czekając

rośniesz

na tej zatrutej ziemi

nawet krzyż schnie

obwisają zwiędłe ramiona

cierniowa korona

i ani kropli potu

czy krwi

 

pragnę

 

modlę się o deszcz

pada gdzie indziej

trawa do kolan się łasi

a rzeka obmywa koryto

tu tylko pył

pustynia po horyzont

 

czekam na miłość

 

wszystko wytłumaczy

każdą stratę

podniosą się kwiaty

i konary połamanych drzew

podźwigną bezdomne ptaki i cień

rozwieszą pomiędzy

 

matka przyjdzie i schłodzi w nim twarz

zmęczone członki na mchu rozłoży

o pień się oprze

podtrzymując przerwane

słoje i słowa

 

i będzie tak trwać

aż zrosną się w jedno

jej i jego wola

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Rok 7 miesięcy temu
    Jak zawsze nie żałuję wejścia w Twoje słowa.
  • IgaIga 7 miesięcy temu
    Dziękuję.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania