***

Panie mój, Boże cóżem Ci uczynił że zsyłasz na mnie tak srogie katusze?

Mamisz me zmysły, zmieniasz myśli moje, rozpalasz serce, w trwogę ciskasz duszę.

Co to za kara? com Ci jeszcze winien, wierny i skryty - Twój przyziemny sługa,

Staje pod krzyżem, z kolan się podnoszę, wiary nie tracę chociaż droga długa

A Ty mi w zemście? w karze? w porachunku? zrzucasz na barki kolejne strapienia?

Nie wstyd Ci, Boże? Panie wiecznej chwały co to za kara, daj do zrozumienia!

Daj mi przyczynę, wyjaw tajemnicę, czy miłość moja tak bardzo uwiera?

Tyś przecie Ojcze zmienił mnie w poetę co dla miłości żyje i umiera,

Tyś do umysłu wplótł mi nowe słowa, Tyś kazał zmieniać liter kolejności,

Ty mi kazałeś w wyrazy ubierać wszystkie emocje smutki i radości,

Trudy, łatwości, wzloty i upadki, weny oraz muzy, wzrok i wszelkie zmysły,

Za dnia do ucha szeptałeś wersety, w snach nawiedzałeś darując pomysły.

Może ma miłość sama w sobie karą? lecz ona również Twoim podarunkiem,

Rzucasz ją głupcom jak ochłap zwierzynie i mnie rzuciłeś kusząc opatrunkiem

Co dziurę w sercu uczuciem załata, przysłałeś pannę o węża naturze,

Mnie syna Adama do grzechu wabi, dama, co chodzi w rajskiej Ewy skórze.

Ja się nie godzę na Twą boską próbę, amorowym łukiem sam zabije diabła,

Głupim, pierwsze złamałem! “Niech bogów pogan nie wzywa, twoja pięść osłabła”.

Wiem Zbawicielu jak poradzę sobie! W jeden połączę dwa typy miłości,

Miłość kochanki w Twą zapieczętuję a potem obie zaklnę w moje kości,

Miłować kogoś jak siebie miłujesz, tego by zechciał od każdego Zbawca,

Dlatego śle nam z własnego uczucia matki i żony - miłości nadawca.

Zechciałeś Boże abym się ukorzył, całą poezje poświęcając Tobie,

Ja z figowych, rajskich liści Ewy i Adama, wieniec przygotuję sobie,

By w człowieczych pustych czaszkach czy ludzie wrażliwi, czy twardzi

Wyryć, że kto kocha, kocha Boga, kto nie kocha, Bogiem gardzi.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania