2 rozdział być blisko nieba
Rozdział : 2
Proste wyjaśnienie
Następnego ranka Nela zapomniała o wczorajszym wieczorze i wszystko było w porządku. Zjadłem u cioci śniadanie. A było ono pyszne, świeży chlebek i miód, a do popicia mleko. Później przyszła po mnie Libia pożegnać się, bo dziś zostawała u koleżanki po szkole, a następnie przyszła Alisa. Była bardzo elegancko ubrana w sukienkę i białą bluzkę, a na nogach rajstopy i pantofle. Wzięła mój mały plecaczek i dała mi go na ramiona po czym ciepło mnie ubrała, gdyż padał deszcz i zimny wiatr wiał w uszy, dlatego też musiałem nosić czapkę, aby się nie przeziębić. Jednak powietrze było miłe, tak że nabierałem tchu i wypuszczałem z radością. Kałuże na drogach robiły się coraz większe, dlatego Alisa kazała mi pobiec i pobiegłem wraz z nią. Bardzo miłe uczucie było takie, jak się biegnie, a wiatr cię pcha, natomiast deszcz kapie po głowie. Faktycznie dotarliśmy szybciej biegnąc lecz robiliśmy odpoczynki, kiedy siadaliśmy na trawie i mimo, że była mokra odpoczywaliśmy na niej. Przed moją szkołą stała pani sprzątaczka, która mnie szybko zabrała na lekcję, a koleżanka biegła dalej. Kiedy wszedłem to zawołali:
-Karzełek, a ja się uśmiechnąłem i zawołałem:
- Jestem. Przyzwyczaiłem się do tych słów i to nic, że jestem karzełek, ponieważ kiedyś będę dużym karzełkiem, ale duży to nie koniecznie wysoki,bo bardziej się liczy wielkość serca od wzrostu i ja właśnie teraz mam małe serduszko, ale Alisa mówiła, że za każdy uśmiech i dobry czyn ono rośnie. I to jest niesamowite! Dzisiaj na lekcji pani powiedziała nam, że za kilka dni będzie noc w której spadają gwiazdy i podobno wtedy się mówi życzenie, ja oczywiście mówię do każdej gwiazdki życzenie, ale takie jak zdrowie, przyjaźń, a nie materialne rzeczy. Ale nie wiem o co teraz poproszę gwiazdkę, jedno wiem muszę obejrzeć tę noc, ale chyba bez Neli, ponieważ się obrazi na mnie. Ze szkoły wracałem sam, bez Alisy, ponieważ ona ma dziś kolejny egzamin do późnej godziny, dlatego rano była tak elegancko ubrana, a mimo to biegła. Po drodze zawołała mnie Nela :
- Anthony stój! - i zacząłem czekać, aż podbiegnie do mnie, zdyszana powiedziała:
- Przepraszam, że się wczoraj obraziłam, pokażesz mi dzisiaj?
-Nie wiem…
-Proszę chodź teraz!
-Teraz?!
-Już jest ciemno, zanim dojdziemy to będą gwiazdy. A zamiast oglądać je przez okno, pójdziemy nad rzekę. Proszę…
-A twoja ciocia?
- Przecież wrócimy dzisiaj! - po czym pobiegłem za nią w stronę tej rzeki. Była ona blisko. Ukryta gdzieś w lesie. Nad nią stał wielki kamień, na który usiadła Nela i rzeka była porośnięta roślinami, a opodal były krzewy i drzewa. Wszystko było piękne i niebo było znów ciemne i puste.
- Anthony to jak?
- Po pierwsze zamknij oczy i wyobraź sobie przyrodę, łąkę, ziemię i wodę obok ciebie i schowaj to w sercu. Wyobrażaj to sobie i najważniejsze popatrz sercem. I otwórz oczy i spójrz w lewo, prawo, dół i w górę… - I tak ona zrobiła, widziałem, że się stara, lecz ciągle jej to nie wychodziło, aż jej powiedziałem:
- Bo wiesz Nelu musisz tego bardzo chcieć… - I nie poddawała się zrobiła to piąty raz, gdy uklęknęła i robiła wszystko co mogła. Kiedy spojrzała w górę to zauważyła jedną gwiazdkę, a kiedy wstała to naokoło jej pojawiły się mniejsze gwiazdki. A kiedy spojrzała w inną stronę nieba to znowu była jedna gwiazda i wtedy się uśmiechnęła, już wiedziałem o co chodzi i był na niej słoneczny uśmiech. W każdą stronę kiedy spoglądała pojawiała się nowa gwiazdka i tak nie mogła zliczyć gwiazd, a pojawiały się ich tysiące i układała z gwiazd zwierzęta i znalazła lwa, który zaryczał i był tak odważny jak ona i ciągle się przybliżała do nieba, a w oczach miała wrażliwe iskierki i cały czas była tam w gwiazdach… I musiałem powiedzieć:
-Nela chodź już, bo zaraz będzie noc – A ona mnie nie słyszała i musiałem ją szturchnąć, aby mnie usłyszała i mimo, że wciąż patrzała w gwiazdy to wziąłem ją za rękę i pobiegłem do domu. Kiedy pobiegliśmy i byliśmy na miejscu to zaprowadziłem Nelę do domu i pożegnałem się z nią. Zapewne jej ciocia bardzo się martwiła i poszedłem dalej. Nie chciałem być sam w domu. Fakt trochę się bałem, a to dziwne bo mam jedenaście lat, ale to tak wstyd. Ciężko mi samemu usnąć. Dlatego pobiegłem do domu i wziąłem moją ulubioną, jedyną kołdrę. Nie była ona w nic ciekawego. Cała biała, ale bardzo ciepła i poduszkę po czym wyszedłem. Starałem się iść drogą z pamięci, ponieważ było bardzo ciemno i jak już wspominałem ta miejscowość nie jest duża i tak znalazłem się przed domem Alisy.
Komentarze (2)
,,Natomiast było miłe powietrze,'' - tu napisałabym: Jednak powietrze było miłe,
,,i rzeka była porośnięta roślinami, krzakami, a na opodal drzewami. '' - tu zmieniłabym na: i rzeka była porośnięta roślinami, a opodal były krzewy i drzewa.
Historia jest przepiękna :) Czytając, przenoszę się do dziecięcego świata wyobraźni, gdzie wszystko jest możliwe. Ten rozdział miał brak kilku przecinków, ale całość jest zgrabnie napisana.
Przed dialogiem wstaw myślniki:
- Anthony stój! - i zacząłem czekać, aż podbiegnie do mnie, zdyszana powiedziała:
- Przepraszam, że się wczoraj obraziłam, pokażesz mi dzisiaj?
- Nie wiem…
- Proszę chodź teraz!
- Teraz?!
- Już jest ciemno, zanim dojdziemy to będą gwiazdy. A zamiast oglądać je przez okno, pójdziemy nad rzekę. Proszę…
- A twoja ciocia?
- Przecież wrócimy dzisiaj!
- Anthony to jak? - i dalej przed każdą wypowiedzią postaci
Wstawiłam wielką piątkę :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania