***[moje miasto...]

moje miasto

zadbany rynek

a dalej slumsy

tam nawet wiersze - wszystko oszczane

śmierdzi gorzałą i tanim tytoniem

ciałem kobiety którą każdy już miał

 

moje miasto

trzy ulice na krzyż

biel śniegu

który szybko przesiąka

plwociną puszczoną pod nogi

niczym stek bluzgów

jakby świeżo zdrapanych ze ścian i bram

przystankowych wiat

gdzie każdy jest podróżnikiem w czasie

 

a czas jak to czas

lubi okręcić się wokół drzewa

zapętlić drogi wokół drżących szyn

spaść z nieba

nie do końca lotnym ptakiem

na ten sam brud

z którego kiedyś wyszedł

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • ZielonoMi 4 miesiące temu
    "niczym stek bluzgów
    jakby świeżo zdrapanych ze ścian i bram" - świetne! Całość fajna (choć nie wiem, czy "fajna" to odpowiednie słowo). Daję pięć i spadam. :D
  • zsrrknight 4 miesiące temu
    miasto takie, a nie inne, a jednak "moje" i tego "moje" nie idzie się pozbyć. Rynek zadbany, a czasem to nawet ten rynek, reprezentatywny bądź co bądź, nie wygląda dużo lepiej niż te "slumsy". I jeszcze te zapętlenie na koniec - jakby błędny krok, ale tak już chyba jest, tak chyba już działa świat
  • piliery 4 miesiące temu
    Brutalne ale celne. Metafory z najgórniejszej półki: "oszczane wiersze" , "biel śniegu który przesiąka plwociną puszczoną pod nogi niczym stek bluzgów" Jesteś w znakomitej formie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania