cicho
opuszczasz swą przystań
cichym zwiewnym krokiem
odpowiedzią jest odgłos trzaśniętych drzwi
budzę się krzyczę kryję swe twarze
została ona delikatny pył
ciemne korytarze malują obrazy
w plątaninie pytań unosi się kurz
ból staje się mym pejzażem
mogłabym go malować do utraty tchu
pod pokrywą obumarłych marzeń
szepczę pieśń krwawych słów
one są kluczem
niewypowiedziane
przetarte ostrzem bezsilnych snów
****
marmurową podłogą
zwieńczoną białą szadzią
płożą się dziwnie brunatne plamy
po ziemi ciemne strumienie się kładą
proszę zabierz mnie
nim całkiem oszaleję
proszę zabierz mnie stąd
nim oślepi mnie śnieżny sufit
proszę złap mnie za rękę
zanim zacznę się dusić
Komentarze (1)
oczywiście 5 ode mnie
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania