17+22
O Boże moja głowa! Jezus jak ona mnie strasznie boli, wczoraj przesadziłam. Co powie mama jak mnie zobaczy? O matko! Mama, zaczynam czytać 81234579 wiadomości od rodziców i pełno nie odebranych połączeń. Dobra, prze holowałam sobie z tą imprezą, ale to impreza mojej najlepszej przyjaciółki, Bethany ona by się na mnie obraziła gdybym nic nie wypiła. Kath ogarnij się! Trzeba zbierać się do domu- wstaję i widzę ten cały syf, jestem w szoku. Jedna noc zamieniła ten dom w jakąś melinę tak jak altana! Rodzice Beth, nie będą zadowoleni z tego co zobaczą... Już sobie wyobrażam naszą karę.
Dlatego szybko po cichutku zbieram swoje ciuchy i ogarniam się, aby wyjść tak by nie spotkać rodziców Beth. Już wystarczająco dostanę opiernicz w domu. Nie chcę kolejnego, więc wychodzę. Jest! Na szczęście nie natknęłam się na Panią Rose, naprawdę ta kobieta przyprawia mnie o dreszcze, wiecznie każe sprzątać Beth, no teraz przynajmniej perfekcyjna będzie miała prawdziwy pretekst do sprzątania całego domu. - Przeglądam się w wyświetlaczu mojego Iphona.- Hm, wyglądam całkiem dobrze, nic po mnie nie widać, cała jestem świeża!- I w tym momencie przypomniało mi się, że moje zęby są w złym stanie, a w gębie mam kapcia, dosłownie śmierdzi wódką. Teraz to mam problem- w mojej torebce jest brak gum, ani innych odświeżaczy. No nic, muszę szybko napisać do mamy, że się spóźniłam na autobus i że przepraszam za ten wieczorny wybryk ( nie tak bym to nazwała, ale coś trzeba napisać) i że za 2,5 godziny powinnam być w domu. Dobra wiadomość wysłana, gdyby nie te gumy nie zboczyłabym z drogi i siedziałabym w autobusie. Szukam najbliższego sklepu spożywczego w Seatle, dobra mój gps prowadzi mnie bez problemu, ulica przez którą idę jest strasznie zaśmiecona, jakby inna część miasta. Wokół mnie cisza nikogo nie widać, nie ma co się dziwić jest godzina 5.30. Za cicho mi w tej ciszy, więc włączam muzykę zakładam wielkie różowe słuchawki, przez które świetnie słyszeć dźwięki z piosenki 'Safe and Sound' nie znam wykonawcy, ale słyszałam tą piosenkę w 'Pamiętniki Wampirów' jako soundtrackt, byłam zachwycona! Może nagram jakiegoś snapa, bo pewnie Beth już wstała i martwi się gdzie jestem, najlepszą naszą konwersacją internetową jest Snapchat.
Włączam kamerkę z przodu i już chcę coś mówić, ale widzę jakiegoś typa który się za mną włóczy już od ulicy- cichej i mrocznej dawnego Seatle. Może ja panikuję? -Dobra Kath uspokój się ludzie chodzą często po prostu po własne sprawy. W razie, co mam przy sobie gaz pieprzowy i paralizator, to mam przy sobie odkąd skończyłam 7 lat. Mój tato jako żołnierz, zawsze przewidywał takie sytuacje, uczył samoobrony, więc myślę że znam jakieś podstawy. Znów zaglądam w kamerkę, gość dosłownie wygląda jak z pod więzienia i wciąż idzie depcząc mi po piętach. Okej, może za dzwonie do Beth i zacznę gadać, po prostu o duperelach to może ten - kryminalista- się wystraszy. Beth, odbierz proszę, nie śpij nie miej kaca... No super nie odbiera, a może do Billego, to wkońcu imprezowicz, który zawsze ogarnia, Zero sygnału! No świetnie, ale zapaliła mi się żaróweczka! Po prostu będę udawała że rozmawiam i nagram to na dyktafon, tą całą drogę. Okej dyktafon podłączony. I zaczynam gadać coś sama do głuchej własnej słuchawiki.
______________________________________________
Minęłam już kilka przecznic, a on wciąż za mną idzie... Postanowiłam przyśpieszyć , pieprze te gumy! Tak cholernie się boje, że aż się odwracam, spoglądam na niego, a on na mnie. Uwaga, przyśpieszam znowu, wkońcu biegnę, obracam się, a on praktycznie mnie dogania, cholernie się boje, ale biegnę i biegnę ...
Nie mam już sił, Katherine nie poddawaj się proszę! Zaczynam płakać, jestem cholernie zmęczona. Ale orientując się jestem nie daleko przecznic domu Bethany. Dobra mała dasz radę, ja naprawdę nie mam już sił biegnę krzyczę, ale to nic nie daje. Przystaję, próbuję dzwonić do taty, nie idzie moje zziębnięte ręce na mrozie to talnie się odmroziły, nie ma czucia, a moje palce nie grają z telefonem. On zaraz mnie dogoni! Dawaj, dawaj! Zaczynam biec, nie mam sił, nie mogę z nikim się skontaktować, kiedy mi się udaje z pośpiechu upuszaczam teklefon, słyszę tylko Tatę:- Katie kochanie wszystko wporządku. - Próbuję szybko podnieść telefon, ale on... On już mnie ma!
- Pomocy! - zaczynam krzyczeć, próbuję kopać go i się wyrywać, ale on ma dużo siły to jakiś paker.
- Nikt Ci już nie pomoże! Przestań krzyczeć, jesteś piękna i bystra...- Szepcze mi do ucha, zatykając buzię. Dalej się wyrywam.
- Kochanie nie ma sensu się wyrywać, bo wkońcu mnie rozzłościsz i będę musiał cię uderzyć. Nie lubię patrzeć jak dziewczyna ma podbite oko. Załóżmy taką umowę, ja nie będę cie bił będziesz miała wszystko, tylko będziesz mi się oddawała w każdy sposób.- Zaczynam płakać i krzyczeć, i wkońcu pada jedna pięść, prosto na moją twarz, a potem druga. Tracę przytomność nic nie widzę tylko mgłę i prześwity butów, które mnie tak mocno kopią, że z bólu całkiem odpływam. - Ale widzę w od dali światło mówiąc 'Katie dasz radę, nie poddaj się, musisz mocno kopać, pamiętasz naszą sztuczkę z nogą?'- to głos taty, to też wspomnienie małej siedmiolatki wpatrzonej w tatusia.- Otwieram oczy i widzę tą twarz, zaczynam się bronić. Krzyczę ile sił, on już powoli mnie rozbiera.! Gdy nagle słuszę auto i głos: - Zostaw ją!- Leże i kątem oka widzę tego zboczeńca, który właśnie dostaje mocne strzały ale ucieka przed młodym chłopakiem. W końcu podbiega do mnie chłopak, który mnie uratował.
- Jak się czujesz? Nic ci nie jest? Po co pytam jak jest, poczekaj opatrzymy twoją biedną twarz. - Patrzę na niego, niby wiem co do mnie mówi ale przeszłam szok.
-
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania