Pokaż listęUkryj listę

Życie to nie bajka, księżniczko! - Rozdział 2

Amy była już spakowana wcześniej, więc wzięła tylko walizkę, sięgnęła po swojego czarnego full - capa z białym napisem "I can't lose" i wyszła z hotelu "Mercy", w Alfortville we Francji. Przed pensjonatem był już prawie cały zespół. Nie było tylko Tess. Thomas podszedł do Amandy i wziął od niej walizkę.

~ Gdzie indziej znalazłabym takiego dżentelmena. ~ pomyślała. Jej chłopak miał torbę z "Nike", którą zarzucił na ramię. W jednej ręce trzymał jej walizkę, w drugiej jej dłoń.

W końcu przyszła Tess. Chociaż była w jednym zespole z Amy, nienawidziły się nawzajem.

- Upss... - powiedziała sarkastycznie Tess, kiedy nadepnęła Amy na stopę.

- Auuuu.... Mogłabyś choć raz uważać?! - krzyknęła Amy. Nie mogła pohamować gniewu.

- Nie wrzeszcz na mnie! To był przypadek. - powiedziała i można powiedzieć, że "zaczęła się ślinić" na widok Thomasa. - Hej Thomas. - powiedziała, i puściła mu oczko.

- Ty takie przypadki miewasz codziennie, a od Thomasa, to ty wara! - krzyczała Amy.

Naburmuszona Tess w końcu odeszła.

W końcu ruszyli na dworzec. Mogliby pojechać do swojego rodzinnego miasta, Paryża, czymś bardziej ekskluzywnym, ale pociąg to najtańsza wersja, i tylko na taką ich jak na razie stać.

Nie czekali długo, bo już po dwóch minutach przyjechał ich pociąg. Wsiedli do przedziałów. Amy, Thomas, Catrina i jej chłopak Bart wsiedli do jednego. Reszta rozproszyła się po innych.

Catrina i Amanda, były dla siebie jak siostry. Wychowywały się razem. Urodziły się w odstępie miesiąca. Amy jest ze stycznia, Cat, zaś z lutego.

Caty jest uroczą szesnastolatką, o fioletowych włosach, z różowym ombre. Są cudowne, gęste i długie. Jest niewiele wyższa od Amy, z figury za to, są bardzo podobne. I na tym kończą się ich podobieństwa. Amy ma ogromne, szare oczy, Cat, kocie i zielone. stąd, też jej imię, Catrina. Amy uwielbiała w przyjaciółce jej łabędzią szyję.

Natomiast Bart nie był umięśniony tak jak Thomas. Jego oliwkowa cera wyglądała pięknie przy jego czerwonych włosach, które co tydzień farbował. Cat i Bart, pasowali do siebie idealnie. Oboje zwariowani i nadnaturalnie piękni.

Pociąg ruszył. W prawdzie nie była to długa droga, ale Amanda kochała czytać. Wyjęła więc z torebki swoją ukochaną książkę. "Dary Anioła: Miasto Niebiańskiego Ognia", autorstwa Cassandry Clare.

- Co czytasz? - spytał ją Thomas.

- Sam zobacz. - powiedziała i pokazała mu okładkę. Usiadł obok niej i zaczął z nią czytać.

- Tom, wiesz.... fajnie, że ze mną czytasz, ale ty przecież nic z tego nie rozumiesz. - uśmiechnęła się Amanda.

- Jak to nie. Clary i Jace to para, Luck i Jocelyn to para, Magnus i Alec to para. Chyba tyle wystarczy, aby zrozumieć tę książkę. - uśmiechnął się i pocałował ją w głowę.

- Wiesz, jesteś idealny, oczywiście, ale czasem brakuje mi czegoś w tobie. Czegoś co ma Jace. - uśmiechnęła się.

- Brakuje mi czegoś co ma Jace? Ten blondyn? O nie, oddawaj książkę. - powiedział i zaczął się z nią droczyć.

Ni stąd ni zowąd, Amy poczuła się zmęczona. Zasnęła w objęciach swojego chłopaka. Thomas obudził ją po 40 minutach. Byli już w Paryżu. Wysiedli z pociągu. Zebrali się w grupkę na peronie.

- Musimy oblać wygraną. - powiedziała Catrina.

- Dobra, to za dwie godziny przed Pizzerią? Tą do której zawsze chodzimy. - powiedziała Amy.

Wszyscy się zgodzili i rozeszli do domów. Amy i Thomas mieszkali zaledwie dwa domy od siebie.

Pod domem Amy, Tom pocałował ją i odszedł. Amy weszła do domu i natychmiast rzuciła się na nią jej czteroletnia siostra, Emy. Jej blond włosy, uczesane w dwa kitki, gilgotały Amy w nos, gdy tylko się do niej schyliła. Dziecięce, niebieskie oczka spojrzały na nastolatkę z nadzieją.

- Wyglaliscie? - spytała, sepleniąc. Jeszcze nie umiała za bardzo mówić, ale już miała swoje aspiracje. Chciała być tancerką, tak jak siostra.

- Tak. - powiedział Amanda, uśmiechając się. Była 13.00, a na 15.00 byli umówieni w pizzerii.

- Przekaż mamie, że wychodzę za spotkanie z przyjaciółmi. - powiedziała Amy. Emma kiwnęła głową i pobiegła na górę, pod górkę, którą rodzice zrobili zamiast schodów ze względu, na babcię dziewcząt, która jeździła na wózku. Niestety umarła pięć lat temu. Emma nawet jej nie poznała.

Amanda odstawiła walizkę, wzięła portfel, telefon i wyszła z domu. Przed spotkaniem chciała jeszcze połazić po sklepach.

 

--------------------------------------

mowa Emmy, (czyli Emy) jest specjalna jak coś, a hotel "Mercy", jest zmyślony dla moich potrzeb pisarskich ^^

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • BreezyLove 09.04.2015
    Historia na razie mnie nie porwała, ale jest w porządku. Napewno zajrze do następnego rozdziału ;) 4

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania