[10] Nie jestem twoja

Następnego dnia poczułam się głupio po samym tylko otwarciu oczu. Nie miałam jednak czasu ochrzaniać samej siebie, ponieważ musiałam szybko ogarnąć się do pracy – wieczorem nie zdjęłam z siebie ubrań, biżuterii, nie zmyłam makijażu, nie umyłam się. Chwała Bogu, że obudziłam się w miarę wcześnie. Szybko podniosłam się z łóżka i zaczęłam się krzątać, by zdążyć się umyć i poczuć znów jak człowiek i równocześnie nie spóźnić się do pracy. Udało mi się, kosztem śniadania i z wielkim siniakiem nabitym na nodze jako bonus. Dopiero, gdy zmachana zasiadłam za recepcją, miałam czas pomyśleć o tym, co się wczoraj stało. Westchnęłam. Nadal twierdziłam, że na jakiekolwiek pocałunki było grubo za wcześnie, ale i tak było mi głupio. Mogłam załatwić to inaczej, a ja odskoczyłam od Alexa jak pieszy na widok pędzącego samochodu. Ale z drugiej strony, co on sobie wyobrażał? Że pocałuję go na pierwszym normalnym spotkaniu? Nawet nie zdążyliśmy się dobrze poznać. Jaki sens miałoby przeskakiwanie na całkiem inne poziomy znajomości, kiedy te pierwsze nie były odhaczone?

Taka moralna jesteś, ale Sebastiana pewnie pocałowałabyś od razu, gdybyś tylko miała ku temu okazję, pomyślałam - całkiem bezwiednie – i miałam ochotę walnąć się w głowę, ale cóż… ta myśl, która mi się wymknęła, była samą prawdą. Ale Sebastiana pocałować nie mogłam, dlatego nie miało sensu nawet myślenie o tym. Musiałam podtrzymać kontakt z Alexem – przeprosić go albo zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. Cokolwiek. Może właśnie straciłam swoją szansę na coś nowego? Od razu chwyciłam telefon, by napisać do Alexa, ale zamyśliłam się. Nie wiedziałam, która strategia byłaby lepsza – przeprosić go i otwarcie przyznać, że nie miałam ochoty na wstępne pocałunki, czy napisać jak gdyby nigdy nic? Nie chciałam robić mu przykrości, dlatego zdecydowałam się na wersję pośrednią:

"Cześć :) jak Ci mija dzień? Wczoraj byłam trochę zmęczona i wieczór nie ułożył się tak, jak chciałam. Co Ty na to, żeby go powtórzyć, w wersji poprawionej?”

Wysłałam wiadomość, zanim zdążyłam się rozmyślić i odłożyłam telefon. Ziewnęłam. Wciąż czułam się zmęczona, ale też zdeterminowana, żeby dopiąć swego i dać Alexowi szansę. Bębniłam w biurko, czekając na odpowiedź. Zaczesałam włosy do tyłu, by odsłonić szyję. Było strasznie gorąco. Ponownie rozważyłam w myślach, czy chcę ścinać włosy czy jednak je zostawić. Nadal skłaniałam się bardziej ku pierwszej opcji – moje włosy były już za ciężkie, nie układały się, pewnie były też mocno zniszczone. Postanowiłam, że gdy skończę pracę, przejdę się po fryzjerach w okolicy i zobaczę, czy uda mi się gdzieś wcisnąć. Nie, to był zły pomysł – wieczorem mogłam się już nigdzie nie dostać. Szybko znalazłam w Google pobliskich fryzjerów i zaczęłam dzwonić. Dopiero w trzecim salonie, do którego zadzwoniłam, udało mi się zapisać na ścięcie włosów. Poczułam lekką ekscytację – już nie pamiętałam, kiedy ostatnio miałam krótkie włosy, a teraz znowu będę mogła to poczuć. Wreszcie będę się czuła lżej! Skoro nie mogę zrzucić kilogramów z ciała, to chociaż zrzucę z włosów. Zerknęłam na telefon, ale Alex nic nie odpisywał. Dziwne. Spodziewałam się, że odpisze raczej szybko. Aż tak go uraziłam? Nieco mnie to zmartwiło. Nie chciałam kończyć tej znajomości, gdy dopiero co się zaczęła. Nie chciałam jednak pisać kolejnej wiadomości i wychodzić na nachalną. Westchnęłam. Raz. Potem drugi. Tylko wzdychać potrafiłam.

Dzień mijał mi bardzo wolno. Za każdym razem, gdy trzaskały drzwi hotelowe, spoglądałam na nie z nadzieją, ale nie pojawiał się w nich nikt znajomy – Alex, Chris, Sebastian… nawet Laura. Choć tej ostatniej akurat nie chciałam widzieć. Mimo wszystko znowu poczułam się samotna. Cholera, czy to się nie miało skończyć? Chyba naprawdę powinnam poprosić Emmę, żeby czasem ze mną przyjeżdżała. Zawsze lepiej siedzieć we dwie niż samemu – nawet gdyby była skazana na koczowanie ze mną przy hotelowej recepcji. Bo od czego są przyjaciele?

Moja komórka dalej nie notowała żadnej odpowiedzi od Alexa i zaczęłam się odrobinę niepokoić. Pewnie też był w pracy, ale naprawdę nie miał nawet chwili, by mi odpisać, czy może zwyczajnie nie chciał? Musiałam porzucić to myślenie, że w jakiś sposób zmuszałam się do kontaktu z nim. Przez to zrujnowałam nasze spotkanie i teraz być może Alex planował już nigdy się do mnie nie odezwać. Miałam ochotę walnąć się w głowę zszywaczem, ale w ostatniej chwili powstrzymałam się, widząc klienta. Chyba szef nie byłby zadowolony, gdyby goście mu donieśli, że pani pracująca na recepcji jest szalona.

W końcu dotrwałam do końca mojej zmiany. Penelopa zajęła moje miejsce z ostentacyjną miną, więc zostawiłam ją własnemu losowi i wyszłam na zewnątrz, jednocześnie sprawdzając telefon po raz tysięczny tego dnia. Dalej nic. Westchnęłam – również po raz tysięczny – i podążyłam drogą do mieszkania. Szłam, szłam, i cały czas miałam wrażenie, że coś mi umknęło, jakaś ważna rzecz. O umówionym fryzjerze przypomniałam sobie stanowczo za późno, ponieważ byłam już w połowie drogi do domu. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, aż przechodnie się na mnie spojrzeli. W panice sprawdziłam godzinę. Niedługo zamykali zakład, a mi naprawdę zależało, by pozbyć się tych ciężkich włosów. Puściłam się biegiem w przeciwną stronę. Biegłam przez parę minut, aż w końcu wyhamowałam przed zakładem fryzjerskim. Zdążyłam – był jeszcze otwarty – ale przez chwilę jeszcze dyszałam głośno, prawie wypluwając płuca. Gdy się uspokoiłam, weszłam do środka i zapytałam, czy jeszcze mnie przyjmą. Na szczęście nie było problemów – jeszcze pracowali, była nawet jedna klientka. Uspokojona, usiadłam i pozwoliłam, by asystentka umyła mi włosy. Po chwili zostałam poprowadzona do fotela. Dziewczyna zdjęła ręcznik z mojej głowy i zaczęła energicznie wycierać mi nim włosy. Tak machała moimi włosami, że nic nie widziałam, a w tym samym momencie poczułam w torebce wibracje komórki. Odszukałam ją szybko, po czym zaczęłam sobie odgarniać włosy z twarzy, by cokolwiek zobaczyć na ekranie. Nie przewidziałam jednak, że to sprawi, że zostanę przez kogoś rozpoznana. W sumie, dlaczego miałabym się tego spodziewać? Nie miałam tu za wielu znajomych. A jednak po chwili usłyszałam głos, który zmroził mi krew w żyłach:

- To ty! – Radośnie wykrzyczane zdanie kręciło mi się przez chwilę koło ucha, jak natrętny owad. Z niedowierzaniem spojrzałam na drugą klientkę. Boże, dlaczego ze wszystkich ludzi na świecie to musiała być akurat ona? Czemu właśnie akurat w tym jednym zakładzie fryzjerskim?

- To ja – zmusiłam się do uśmiechu, patrząc z nienawiścią, jak jej miodowe, miękkie włosy poskręcane w delikatne fale, opadają łagodnie na jej plecy, idealnie eksponując szyję. Wtedy spojrzałam w lustro na siebie – zmęczona, spocona po szaleńczym biegu, z włosami godnymi Samary z Ringu. Boże, dlaczego życie było tak cholernie niesprawiedliwe? Chciałam tylko ściąć włosy. Chciałam tylko pozbyć się tego ciężaru, po czym w spokoju podążyć do mieszkania i zapaść w głęboki sen. Dlaczego musiałam wpaść akurat na Laurę? I dlaczego ona tak cieszyła się na mój widok? Nawet nie wiedziała, jak mam na imię. Skoro mnie rozpoznała, mogła przecież tylko skinąć mi głową. Czemu wydzierała się na cały zakład fryzjerski, kiedy ja chciałam schować się przed nią choćby pod fotelem?

- Pamiętasz mnie? – Jej szczery uśmiech był gorszy od najbardziej sfałszowanego. Z trudem zmusiłam się, by na nią spojrzeć. – Byłam ostatnio w hotelu i odbierałam rezerwację pokoju…

- 212 – mruknęłam. Ta liczba będzie mnie ścigać do końca moich dni. – Tak, pamiętam. To była rocznica twoja i Se… - O mało co nie powiedziałam "Sebastiana”, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Wolałam nie ujawniać przed Laurą, że "znałam” jej chłopaka. – I twojego chłopaka. Jakiegoś tam.

- Tak – przyznała Laura, znowu się uśmiechając. Miałam nadzieję, że sobie nie przypominała tego wieczoru. Ja na pewno nie chciałam go wspominać. – Masz dobrą pamięć.

- Czasem mi się zdarzy. – Wzruszyłam ramionami.

- Przepraszam, nawet nie znam twojego imienia. – Nagle Laura wyciągnęła do mnie rękę. – Jestem Laura.

Naprawdę mnie to nie obchodzi, pomyślałam, ale też wyciągnęłam rękę i uścisnęłyśmy sobie dłonie. Nawet skórę miała nieznośnie delikatną. – Vanessa.

- Jakie ładne imię – zachwyciła się, a ja w duchu załamałam. Dlaczego ona musiała się tak wszystkim zachwycać? Przecież z kimś takim można oszaleć. I czy ona właśnie próbowała się ze mną zaprzyjaźniać? Nie, jeszcze tylko tego brakowało. Nie zniosłabym tego. Może jeszcze próbowałaby mnie poznać ze swoim chłopakiem i bylibyśmy jedną szczęśliwą trójką? Nie, musiałam stąd uciekać. Ku mojej ogromnej uldze, asystentka powiedziała Laurze, że jej włosy są już gotowe i Laura wstała, wyjmując jednocześnie portmonetkę. Odetchnęłam z ulgą, jednak nawet ten oddech mi zamarł, kiedy Laura ponownie odwróciła się w moją stronę. Z nienawiścią popatrzyłam, jaka jest szczupła i jak ubrania świetnie na niej leżą. Nic dziwnego, że to właśnie ona dostała zaszczytny tytuł dziewczyny Sebastiana. Wystarczyło tylko na nią spojrzeć. Facetom pewnie na samą myśl spodnie robiły się ciaśniejsze.

- Miło było cię znowu spotkać – powiedziała Laura, uśmiechając się. Znowu. – Może kiedyś wpadnę do hotelu i poznamy się bliżej?

Nie!, wrzasnęłam w myślach. A jednak, chciała się ze mną zaprzyjaźniać. Gdyby nie to, że siedziałam na fotelu, a fryzjerka właśnie zbliżyła się do mnie z nożyczkami, uciekłabym stąd, gdzie pieprz rośnie. Ale co mogłam zrobić? Moje usta wygięły się na kształt czegoś, co miałam nadzieję, że przypominało uśmiech i mruknęłam:

- Tak, czemu nie. Byłoby świetnie.

- W takim razie do zobaczenia! – Laura pomachała mi radośnie i w końcu wyszła na zewnątrz. Nieco opadłam na swoim fotelu. Z tego wszystkiego nawet nie chciało mi się odczytywać wiadomości od Alexa.

Cóż, wyglądało na to, że samotność już nie będzie mi doskwierać.

 

 

Ja wiem, że ten rozdział taki trochę do kitu. W następnym się postaram bardziej, obiecuję. Postaram się też wkręcić z powrotem Sebastiana. I przepraszam też za rażąco słabą częstotliwość w pisaniu rozdziałów, ale teraz zaczęłam pracę i jak siedzę przez 8 godzin w biurze przy komputerze, to w domu już nawet mi się nie chce otwierać mojego. A nawet jak otworzę, to nie umiem tam pisać, bo się za bardzo przyzwyczaiłam do nowego laptopa w biurze! I co tu zrobić? Nie ma rady - trzeba zostawać po godzinach i pisać rozdziały w robocie!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • nunciusz 10.08.2017
    Ano zacząć
    liczby słownie
    książkowo
    :))
  • nunciusz 10.08.2017
    Poza
    nikt ci nie karze
    pisac na siłę
    hejho jestem tutaj ;)
    halo widzisz?
    nikt ci nie każe, elo
  • candy 10.08.2017
    nunciusz elo
  • Tina12 10.08.2017
    Ona to ma pecha, idzie do fryzjera a tam Laura :)
  • candy 10.08.2017
    Wszędzie Laura :D
  • Paradise 05.10.2017
    omg już mnie wkurza ta dziewczyna, czemu tak się cieszy ze wszystkiego? xD 5
  • Billie 17.12.2017
    5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania