Poprzednie częściZemsta to słodycz 1

Zemsta to słodycz 2

Wściekłość nie nadchodziła, a z planem w głowie nie wiedziała co zrobić. Poszła więc na zakupy, aby zmylić przeciwnika i zrobić romantyczną kolację we dwoje. Dobrze się składało, że szedł na wieczór do swojego teatru, grać. To umiał najlepiej. Wróciła do domu z naręczem toreb zakupowych. Tomasza nie zastała w ich mieszkaniu. Nie chciała już myśleć więcej gdzie jest, choć kusiło ją, aby śledzić zakochane gołąbki. Wyrzuciła ten pomysł z głowy, a zabrała się za kolację dla swojego narzeczonego, nucąc sobie bon joviego it’s my life które akurat leciało w radio.

Niedługo potem zjawił się Tomasz. Jego artystyczny nieład na głowie przypominał jej scenę z czarnowłosą w ich sypialni. Wzdrygnęło nią to dogłębnie. Tak zawsze zachwycona jego włosami, zapachem i delikatnością, teraz wzbudzały w niej niechęć i wstręt. Przed przyjściem narzeczonego obowiązkowo zajrzała do sypialni, sprawdzając czy dobrze zatarli po sobie ślady. Tomasz nie był głupcem, ale pościel została zmieniona, co od razu powinno rzucić na niego krąg podejrzeń. Nie ma na świecie takiego osobnika heteroseksualnego, płci męskiej, który z dobrej nieprzymuszonej woli zmienił by pościel . Łazienka również wyglądała nieskazitelnie, no nie było się do czego doczepić. Szukała czarnego włosa na umywalce, podłodze, wannie. Bezskutecznie.

 

Tomasz pocałował w policzek gotującą kobietę, która uśmiechnęła się do niego promiennie i zapytała jak minął dzień. Mężczyzna odwzajemnił uśmiech i zaczął snuć swoją opowieść o nowej aktorce Katarzynie Magner, którą musiał oprowadzić po teatrze poza godzinami pracy. Domyślała się, że to właśnie jej pokazał również ich sypialnię i zanotowała w pamięci jej nazwisko i imię, przekreślając jej karierę na zawsze. Narzeczony sam przedstawił ją swoim znajomych wśród których Sonten jako człowiek o wielu znajomościach i zdolnościach, ma w rękach życie i śmierć aktorską. Podkochiwał się w Sylwii jakiś czas temu, a teraz zostali przyjaciółmi. Nie będzie trudności, aby cała teatralna Polska była przed zdzirą zamknięta. Była o tym święcie przekonana. Za to swojemu słodkiemu Tomaszowi przeznaczyła los gorszy od śmierci. Podczas gotowania makaronu ma się wiele czasu na myślenie, uaktywnia ono mordercze skłonności. To na pewno działanie kurkumy, którą dodaje się do makaronu. Pomyślała, że znalazła już idealną okazję, ponieważ za trzy dni miała wyjechać na minikonferencję fotografów dotyczącą pejzaży. Bardzo cieszyła się na ten wyjazd. Liczyła na zdobycie nowych umiejętności, poznanie nowych, fascynujących ludzi. Cóż ominięcie jednej, nie obróci jej życia w popiół, a Tomasza – owszem, może to nie ominąć. Przypadkiem, nie dowie się, że właśnie jednak nie wyjechała do Gdańska. I będzie miała chwilę, aby zorganizować akcję odwetową na swoim narzeczonym krok po kroku.

 

Tomasz wychwalał kolację pod niebiosa, irytowało ją to jego lizusostwo, które wcześniej nigdy jej nie przeszkadzało. Teraz wiedziała, że to nie było szczere. Zdradzając, czegoś mu zabrakło, prawda? Rozumu, to oczywiste. Po zjedzeniu specjału narzeczonej spaghetti bolognese, miał wobec Sylwii zamiary dość niecne. Chciał spleść ich ciała w porywającej namiętności, ale nie dała mu tego czego oczekiwał. W zamian nie ominęła go furia ukochanej, którą myślała, że powstrzyma, że uda jej się zapanować nad gniewem. Że zemści się z spokojem i precyzją. Odgłos uderzenia w policzek mężczyzny poniósł się echem po sypialni, gdzie wcześniej oglądali filmy, i konsumowali swój związek nieskończenie wiele razy w ciągu pięciu lat związku. Tomasz oburzył się i zaczerwienił, kazał wyjaśnić co się tutaj dzieje i czym sobie zasłużył na to uderzenie. Śmiała się w głos, z tego marnego aktorstwa pseudo narzeczonego. Miała ochotę walnąć jego głową w ścianę i patrzeć jak jego mózg spływa po błękitnej tapecie w różowe wzroki. Z obrony przeszedł do ataku, biorąc pod uwagę, że Sylwia z niczym się nie zdradziła, było to dosyć śmiałe posunięcie. Zarzucił jej, że tyle czasu spędza w pracy, odsuwając go na bok. Wyjeżdżając na konferencje, zostaje sam i, że nie potrafi tak dalej funkcjonować bez kobiety u boku. Sylwia śmiała się histerycznie, lecz gdy wspomniał znienawidzone obiadki u przyszłego teścia, który nie znosił chłoptasia artysty w białych rurkach, opanowała ją furia. Popchnęła go z całej siły na ścianę krzycząc, że nikt oprócz jej nie ma prawa obrażać jej ojca. Nie interesowało ją już to, że zdradził ją, chociaż bolało to nie mniej również, ale na obrazę ojca Tadeusza krew ją zalewała. Tomasz był zaskoczony, nie widział nigdy w jej oczach takiego opętania. Gdy popchnęła go na ścianę próbował załagodzić sprawę, przeprosić jak chciała, cokolwiek. Słowo litość w pewnych momentach dla niej nie istniało.

Sylwia uwielbiała muzykę klasyczną, bez zbędnych słów. Uderzając głową Tomka w ścianę wybijała rytm, tylko jej znany. Szarpał się i drapał, resztki testosteronu walczyły o życie. Zagroziła, że jak jeszcze raz obrazi ojca Tadeusza, to koniec będzie nieubłagany i skończy się w trumnie. Upadł na podłogę, brudząc piękny puszysty biały dywan, czym podirytował swoją prześladowczynię, która zarządała, aby wziął się w garść i posprzątał syf, który narobił.

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • MiyuDarkenwoods 24.11.2015
    Trochę ciężko to zakonczylas , spodziewałam się czegoś delikatniejszego w sumie,
    Samej treści nie mam nic do zarzucenia, zobaczymy czy będzie coś dalej .
  • comboometga 24.11.2015
    Tekst w porządku, ale jest trochę powtórzeń i błędów interpunkcyjnych ;) Prześledź go sobie raz jeszcze. Zostawiam 4 i czekam na kolejną część c :

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania