* * * * * * *

Leżę ugodzony nożem w brzuch

nie zostało już mi wiele tchu

słońce już dla mnie zachodzi

spojrzenie oczów chmury powiek przesłaniają

 

co ciążą niby ołów

który ciągnie w czeluści otchłanie

niby na ryby przynętę

na haku śmierci zadzierzgniętą

 

Robi się zimno i ciemno

i tylko wyciekająca krew

grzeje jeszcze skórę podbrzusza

i robi się tam przyjemnie ciepło...

 

Słyszę jeszcze cichnące jęki

konających rannych

ledwie żywych

których los zawisł na pajęczej nici

 

I ciągną diabli i anieli

ludzkie losy odliczając

jak w dziecięcej zabawie:

"na kogo przypadnie na tego bęc!!!"

 

I spada moja wątła gwiazda

gdzieś w ciemną toń

dusza ulatuje do światła

a ja żegnam się z nią

i zasypiam na zawsze

Średnia ocena: 3.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Sufjen 2 miesiące temu
    Sokratejskie rozważania. Dobry tekst.
  • Sokrates 2 miesiące temu
    Dzięki. Tak dziś po południu na gorąco napisałem
  • tedi75 2 miesiące temu
    Podoba mi się
  • Sokrates 2 miesiące temu
    dzięki bardzo

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania