,, ..."

Ciemne chmury spowijały dziś błękitne niebo, ewidentnie chcąc przejąć nad nim kontrolę. Igor wstał z niezmiernie emanującym od niego entuzjazmem i myśląc szybciej niż zwykle, postanowił ubrać się i wyjść na zewnątrz. Nie miał w zwyczaju długo spać, toteż tak jak dziś,

z zebraniem się z łóżka nie miał najmniejszych kłopotów. Ubrał się pospiesznie i wyszedł z domu na, jak planował dalekosiężny spacer. Pierwszym jego przystankiem podczas dzisiejszej wyprawy miał być sklep. Nie jadał on, bowiem śniadań, więc planował kupić coś do spożycia. Wyruszył równo o godzinie 8:30.

Szedł szybkim krokiem, choć wiedział, że nigdzie mu się nie spieszy. Nabrał jednak takiego nawyku, gdy razem z dzieckiem wychodził niegdyś na spacery, a później musiał biec do pracy na drugą zmianę. Chciał być blisko swojej pociechy i był, póki mu jej nie odebrano. Nie miał zamiaru jednak tego wspominać, były to najczarniejsze sceny z jego życiorysu.

Po niecałej godzinie drogi, dotarł do wyczekiwanego przez niego sklepu. Czuł niewyobrażalny głód, który manipulował nim coraz bardziej, opanowując go. Dotarłszy do celu, czuł nieopisaną ulgę,więc czym prędzej podążył w stronę wejścia do małego sklepu spożywczego.

Nagle przystanął jednak na moment i poczuł jak zaciska mu się na szyi lina pokryta grozą. Tkwił

w bezruchu długą chwilę, będąc przy tym całkowicie zdezorientowany. Chwilę potem otrząsnął się jednak i wszedł do ,, spożywczaka”. Miał w zwyczaju pukać, nawet do sklepowych drzwi, co zawsze budziło u sprzedawczyń nutę zastanowienia. Tym razem nie zrobił wyjątku, również wykonał ręką energiczny ruch, dwa razy uderzając w drzwi. Nie słysząc odpowiedzi wszedł ostrożnie.

W sklepie nie zastał nikogo, a przynajmniej tak mu się wydawało. Wtem usłyszał krzyki nad jego głową, Spojrzał w górę i przerażony zobaczył, najprawdopodobniej pracowniczkę sklepu wiszącą na lampie. Ta po chwili zeskoczyła i powiedziała do zaskoczonego i zatrwożonego zarazem, mężczyzny:

- Dzień dobry, co pana sprowadza w nasze skromne strony?

Igor nic nie odpowiedział budząc tym niepohamowaną wściekłość rozmówczyni.

W pewnym momencie, kasjerka pochwyciła opakowanie mąki i rzuciła nim w mężczyznę. Ten niezwykle przerażony począł uciekać, lecz drzwi w try- mi- ga zasłoniła mu urzędująca w sklepie kobieta.

- Ten świat nie jest dla ciebie – powiedziała wprowadzając tym samym spustoszenie

w szeregach Igora.

- Dlaczego tak mówisz prze pani?

Po tym pytaniu w sklepie zapadła długa, wręcz grobowa cisza. Kobieta nadal stała przy drzwiach

i podejrzliwie patrzyła na mężczyznę. Wtem odeszła od zagradzanych przez nią wcześniej drzwi

i posłusznie otworzyła je Igorowi. Poczuł wtedy, jak owa lina grozy powoli odwiązuje się samodzielnie z jego szyi. Wychodząc ze sklepu usłyszał jeszcze słowa przerażającej kobiety:

- Do widzenia, prze pana.

- Do widzenia – odpowiedział jak gdyby zapominając o niezbyt odległych wydarzeniach sprzed chwili.

Starał się na trwałe zapomnieć o tym incydencie, co jednak przychodziło mu z niewyobrażalnym trudem. Chwilę później, idąc już, praktycznie bezwiednie popadł w zatapiające zamyślenie.

Doktor wszedł do sali, która nieustannie odstraszała metalicznym zapachem. Zobaczywszy trzęsącego się mężczyznę zawołał asystenta, przy tym wielce panikując. Igor, który trafił do ich szpitala psychiatrycznego dwa miesiące temu, przeżywał właśnie drgawki. Było to dla niego śmiertelnie niebezpieczne, z czego świetnie zdawali sobie sprawę lekarze, zjawiając się tuż po chwili. Walczyli wtedy o niego, a on zamyślony zagłębiał się wciąż w absurdalnym lub nie świecie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania