razem kroczyły asfaltem kołysząc się na lewo i prawo. Każdy przyjeżdżający samochód trąbił lub mężczyźni pogwizdywali i czasami coś krzyczeli z uśmiechami na ustach.

 

Po pół godzinie dotarłyśmy na miejsce. Plaża wydawała się kolejnym rajem, który już nie raz na tej wyspie widziałam. Po przeciwnej stronie znajdował się las tropikalny, a po naszej plaża z pięknym białym i drobnym piaskiem. Jeszcze nigdy nie czułam takiej miękkości pod stopami. Palmy były oświetlone i wskazywały drogę. Po bokach wbite były pale z małymi latarniami, a przy każdej z nich przyczepiony był kwiat podobny do lilii i o bardzo słodkim zapachu . To wszystko wyglądało tak bardzo romantycznie.

 

- Jeju, normalnie jak z taniego romansidła - powiedziała JJ idąc plażą posypaną kwiatami.

 

- No co ty mówisz? Przecież tu jest pięknie - musiałam się odezwać, bo nie dałoby mi to spokoju. Przecież Jesse była romantyczką, a teraz zachowywała się jak stara baba.

 

- Kiedyś bym miała podobny entuzjazm jak i ty Es, ale teraz to jest tani chwyt na podlotki, by je poderwać i zaciągnąć w ustronne miejsce - nie poznawałam swojej przyjaciółki.

 

- Co ci się stało JJ? Przecież uwielbiałaś romantyczne chwile, lizaki w kształcie serduszek z wyznaniami miłości - Brit odłączyła się od nas i poszła szybszym krokiem w stronę baru z drinkami.

 

- Esme, to życie. Zycie potrafi zmienić człowieka o 360 stopni - JJ ruszyła z Brit, zostawiając mnie samą.

 

Zastanawiałam się co musiało jej się przydarzyć, że tak szybko się zmieniła. Możliwe, że związek z Felipe, który nie przetrwał tak ją zmienił, ale przecież to ona odeszła od niego, a on błagał Jesse, by wróciła do niego, bo on nie może bez niej żyć. Widać było, że kochał ją całym sobą, jednak odeszła i zostawiła Felipe. Kiedy z Brit ją o to zapytałyśmy, to odparła od niechcenia, że łajdakami wiązać się nie zamierza. Nic więcej nie powiedziała, a my o nic więcej nie pytałyśmy.

 

Dotarłam do swoich przyjaciółek i usiadłam obok Brit, zamawiając sobie jakiś drink, którego nazwy nie byłam wstanie wypowiedzieć, tylko wskazałam na karcie. Barman uśmiechnął się jedynie i puścił mi zalotnie oczko. Po chwili otrzymałam swojego drinka o dwu kolorowej barwie. Na dole był żółty, a u góry granatowy. Oczywiście otrzymałam kolorową parasoleczkę, która dodała uroku mojemu drinkowi. Przechyliłam cały płyn na raz, a łzy stanęły mi w oczach. Britney spojrzała się na mnie.

 

- Kochanie, co ci jest? - jedynie na nią spojrzałam i zaczęłam kaszleć szukając ręką jakieś butelki z wodą.

 

- O cholera! jaki mocny - wydarłam się z byt głośno po wypiciu wody z butelki, a ludzie, którzy znajdowali się blisko nas spojrzeli się wprost na mnie z głupimi minami. Zawstydziłam się przez chwilę, ale momentalnie o tym zapomniałam, kiedy spojrzałam na szklaneczkę swojego ostrego alkoholu, która była całkowicie pusta - Nikt mi nie powiedział, że to jest taka siekiera - barman wytrzeszczył oczy widząc moją pustą szklankę i zaczął bić brawo.

 

- To co ty wzięłaś? - zapytała roześmiana w głos JJ, widząc jak ludzie klaszczą i klepią mnie po plecach.

 

Wskazałam palcem na nazwę tej trutki na szczury, a JJ wybuchnęła śmiechem jeszcze bardziej. Popatrzyłam się na nią jak na opętaną.

 

- Dziewczyno, zamówiłaś najmocniejszy drink jaki istniej na tej wyspie. Nie którzy nie mają odwagi przełknąć nawet jednego łyka, a ty wypiłaś całą szklaneczkę - no to w tym momencie szczęka opadła mi na kolona.

 

- No Esme, nigdy bym nie przypuszczała, że ty jesteś taka dobra w piciu ostrych trunków - do rechoczącej JJ dołączyła Britney, a ja siedziałam jak zaczarowana i nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. Jednak głos za moimi plecami był jak przyjemny, zimny prysznic i odwróciłam się w jego stronę. Stał przede mną w krótkich spodenkach i w rozpiętej koszulce, pod którą znajdowało się jego umięśnione i seksowne ciało. Jego bursztynowe oczy były wpatrzone w moje, jednak co jakiś czas jego wzrok schodził na moje piersi i wydawało mi się, że czuję jak pieści je dłońmi. Nie wiem co się ze mną działo, bo przecież nigdy nie rozmyślałam o pieszczotach, a tym bardziej z facetem, którego nie znałam, ale wiedziałam jak cudownie i rozkosznie całuje. Pragnęłam ponownie zatopić się w jego gęstych włosach i smakować jego warg, za którymi tęskniłam. Jeszcze czułam rozchodzące się ciepło wewnątrz moich ud, które na samą myśl ścisnęłam zbyt mocno.

 

- Kurt, jak miło ciebie widzieć - odezwała się Brit, ciągnąc JJ w stronę tańczących mężczyzn. Zostałam sama z Kurtem, nie wliczając ludzi wkoło nas, jednak oni przestali istnieć dla mnie.

 

- Jednak przyszłaś? - uśmiechnął się i usiadł koło mnie.

 

- Dziewczyny nie dałyby mi żyć, gdybym tu nie przyszła - odwróciłam się w jego stronę, że jego miałam jego oczy na wprost siebie, a gorąc z jego ciała biła wprost w moje rozgrzane ciało od trunku.

 

- Cieszę się, że przyszłaś i muszę powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem twojego wyczynu.

 

- Jakiego wyczynu? - przyglądałam się chłopakowi z zaciekawieniem i czekałam na jego odpowiedz, którą chciałam uzyskać na swoje pytanie.

 

- No nie udawaj, Esme. Jeszcze żadnej kobiecie nie udało się wypić koktajlu śmierci za jednym przechyleniem - patrzył na mnie tak jakby z podziwem, ale przecież wypicie alkoholu nie powinno być jakimś wielkim wyczynem, ale może jeśli chodziło o to co miałam w przełyku to mogłam się sama z tym zgodzić.

 

- Ja nie wiedziałam co to jest. Po prostu usiadłam i zamówiłam sobie coś do picia.

 

- Zawsze jesteś taka skromna? - lekko uniósł wargi w uśmiechu. Dłonią dotknął mojej i pociągnął mnie na parkiet w tłum rozgrzanych i całujących się ludzi.

 

Nie zdążyłam odpowiedzieć na zadane pytanie, bo stałam już na środku parkietu i bujałam się w takt lecącej piosenki, której rytmy same ponosiły do tańca.

 

Kurt obejmował mnie, a ja jego. Nasze ciała ocierały się o siebie w dość dwuznaczny sposób. Jednak każde z nas czuło potrzebę, by dotykać się w sposób okazania swojego pragnienia. Tańczyła tyłem do tego przystojniaka, a moja pupa znajdowała się w okolicy jego dość twardego penisa.

 

Ja, zazwyczaj grzeczna dziewczyna z dobrego domu, która dostała bardzo dobre wychowanie, teraz próbuje pieprzyć się prawie w tańcu z obcym dla siebie chłopakiem. Nie wiedziałam czy Kurt tak na mnie działał czy zawartość tego przeklętego drinka. Moje ciało ogarnął cudowny skurcz, który wystąpił między moim udami. Byłam tak podniecona, że nie panowałam nad tym co robiłam. DJ zapodał wolniejszy kawałek i objęliśmy się tańcząc naprawdę blisko. Nasze usta były oddzielone od siebie o kilka centymetrów. Czułam to samo pragnienie co Kurt.

 

- Esme, nie wiem co ty ze mną wyprawiasz, ale od tego momentu co wpadłaś do mnie przez płot, pragnę tylko jednego. Właśnie tego - zwilżył swoje usta językiem i wbił się w moje wargi, całując na początku bardzo zachłannie i nie delikatnie. Zaskoczył mnie swoją wypowiedzią, a teraz tym brutalnym i pełnym pożądania pocałunkiem. Otworzyłam się na niego i przyjęłam jego język z wielką radością i z takim samym pragnieniem.

 

Cholera, co się ze mną dzieję? - powiedziałam do siebie w myślach, kiedy trochę oprzytomniałam.

 

Nie możesz na to pozwolić - odpowiedziała moja ukryta podświadomość.

 

Wiedziałam, że nie mogę posunąć się za daleko. Odepchnęłam zszokowanego chłopaka od siebie, przerywając nasz gorący pocałunek. Kurt stał i rozpalał mnie wzrokiem przepełniony dzikością seksu. Przestraszyłam się tego wszystkiego co się między nami działo. Nigdy tak nie miałam.

 

- Przepraszam - wydukałam i uciekłam szukając drogi, którą przyszłam z przyjaciółkami.

 

Wybiegłam na asfalt i biegłam jeszcze przez jakiś czas, aż zabrakło mi tchu w płucach. Oparłam się plecami o jakieś drzewo i zaczęłam płakać osuwając się plecami na zieloną trawę. Dlaczego tak reagowałam na tego chłopaka? Przecież nie znałam go, a kiedy go tylko widzę to pragnę, by mnie pieprzył na kilkadziesiąt sposobów. Nie panowałam nad hamowaniem swojej żądzy. Dlatego, że nie mogłam powstrzymać się od pragnienia jego penisa we mnie, postanowiłam unikać go.

 

- Dlaczego uciekałaś? - podniosłam głowę i spojrzałam na stojącego Jeepa bez dachu, w którym siedział nie kto inny jak Kurt.

 

Wstałam i ruszyłam w stronę domu, nie oglądając się za siebie.

 

Dlaczego tak się na mnie uparł? - zapytałam swojej podświadomości.

 

Bo pragnie ciebie pieprzyć, byś krzyczała jego imię osiągając najlepszy orgazm w życiu - moja świadomość chyba robiła sobie ze mnie żarty. Przecież zamiast mnie cały czas odciągać od tego niebezpiecznie seksownego kolesia, to ona jeszcze bardziej mnie nakręcała.

 

- Esme, do cholery! Porozmawiajmy w końcu - wysiadł z samochodu i złapał mnie za nadgarstek odwracając mnie w swoją stronę.

 

- Zostaw mnie, Kurt. Lepiej będzie jeśli więcej się nie spotkamy - wyrwałam rękę i ruszyłam dalej.

 

- Nie mówisz tego poważnie, prawda? - nie odpowiedziałam mu nic, tylko przyśpieszyłam kroku - Przecież Esme, pragniesz mnie tak samo jak ja ciebie - podniosłam dłoń do góry i wystawiłam mu środkowy palec - Dziewczyno, doprowadzasz mnie do szału - nie wiem nawet kiedy podbiegł do mnie i przewrócił mnie dość wysoką trawę. Leżałam na plecach, a on na mnie. Nasze nosy się stykały, a jego oddech czułam na swoich spuchniętych od ostatniego pocałunku, ustach.

 

- Kurt, proszę cię - chciałam żeby mnie puścił.

 

- O co mnie maleńka prosisz? - jego język zwilżył moje wargi. Przez tą małą czułość, ciarki przeszły mnie na wylot.

 

- Kochaj się ze mną - nie wiem dlaczego to powiedziała, ale nie żałowałam wypowiedzianych słów.

 

- Z tobą maleńka zawsze i wszędzie - nasze usta złączyły się tym razem w delikatnym i namiętnym pocałunku, który w tym momencie przerwał chłopak - Jednak z tobą się nie będę kochał na trawie i to przy ulicy. Pragnę cię mieć w swoim łóżku i w swojej sypialni - wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Kurt odpalił silnik i ruszyliśmy w drogę, z której nie było dla nas powrotu.

 

Czy to co się miało wydarzyć między mną, a chłopakiem miało jakąś szansę, by mogło to trwać dłużej? Nie wiedziałam.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Negativerose 25.02.2016
    Podoba mi się.. Najwyzsza ocena. :)
  • kesi 26.02.2016
    Dziękuje

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania