* * * * * * *
Leżę ugodzony nożem w brzuch
nie zostało już mi wiele tchu
słońce już dla mnie zachodzi
spojrzenie oczów chmury powiek przesłaniają
co ciążą niby ołów
który ciągnie w czeluści otchłanie
niby na ryby przynętę
na haku śmierci zadzierzgniętą
Robi się zimno i ciemno
i tylko wyciekająca krew
grzeje jeszcze skórę podbrzusza
i robi się tam przyjemnie ciepło...
Słyszę jeszcze cichnące jęki
konających rannych
ledwie żywych
których los zawisł na pajęczej nici
I ciągną diabli i anieli
ludzkie losy odliczając
jak w dziecięcej zabawie:
"na kogo przypadnie na tego bęc!!!"
I spada moja wątła gwiazda
gdzieś w ciemną toń
dusza ulatuje do światła
a ja żegnam się z nią
i zasypiam na zawsze
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania