Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
*18+* - Ciałoprzestrzeń 19 - W szponach międzygwiezdnego kryminału (science fantasy)
– Mistran? - Torik zapytał niewyraźnie.
– Może być Mistran, ale gały ci opierdalać nie będę. - odpowiedział, niski i gniewny głos.
Drapieżnik obudził się, przekonany że kobieta jest blisko. Gorzej pomylić się nie mógł.
Siedział na niewygodnym, małym krześle, ubrany w dres. Po drugiej stronie pomieszczenia, w znacznie szerszym fotelu, siedział przedstawiciel acherusów – istota przypominająca wielkiego, człekopodobnego żółwia.
– Wiesz z kim rozmawiasz? No nie wiesz. Jestem Par Palaak. Mówi ci to coś?
– Jakiś ważny szef, tak?
– No prawie. Szwagier. Załatwiam sprawy na które prawdziwy szef nie ma czasu.
A wiesz dlaczego tu jesteś?
– Nie – wycharczał Torik.
– Bo te twoje księżycowe dziewczynki już nie mają do ciebie cierpliwości! Było tak odpierdalać na Hubaris? Teraz jesteś tam spalony, a Solarni podrzucili cię na moją głowę. Skończyło się rumakowanie, teraz masz odpracować, coś spieprzył.
Acherus gestykulował. Miał bardzo długą szyję, na której latała jego głowa z kaprawymi oczami.
Torik, z wyrazem największego gniewu i bólu, sięgnął do szyi. Nie znalazł jednak obręczy niewolniczej, której się spodziewał.
– Jeszcze tak źle nie jest. Siostrzyczki mają do ciebie słabość. Albo to małpia solidarność, nie wiem. W każdym razie zostałeś wypożyczony, a nie sprzedany. Ale spróbuj tylko coś odwalić, to choćby mnie cały acheroński panteon wybłagał, żebym nic ci nie zrobił, pożałujesz. Rozumiemy się?
Torik tylko kiwnął głową.
– Jak zmontuję zespół do akcji, będziesz miał dalsze informacje. Na razie siedź tu i się nie ruszaj.
Skurcz. Potężny ból. Dobrze znany. Mężczyzna stęknął. Próbował wstać, ale zakręciło mu się w głowie i zemdlał.
– Szefie…
– Co jest? Kładź się i masz być trzeźwy jak tu następny raz przyjdę.
– Nie o to chodzi… lekarstwo…
– Jakie lekarstwo?
– Od sióstr.
– Nie ma żadnego lekarstwa, będziesz musiał sobie bez tego radzić.
– Umrę…
– Taki potężny chłop, a zachowuje się jak baba z cieczką. Skończ pierdolić i połóż się jak człowiek.
Nowy szef trzasnął drzwiami. Torik spędził za dużo czasu w kapsule. Zaczęła się uaktywniać jego klątwa. Na razie ataki bólu były do zniesienia, ale po długim śnie i ograniczeniu funkcji życiowych, mężczyzna był o wiele słabszy. Nie wiedział gdzie jest, poza tym że znalazł się w czymś na kształt więziennej celi. Toaletę stanowił sedes za przepierzeniem.
Torik był przekonany że wymiotuje, chociaż była to jedynie iluzja stworzona przez mroczną siłę, która zadawała ból jego organizmowi. Gdy odpuściła, jeszcze nie do końca silna, wyczerpany Torik doczołgał się do wmontowanej w ścianę pryczy i położył.
W klasztorze Dziewic Księżycowych, Przeorysza nadzorowała trening bojowy młodszych sióstr, nie szczędząc cierpkich uwag. Podeszła do niej jedna z przybocznych, młoda kobieta ze słuchawką w uchu.
– Co mu znowu nie pasuje? Dobra, powiedz żeby poczekał chwilę. Jana, Naja, przejmujecie trening.
Dwie zakonnice, siostry bliźniaczki, przejęły nadzór nad ćwiczeniami.
Przeorysza zastanawiała się, czego chce narwany szwagier Aldargona.
Par Palaak, gdy czekał na rozmowę, kipiał wściekłością, ale gdy na ekranie ukazała się twarz Przeoryszy, wyprostował się i milczał. Cały kosmos czuł przed tą kobietą respekt, wliczając w to jego szwagra.
– Słucham.
– Pani Generał…
– Bez tych ceregieli, po co dzwonisz?
– Fajnie, że przesłałyście nam drapieżcę, ale on jest do niczego. To jakiś ćpun.
– Dlaczego tak uważasz?
– Gadał coś o jakichś lekarstwach, łaził na czworaka, leży i gorączkuje. Nic z niego nie będzie.
– Par, drogi panie. Była wyraźna instrukcja, aby nie wydobywać go z kapsuły zanim nie dostaniecie sygnału, że można. Chyba że Solarni nic nie mówili?
Acherus przypomniał sobie wiadomość przekazaną przez komandosów, którzy dostarczyli Torika.
– No tak, wspominali… ale mam teraz ważną akcję i muszę zmontować ekipę. Aldargon nie może czekać.
– Masz nauczkę, żeby nie ignorować ostrzeżeń. Drapieżnik musi regularnie dostawać lekarstwa. Tylko my jesteśmy w stanie je wyprodukować. Przyślemy. Coś jeszcze?
– Przydałoby mi się paru Solarnych.
– To rozmawiaj z Solarnymi, ja co najwyżej mogę wysłać jakieś siostry. Zresztą i tak wiedz, że nie wszędzie możemy wysyłać naszych ludzi. Następnym razem nie bądź tak narwany.
Par Palaak pokornie skinął głową. Gdy zakończył połączenie, pociągnął porcję pary z kulistej fajki wodnej – acheruzyjski odpowiednik kawy.
Kryminalne imperium Aldargona Ferridana potrzebowało stworzyć zespół do brudnej roboty.
Karkołomne przedsięwzięcie powierzono Parowi.
Teraz, nie chcąc postąpić wbrew woli brata, musiał wszystko zaryzykować na misję o niewielkich szansach powodzenia. Terroryści przejęli kontrolę nad stacją pogodową na jednej dzikiej, choć zamieszkanej planecie, pełnej cennych zasobów. Od miesięcy panował tam wieczny mróz, sprawka zamachowców. Par Palaak dostał zadanie wysłać żołnierzy i przejąć kontrolę nad stacją, bronioną przez nieznanego wroga. Mieć w takiej sytuacji własnego drapieżcę ułatwiałoby wiele, gdyby nie to, że egzemplarz jest wadliwy. Szkoda mu było poświęcać ważną przysługę, ale tutaj odpowiadał w razie niepowodzenia głową. Czekał na kolejne istotne wieści. Co do Torika, pozostało go karmić, poić i leczyć, najlepiej jak potrafił. Żeby tylko dożył do misji.
Kolejny cios spadł na Para, gdy szaman plemienia Tukdaraszi, humanoid o długich, sumiastych wąsach, przedstawił jeszcze jeden problem.
– Pana przyjaciel z szeregu Niebiańskich Rycerzy nie mógł pomóc, jest na pilnej misji. Obiecał przysłać kogoś w zamian.
– Kogo?
– Najprawdopodobniej którąś Zieloną.
– Świetnie! Tylko że ja potrzebuję fizycznej siły, nie lecę uprawiać ogródka!
– Pana komentarze są niesprawiedliwe. Istoty Zielonej Mocy potrafią osiągać swoje cele tysiącami sposobów. Na pewno pańskich oczekiwań nie zawiedzie. Pozwoli pan że odejdę, muszę się przygotować do jej przywołania.
Par miał poczucie, że traci kontrolę nad sytuacją. Miał mieć żołnierza – w czym Niebiańscy Rycerze byli doskonali, różnica była taka że nie wynajmowali swoich usług jak Solarni Komandosi, ale honorowy dług spłacali, walcząc w czyimś imieniu. Zielona Moc dawała świetnych psioników, telepatów, uzdrowicieli, ale nikogo nadającego się do bezpośredniego starcia. Par Palaak musiał rzucić wszystkie środki, nie wyłączając Drapieżcy. Bez względu na jego obecny stan.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania