***
Tak, poznałam śmierć. Widziałam wielokrotnie,
jak wrośnięte w wasze tkanki giną kolejno:
czucie, sumienie i horyzonty
w myśl zasady "tak-będzie-lepiej".
Mnie rozszarpywały te śmierci, wszystkie
naraz i każda z osobna, mimo że
to nie w moich rękach nóż, żyletka
i inne narzędzia ostre. Powtarzałam więc:
"nigdy nie zabiję, nie skrzywdzę", dopóki
nie poczułam ich, rozkładających się we mnie
i teraz niech nie będzie mi wybaczone
użycie przedmiotów ostrych ani zastosowane
żadne okoliczności łagodzące.
Znam chronologię własnego upadku.
Pamiętam, że pierwsze umarło czucie.
Cięłam z ulgą tę (nie)potrzebną narośl, krok
w stronę normalności i może-będzie-lepiej;
tymczasem, sumienie trupieje we mnie. Miejscami
odrywa się od ciała, ponieważ znieczulone
przestaje być potrzebne. Ja czekam
już tylko na śmierć horyzontów i owszem,
boję się ich skurczu do rozmiarów
piąstki noworodka; boję się, że po niej
nie będzie już można udawać
że wszystko jest w porządku
Komentarze (10)
Mocny. Porażający. Prawdziwy.
Kiedy człowiek niszczy swoją empatie, ignoruje sumienie, to tak jakby umierał. Stawał się bezmyślnym zwierzęciem. Człowiek robi to, by było mu lepiej, chociaż w głębi serca wie, że jeśli całkowicie pozbędzie się człowieczeństwa, prawdopodobnie nie będzie odwrotu. To droga jednokierunkowa.
Masz rację, tak to właśnie wygląda. Jednak mi się wydaje, że tak droga ma jakiś powrót, że może jak się dojdzie do końca lub prawie, człowiek może jeszcze zawrócić. A czy to złudzenie, czy faktycznie prawda - to już zupełnie inna kwestia.
Dziękuję za obecność.
Nie będę wdawał się w szczegóły, pewnie sama wiesz o co mi chodzi i pewnie zdecydowałaś, aby wiersz przyjął taką a nie inną formę, no to ten... :)
Pozdrawiam serdecznie:)
Również pozdrawiam :)
Ode mnie 5 i pozdr!
No, depresyjnie. Jakoś... ta stylistyka jest mi zwyczajnie bliska.
Dziękuję za bycie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania