10. Czas
Ta... Cóż można rzec...
Aktualnie stoję pod murem, a z tyłu z lufą przy mojej głowie trwa czas.
Jebany skurwiel matki natury postanowił złożyć mi niemiłą wizytę.
Wcześniej gdzieś tam się przejawiał w moim żywocie, ale jakoś nie zwracałam na niego uwagi. Nawet nie zauważyłam, jak przez niego skończyłam dwadzieścia cztery lata. Pieprzony czarodziej.
- I co? Długo będziesz mnie tak trzymał na muszce?
- Aż zmądrzejesz dziecko. Aż zmądrzejesz.
Czyli długo. Dwa razy nie stałam w kolejce po mądrość, więc zapewne nie mieszczę się w jego normach intelektualnych. Kicha.
- A mogę wiedzieć czym sobie zasłużyłam?
- Marnujesz godziny na bezsensowne rzeczy, zamiast skupić się na konkretach.
- Oj przesadzasz. Tylko urozmaicam sobie życie.
- Oglądając jakieś śmieszne filmy w internecie?
- No. Lubię kotki.
Jakby miał materialną powłokę, to pewnie by westchnął... Lub się uderzył otwartą dłonią w twarz.
Tak swoją drogą, to ciekawe jak to wygląda z boku? Dziewczyna odwrócona twarzą do muru, a za nią lewitująca spluwa. Dobry materiał na obraz z przesłaniem. Tak poetycko, że ja pierdolę.
- Znowu to robisz.
- Co?
- Głupoty.
- No i co ja poradzę, że lubię?
- Odwracasz uwagę od głównego celu. Ja nie wiem... Jak można się siebie samego dezorientować?
- Można. To nawet śmieszne.
- Cyber, cholera.
Straszna choroba. Ale czego się można spodziewać po wypiciu zanieczyszczonej wody? Efektów specjalnych, jak po wychlaniu eliksiru Panoramixa? Nie będzie ,,wpadł do kotła, kiedy był mały", a ,,wpadł do ścieków..."....
- Znowu. Wy ludzie jesteście niemożliwi.
- Nasza wina? Tak nas stworzono. Wszelkie niedociągnięcia proszę konsultować z górą. Przyjmują przez cały tydzień, od godziny ósmej do dziesiątej trzydzieści.
- Sarkazm. Kolejny was dziwny wymysł.
- On akurat jest zajebisty. No dobra! Mów czego chcesz i daj mi spokój.
- Masz coś wreszcie napisać.
- A co? Termin ważności mi się kończy? Nie mów, że umrę w przeciągu kilku miesięcy, bo z tej radości normalnie z okna wyskoczę.
- Nie udzielam takich informacji. Jeszcze by tego brakowało byście znali datę własnej śmierci.
- Według mnie, to by działało motywująco, ale co ja tam śmiertelna wiem. Dobra, dobra. Napiszę coś.
Przestałam czuć zimno bijące od pistoletu.
Odwróciłam głowę, a za mną nie było nic. Tylko kochana Prespulka lśniła na tle zaróżowiałego nieba.
Zachody słońca w mojej głowie są szczególnie śliczne.
Koniecznie muszę tu wprowadzić zorzę polarną. Też ładne widowisko.
Ale najpierw trzeba spełnić małą prośbę samego Czasu.
- ,,Coś". Skończyłam.
Komentarze (8)
Dziena.
Ogólnie może być. Takie... Twoje.
Gdzie tu ja? Bo dostrzec nie mogę.
A to, to już cytat:
"Wy ludzie jesteście niemożliwi."..
;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania