Poprzednie częściZły duch, cz.1

Zły duch, cz.7

Nagły wyjazd ciotki Rose z posiadłości wywołał prawdziwe poruszenie wśród służby; przyćmił nawet wczorajszą awanturę, która rozegrała się w jadalni. Powód, dla którego siostra matki Paula postanowiła tak znienacka opuścić majątek, stał się głównym tematem plotek. Rzeczy, które opowiadała ta kobieta, były przekazywane z ust do ust, jakby miały być dowodem na jej niepoczytalność.

Isabel jako jedyna wiedziała, ile w tym wszystkim było prawdy. Miała stuprocentową pewność, że wampir, który nocami snuł się po korytarzach posiadłości, miał w tym swoim udział, dlatego tak bardzo pragnęła zobaczyć go tej nocy. Pomimo tego, że odczuła ogromną ulgę, kiedy patrzyła jak Rose wsiada do limuzyny, to nie była zadowolona z tego, co się stało. Czuła się źle z tą świadomością, jakby to ona, nie krwiopijca, nastraszyła wredną ciotkę.

Samopoczucie Isabel dodatkowo pogorszył raptowny powrót Paula. Gdy go ujrzała, idącego głównym holem, z walizką w ręku, jedyną jej reakcją było pytanie:

- Kochanie, co ty tu robisz?

W odpowiedzi jej mąż postawił walizkę na podłodze, po czym porwał ją w ramiona i przytulił serdecznie.

- Wróciłem do mojej ukochanej żony, która wiernie na mnie czeka – odparł, zanurzając twarz w jej włosach.

Isabel przez chwilę poczuła ukłucie poczucia winy. Kiedy mąż się od niej odsunął, z niemałym trudem wywołała na twarzy najlepszy uśmiech, na jaki ją było stać.

- Mam nadzieję, że suknia ci się podobała – powiedział Paul, jedną ręką łapiąc walizkę, drugą zaś chwycił żonę za dłoń, delikatnie splatając jej palce ze swoimi.

- Jest przepiękna – skłamała.

Spojrzała na ich połączone palce i nagle poczuła gorąco na całej twarzy. Nienawidziła siebie samej za to, że nie potrafiła wyznać prawdy. Gryzły ją wyrzuty sumienia, które sprawiły, że do końca dnia chodziła jak struta.

Podczas kolacji, kiedy Paul opowiadał jej o swoim zwycięstwie, tylko mu potakiwała. Najgorsze w tym wszystkim było to, że on był tak zajęty przeżywaniem swojego sukcesu zawodowego, iż zdawał się nie zauważać jej nastroju. Co prawda, powinna była już dawno przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy, lecz znów zrobiło się jej przykro.

- Co się dzieje, skarbie? - zapytał ją mąż, kiedy leżeli w łóżku, twarzami do siebie.

Wtedy Isabel nie była w stanie powstrzymać fali łez. Rozpłakała się jak małe dziecko, a on tulił ją w swoich objęciach, nucąc cicho jakąś kołysankę. Będąc na granicy jawy i snu, pomyślała, że to była jedna z najcudowniejszych rzeczy, jaką dla niej kiedykolwiek zrobił.

 

***

Kobieta obudziła się, czując na ramieniu coś lodowatego. Gwałtownie otworzyła oczy i cudem nie krzyknęła na widok wampira, który się nad nią pochylał. Delikatnie wysunęła się z pościeli i ostrożnie siadając na łóżku, wyszeptała ze złością:

- Nie mogłeś odwiedzić mnie wcześniej? Wtedy gdy...

Chciała dodać „cię potrzebowałam”, ale jakoś te słowa nie chciały jej przejść przez gardło. Krwiopijca chwycił ją mocno za nadgarstek i zmusił do tego, by podniosła się z łóżka.

Isabel, oglądając się na pogrążonego we śnie męża, pozwoliła się wyprowadzić na korytarz, a potem zaprowadzić do jednej z gościnnych sypialni, do której przez odsłonięte zasłony wpadało subtelne światło księżyca.

Wampir puścił jej nadgarstek, po czym wciągnął głośno powietrze, a następnie odsłonił kły. Dzikim wzrokiem omiótł wszystko wokół, jakby chciał coś odnaleźć.

- Cholera – wysyczał przez zęby, a potem spojrzał na Isabel. - Czy ostatniej nocy działo się coś szczególnego?

Wzruszyła ramionami i potarła obolały nadgarstek. Nie bała się go już, mimo tego, że w tej chwili przypominał jej drapieżnika, który był gotowy rozerwać swojej ofierze gardło. Wbrew temu, co się wydarzyło, zaufała mu.

- Nic, prócz twojej wizyty u ciotki – odparła, zgodnie ze swoim przekonaniem.

- O czym ty mówisz? - zapytał, zaskoczony, wysoko unosząc brwi. - Nie było mnie tutaj w ciągu poprzedniej nocy.

- Co takiego? - wyjąkała ona.

Nagle zapragnęła na czymś usiąść, bo poczuła, że nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Zajęła skraj łóżka, wampir natomiast wziął jedno z krzesełek i odkręcając je oparciem do przodu, usiadł na nim.

Isabel opowiedziała mu wszystko; powtórzyła słowo w słowo, to, o czym opowiadała Rose. Jego reakcją na całą tę historię był gwałtowny przypływ złości.

- Cholera – przeklął ponownie - Mogłem się tego domyśleć – wymamrotał, jakby do siebie.

Kobieta poczuła się zdezorientowana. Jej głowę znów nawiedziły czarne myśli, których próbowała do siebie nie dopuszczać.

Nieoczekiwanie przypomniał się jej pewien fakt.

- Czy to ma związek z nieznajomym w ogrodzie? - zapytała, przypominając sobie to wydarzenie.

- Jestem pewien, że to ta sama istota – odparł, a jej zrobiło się niedobrze.

Istota?, powtórzyła z przestrachem w myślach i odruchowo potarła dłońmi ramionami.

- To Lucas – mówił dalej krwiopijca. - Wampir, który mnie stworzył i jednocześnie odebrał mi wszystko, co posiadałem.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Anonim 27.05.2015
    Gdybym dał 5 to byłbym nie fair w stosunku do części szóstej, która cholernie mi się podobała. Tutaj właściwy wątek zainteresował mnie naprawdę od zdania "Kobieta obudziła się, czując na ramieniu coś lodowatego. Gwałtownie otworzyła oczy i cudem nie krzyknęła na widok wampira, który się nad nią pochylał." Ogólnie wrażenie bardzo pozytywne 4,5/5 to moja ocena :)
  • Marzycielka29 27.05.2015
    Jared ma racje co do szóstego rozdziału. Ale, ten także był ciekawy. Fajnie, że nie zrobiłaś z męża Isabel kompletnego dupka:D, Co nie oznacza, że jak przypuszczam jego zachowanie i brak czasu dla żony będzie miało swoje skutki.:) Natomiast bardzo intryguje mnie relacja, która tworzy się pomiędzy nią, a wampirkiem. Do tego nowa postać Lucasa. Brawo i czekam z niecierpliwością na cd. ode mnie 4
  • Andromeda 01.06.2015
    A ja dam 5 mi się podoba naprawde i będę czytała kolejne części .
  • wolfie 01.06.2015
    Dziękuję za wszystkie komentarze, jednak muszę zaznaczyć, że kolejny rozdział pojawi się dopiero w środę lub czwartek.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania