***

lipiec mnie wołał po imieniu

zbyt głośno

aż drgnęła skóra

płynęłam przez zboża

jakby to było morze

tych którzy nie chcą być znalezieni

 

ziemia oddychała pod stopami

a światło oparło się o łopatki

nie jak dotyk lecz obecność

milczałam

żeby nie wypłoszyć westchnień

z wnętrza uda

 

nie wiedziałam

czy to lato

czy coś co od dawna

czekało na mnie w ciemniejszej wersji dnia

czułam na plecach jego głód

 

chciałam...

tylko wiatr usłyszał

jak z ust uciekło mi „może”

 

a potem nic

tylko zboże poruszone czymś

czego nie widziałam

 

może to on

może ja

może coś co dopiero się stanie

gdy przestanę uciekać

29/07/25

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania