1. Podróż w śniegu

Książka, rozdział pierwszy, próba pierwsza.

Czy ja mam duszę?

Pierwsze płatki śniegu tej zimy opadły bezgłośnie na ziemię. W jednej chwili były pięknym dziełem natury, a w drugiej stawały się tylko mokrą plamą. Piękno przemija. Nikt nie jest w stanie uchronić się przed tą regułą. Tak jak przed śmiercią. Ci, którzy mieli odwagę się jej przeciwstawić, marnie skończą. Tak jak ja.

Naoto stawiał kroki ociężale. Spojrzał przenikliwie na mijających się z nim przechodnich, którzy odchodzili od niego jak oparzeni. Chłopak nic nim nigdy nie zrobił, jednak nie sprawiał dobrego pierwszego wrażenia. Nie miał w zwyczaju sztucznie się uśmiechać do obcych mu ludzi, co niektórzy przyjmowali z odrazą. Według większości, zdrowy człowiek to taki, który bez zwględu na wszystko dalej idzie do przodu. Nie ważne, ile razy się potknie, nie ważne, że ludzie w innej części kraju powoli umierają, nie ważne, że nie ma żadnego powodu do szczęścia. Jeszcze do tego należy się przy tym wszystkim uśmiechać. Wszyscy złudni nie odważą się ujawnić prawdziwego ja, skrywając łzy za maską z uśmiechem. Naoto z pewnością nie zalicza się do nieskazitelnych, zdrowych osób.

Nie, on jest chorobą, którą trzeba pokonać.

Po chwili marszu, chłopak zatrzymał się przed karczmą. Schylił głowę, po czym westchnął ociężale. Zmierzwił swoje białe niczym śnieg włosy, poprawił zużyty mundur i zamaszystym ruchem otworzył drzwi.

Przed sobą zobaczył starszego mężczyznę, którego włosy spowite były siwizną. Uśmiechał się do Naoto zachęcająco. Czekał on na białowłosego już od dłuższego czasu, bardzo się więc uradował, gdy wreszcie go spotkał.

Zmierzył on nowo przybyłego od stóp do głów, po czym z zaskoczeniem stwierdził, że białowłosy z postury przypomina zwykłego chłopca. Ma jednak spojrzenie wieloletniego mędrca, który wiele w życiu przeszedł. Oczy miał szkarłatne, włosy w barwie śniegu i cerę bladą jak ściana. Klasyczny albinos.

- Zabijesz kogoś dla mnie? - niemalże od razu Naoto usłyszał prośbę starca.

Miał ochrypły głos, lecz mężczyzna zdawał się dusić śmiech.

- Jasne - odparł białowłosy, bez cienia emocji.

Starzec nagle zbladł. Mimowolnie opadła mu szczęka, jednocześnie z niedowierzaniem wpatrywał się w nowoprzybyłego chłopaka. Po chwili odchrząknął.

- Oj, nie, nie, nie. To taki... żarcik - starzec uśmiechnął się zakłopotanie.

- Uważaj, czego sobie życzysz. Morderstwo na zlecenie to nie przelewki - odparł Naoto oschle.

Skarcił mężczyznę spojrzeniem, śmiertelnie poważny. Starzec westchnął donośnie.

- Dzisiejsza młodzież wogóle nie zna się na żartach... - mruknął cicho pod nosem.

- Tak więc, po co mnie wezwałeś? Chcesz mnie nauczyć poczucia humoru? - żachnął się chłopak.

Starzec sporzał na niego z wyrzutem.

- Wyjeżdżam na parę dni. Czy mógłbyś popilnować baru, gdy mnie nie będzie, proszę?

- Za proszenie się nie najem. Ile będę z tego mieć? - zapytał, nie owijając w bawełnę.

- Co najmniej 15 złotych monet - starzec uśmiechnął się zachęcająco.

- Wchodzę w to - odparł od razu Naoto, zachęcony ofertą.

Właściciel odjechał jeszcze tej nocy. Ulice wypełnił stukot kopyt i śmiech starca, który wreszcie wydostał się z miasta rozpaczy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Karczmę wypełniał gwar rozmów. Dziwnym trafem, dzisiejszego dnia, było sporo klientów. Gestykulowali żywo między sobą i wymieniali się spostrzeżeniami.

Jednak coś przykłuło uwagę wszystkich.

Jedna dziewczyna zajęła miejsce blisko okna. Nie ma żadnego towarzysza i wydaje się być nieobecna. Mimo, że ciałem była w karczmie, duszem i sercem jest daleko, daleko stąd...

Patrzy, ale nic nie widzi. Słucha - ale nic nie słyszy. Oczy ma spowitę mgłą. Utknęła w swoim własnym, zamkniętym świecie, zajęta rozmyślaniem.

Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi, ponieważ było coś, czego nikt nie mógł przeoczyć.

Spośród kędziawych loków dziewczyny wyrastało jelenie poroże. Ludzie wytykali ją palcami, robili jej zdjęcia; niecodziennym bowiem widokiem jest rogaty człowiek.

Nagle, złote oczy dziewczyny spojrzały prosto na Naoto. Po plecach chłopaka przebiegły dreszcze; doprawdy, dziewczyna potrafi być przerażająca. Wydawała się wglądać w jego umysł, czytać z niego jak z otwartej książki. W dodatku jej oczy z pewnością nie były ludzkie, przypominały bardziej kocie.

Dziewczyna wstała z krzesła, odsuwwając je z cichym łoskotem. Nagle, karczmę wypełniła ponura cisza, w której dokładnie było słychać rytmiczne stukanie obcasami kobiety. Szła ona pewnym krokiem w stronę Naoto, który zaczął się obawiać. Złapał pierwszą lepszą szklankę i zaczął ją nerwowo czyścić.

Białowłosy nawet się nie zorientował, kiedy twarz dziewczyny znajdowała się zaledwie parę centymetrów od jego.

- Barman, jedno ale - szepnęła, patrząc mu w jego szkarłatne oczy.

Naoto skinął głową i posłusznie wlał trunek do szlanki, którą jeszczę chwilę temu czyścił. Ona z wdzięcznością wzięła napój, po czym zamoczyła tam swoje usta. Wzięła jeden łyk, potem drugi i trzeci...

Po chwili wyszczerzyła zęby w uśmiechu, a na jej twarzy pojewił się rumieniec.

- Ale ulga! - zaśmiała się, po czym nagle dopadła ją czkawka.

Doprawdy, ta to się umie szybko upić.

Karczmę ponownie wypełnił hałas rozmów. Wszyscy zaakceptowali nietypową aparację dziewczyny i zaczęli ją ignorować.

- Jestem Meliendore - pochyliła się i zaśmiała donośnie.

Naoto pokiwał głową, udając, że ją słucha. Spojrzał na nią ukradkiem, po czym zmarzczył brwi w zdziwieniu. Tuż za jej plecami czaił się wysoki brunet w okularach. Gdy ich spojrzenia spotkały się, mężczyzna podszedł do niego i usiadł obok Meliendore.

- Kim jesteś? - zapytał się, patrząc na szkarłatookiego chłopca.

Białowłosemu od razu się nie spodobał ten człowiek. Było w nim coś... sztucznego. Ten jego uśmiech zdawał się być fałszywy, podobnie jak przyjazny zwrok, a nawet noszenie okularów wzbudziło w chłopakowi podejrzenia. Szkarłatnooki nie lubi kłamstw.

- Naoto - odparł zwięźle.

- Nie dziwi Cię, że właściciel zostawił Ci karczmę, tak po prostu? Nie miał do tego skrupułów, mimo, że jesteś dla niego obcy? Mogłeś przecież ukraść całe pieniądze i zniknąć z jego życia, tak po prostu - brunet złożył ręcę i spojrzał wyczekująco na białowłosego.

- Nie - Naoto zwruszył ramionami. - Jest kryzys w państwie. Założe się, że uciekł z tego kraju jak tchórz. Nie miał komu zostawić biznesu, więc wynajął mnie. Myślę, że już nie wróci.

- Mhm, rozumiem. Powiedz mi, ile masz lat?

- Hej, czterooki, nie jesteś zanadto dociekliwy? Czuję się, jak na wywiadówce. Dajże mi już spokój! - wzburzył się białowłosy.

Brunet zaśmiał się głośno, po czym uniósł ręcę - w geście poddania się.

- Wiemy już wystarczająco wiele - Meliendore mruknęła cicho do mężczyzny w okularach.

On, nic nie mówiąc, przytaknął zgodnie.

- Ty - rogata wycelowała swój zgrabny palec prosto w klatkę piersiową Naoto. - Idziesz z nami.

Chłopak uniusł brwi w zdziwieniu, po czym, uspokajając się, odparł z figlarnym uśmieszkiem:

- Chyba śnisz, jeleni łbie.

Meliendore prychnęła z oburzeniem, jednocześnie zmarszczyła brwi, niedowierzając. W mgnieniu oka złapała Naoto za mundur i gwałtownie go szarpnęła. Chłopak wyleciał za ladę, po czym boleśnie upadł na podłogę. Rogata zaśmiała się donośnie, gdy chłopak zaczerwienił się speszony.

- Nie mam zamiaru rozwalić lokalu, więc proszę z tąd wyjść - wycedził przez zęby z pogardą.

- Nie będziesz nam rozkazywał, albinosku - syknęła Meliendore.

- Dajże mu spokój, chłopak jest wrażliwy - powiedział do niej brunet, po czym spojrzał na Naoto.

Białowłosy chciał odetchnąć z ulgą, jednak nie pozwalała mu na to jego urażona duma. Wstał szybko z podłogi i wytrzepał się z okruszków zebranych na podłodze. Niechętnie zauważył, że Meliendore przewyższa go conajniej o głowę, w dodatki jelenie rogi dodają jej wielkości. Westchnął żalośnie, po czym jeszcze raz wszystko przemyślał.

- Niech Wam będzie. Mogę się z Wami spotkać, ale gdy tylko skończę pracę - powiedział nagle, zbierając w sobie resztki odwagi.

Oczy schowane za okularami mężczyny zalśniły radośnie, a na jego twarz wpłynął uśmiech pełen satysfakcji.

- Dzisiaj o 23.00 na Śnieżnej Górze - ustalił Naoto tonem nieznoszącym sprzeciwu.

- Niech tak będzie. Będziemy na Ciebie czekać - obiecał mężczyzna.

Odwrócił się do Meliendore i wskazał wyjście. Ona prychnęła i, po chwili cichego buntu, dała za wygraną. Naoto i klienci odprowadzili ich zwrokiem w ponurej ciszy. Gdy trzasnęły drzwi, a charakterystyczny odgłos dzwonka rozegł się po karczmie, białowłosy odetchnął z ulgą, a knajpę ponownie wypełnił gwar.

 

Rozdział pierwszy skończony.

Mam świadomość, że nie jest specjalnie długi, czy interesujący.

Akcja dopiero się zaczyna, a zrobiłam krótszy, bo, przynajmniej mi, lepiej się czyta.

Na pewno nie jest to one-shot, będą dalsze części. A w tym miejscu zrobię chamską reklamę :D.

http://naotos-game.blogspot.com/

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • littlelies 26.12.2015
    Zaciekawiłaś mnie, ale w tekście jest kilka błędów, które utrudniły mi czytanie. Oto one:
    1. " Spojrzał przenikliwie na mijających się z nim przechodnich..." - *przechodniów
    2. "Chłopak nic nim nigdy nie zrobił, jednak nie sprawiał..." - *im zamiast nim
    3. "Mimo, że ciałem była w karczmie, duszem i sercem jest daleko, daleko stąd..." - *duszą
    Są jeszcze inne błędy, których nie wymieniłam. Dodatkowo muszę napisać, że trudność z przeczytaniem sprawiło mi również "zaniedbanie" czasów. Raz piszesz w czasie przeszłym, a później w teraźniejszym, przykład: "Jedna dziewczyna zajęła miejsce blisko okna. Nie ma żadnego towarzysza i wydaje się być nieobecna. Mimo, że ciałem była w karczmie, duszem i sercem jest daleko, daleko stąd..."
    Jeszcze jedno. Mianowicie, napisałaś pod spodem, że dałaś krótki materiał, jednak jest on troszeczkę za długi, przynajmniej dla mnie, a długość tekstu też jest ważna, ponieważ im dłuższy rozdział, tym bardziej nie chce się go czytać. Radziłabym wstawiać nieco krótsze.
    Poza tym wszystko wydaje się być w porządku. Kiedy poprawisz błędy, tekst z pewnością będzie się łatwiej czytało. Także... ogólnie rzecz biorąc, całość mi się podoba i z chęcią przeczytam dalsze części. Jak na razie zostawiam mocne 4 :) Powodzenia z dalszymi częściami.
  • Meliendore 26.12.2015
    Dziękuję bardzo za komentarz :)) Wstawię jutro krótszy rozdział i będę bardziej uważała na błędy :))
  • Meliendore 26.12.2015
    Dziękuję bardzo za komentarz :)) Wstawię jutro krótszy rozdział i będę bardziej uważała na błędy :))
  • Jest tutaj kilka błędów, tak jak pisała littlelies, ale według mnie czyta się dość dobrze :) Wciągnęło mnie twoje opowiadanie i jestem bardzo ciekawa, co dalej wymyślisz ;)
  • Neli 02.01.2016
    Wogóle - w ogóle
    Mimo, że - nie stawiamy przecinka
    Cię, Ciebie, Tobie z wielkich liter piszemy np: w esemesach, listach, mailach. W opowiadaniu z małych liter ;)
    Podobał mi się opis białowłosego.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania