wielkogabarytowy sen o przyszłości
przyjechała karetka i zbiegli się gapie za późno
ptaki zaś wszystko widziały z wysokości przydrożnego drzewa
w ciszy kontemplowały nie swoją śmierć
pokruszone szkło błyszczało w słońcu rolnik kosił trawę ta padała bez żalu
bez śladu krwi którą musieli zmywać strażacy
tak minął dzień drugi i trzeci
nie wszyscy zapomnieli aniołowi
że czyścił wtedy skrzydła
niedopatrzenie roztargnienie wina obopólna kara
gipsowy nie wzleci nad płytę
zastygnie w zamyśleniu nad śpiącym wciąż ta sama ziemia i tylko niebo zmienia kolory
od stalowego po błękit kojący jak myśl o nieskończoności
bo przecież wieczność to za duże
słowo dla maluczkich
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania