Ze wspomnień i przemyśleń # 5
Szczęśliwi nieoświeceni
Nie wiem, czy to sztuka zamknąć myśl w dwóch słowach, bo wiele tak
można, ale może ta ma trochę głębi i wynika z szerszych obserwacji (a
może nie?) i przemyśleń, będąc tak uproszczoną. Tzw. oświecenie, szerszy
horyzont itp. inne rzeczy na temat których się tu m.in. mądrzę, jeśli
występują u ludzika, to ten ludzik niekoniecznie szczęśliwym jest, chociaż
może i takiemu też się zdarza, ale ja bym obstawiał, że raczej szczęście u
niego, to stan przejściowy. Ci u których powyżej wspomniane
„przypadłości” nie występują, są w rzeczy szczęśliwsi, będąc głupszymi, co
jest w zasadzie oczywiste, ale ciągnę to dalej. Bóg dla nich mieszka w
chmurach, a diabły pod ziemią, pieniądze dają szczęście a seks i jedzenie
przyjemność. Spowiedź zrzuci z nich grzechy i nie powąchają siarki, może
trochę posiedzą w czyśćcu – no tak, ale to dopiero później. A tu teraz
szczęście, to jak wyżej. Nie muszą poszukiwać odpowiedzi, nie zadają
sobie trudnych pytań, wszystko czego nie rozumieją, tłumaczą sobie w
sposób najprostszy, często prymitywny, czasem dla kogoś szkodliwy jeśli
go określają lub cytują. To czego nie mogą pojąc, odrzucają i zapominają.
Nie ma dla nich spraw niejasnych. Ksiądz wytłumaczy wszystko – zależnie
od religii – kapłan – mnich itd. Nie odbiegając od swojego podwórka, to
domyślnie katolik jest tym opisowym, chociaż czasem to także jakiś
rąbnięty satanista, który wierzy w rogatego Lucyfera, bo biblii nie
przeczytał – też się zdarza, ale rzadziej i ten akurat może i czegoś
poszukiwał, tylko szybko przestał i mieści się w ramce zdania z dwóch
słów.
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania