20. rocznica śmierci ks. Józefa Tischnera
W niedzielę minie 20 lat od śmierci ks. prof. Józefa Tischnera - człowieka gór, wybitnego filozofa i kapłana. Poruszony wiadomością o jego odejściu Jan Paweł II nazwał go: "Filozofem i teologiem, który był otwarty na człowieka, a równocześnie nigdy nie zapominał o Bogu".
Mędrzec z Łopusznej nikogo nie pozostawiał obojętnym - wokół jego tekstów wybuchały gorące spory o najważniejsze kwestie, głoszonych przez niego rekolekcji dla młodzieży słuchały tłumy, a po ich zakończeniu ustawiały się nieprzebrane kolejki do konfesjonałów. Podobnie było z kazaniami dla inteligencji, dzieci, górali pod Turbaczem czy wystąpieniami do "Solidarności". Jego książki osiągały wielkie nakłady, a niektóre teksty bywały cytowane przez Papieża jako słowa "współczesnego polskiego myśliciela". Jednak nie zawsze był rozumiany i ceniony. W Stanie Wojennym ktoś - najprawdopodobniej rozczarowany tym, że wykładał filozofię, nie wzywając do walki, nabazgrał na ścianie budynku, w którym mieszkał: "Ksiądz Tischner uczy ludzi tchórzostwa", a już w Wolnej Polsce, zarzucano mu, niekiedy bardzo ostro: "zdradę Kościoła" itd., mimo że nie dało się zaprzeczyć, iż był "jego człowiekiem" - bronił Jana Pawła II wobec ataków po opublikowaniu encykliki "Veritatis Splendor" albo krytykował zapędy tych, którzy chcieli porzucać Kościół ze względu na zbytnie bogactwo księży, tłumacząc, że w Kościele jest się ze względu na Pana Jezusa.
Pretekstem do kolejnego ataku na Filozofa stał się dla niektórych - aż trudno uwierzyć w taką podłość - fakt, że zachorował na raka krtani. Ktoś zasugerował, że związana z tym utrata głosu to zemsta Boga za jego "judzące" wypowiedzi. Wedle relacji zaprezentowanej np. w książce Wojciecha Bonowicza: "Kapelusz na wodzie. Gawędy o księdzu Tischnerze" , z niezwykłą determinacją uczył się mówić na nowo. Pewnego razu napisał na kartce, że robi to, by móc jeszcze kiedyś powiedzieć góralom: "Pan z wami!".
Komentarze (52)
Miał pecha, że koniec życia przypadł mu w czasie, gdy polski Kościół przestawał już być boży, a zaczynał być finansowo-polityczny. Taki ksiądz nie był mu potrzebny, a nawet szkodził.
Jego kazań słuchało wielu, ale tylko nieliczni je rozumieli - choć mówił prostym językiem.
Niemniej Twój tekst jest dobry i wart przeczytania, bo piszesz nie o byle kim.
Pozdrawiam.
Apolityczny kler... dobre :)))
Instytucja, która w Polsce jest wybitnie polityczna co każdy widzi) ma pracowników apolitycznych.
Super.
Jego specyficzny język, który mówi wszystko nie mówiąc nic.
Jesli nie masz pojęcia o metodach jego działalności i wpływu to nie ma o czym gadać.
Poza chyba jedynym tobą wszyscy wiedza kogo i dlaczego popiera KK, pomimo braku oficjalnego dokumentu (no, może ten wystosowany do Polonii, ale to chyba wypadek przy pracy)).
I chyba tylko wyjątkowo ograniczonych osobników, którzy musza mieć papier, dowód, czy rzecz może zwieść ich brak.
Jakby był pół-prawnikiem nieco ograniczonym.
Poczekaj na oszołoma. Z nim sobie w tym DUCHU pogadasz, bo mnie już się nie chce.
Każdy wie, co mam na myśli pisząc : Kościół Polski. Oczywiście poza Tobą, co jak widać jest normą.
Złośliwości zostaw sobie dla innych.
Cześć.
Nie łamią wszyscy, może nawet jest to mniejszość, która się bardziej rzuca w oczy. Natomiast ci co łamią, robią to właśnie na korzyść zawsze tej samej opcji.
A ponoć instytucja apolityczna :)
Nie powinno być żadnych sugestii ze strony ludzi Kościoła - z tym się zgadzamy.
Natomiast dwie sprawy:
Te przypadki, są totalnie marginalne (bo czy wymieniłbyś ich więcej?).
Poza tym, trzeba rozróżnić dwie formy przekazywanego poparcia (choć jak napisałam wyżej, jestem za całkowitą apolitycznością). Nie wiem jak jest z przypadkami wymienionymi przez Ciebie (bo osobiście ich nie słyszałam) - ale czy jest to poparcie personalne czy niejako z majestatu ambony ?
Bo sama byłam świadkiem, gdy proboszcz namawiał do głosowania na PIS nie jako "on, proboszcz", ale jako wysłannik samego Boga przekazujący jego nakaz. Co więcej grzmiał, że jak kto nie zagłosuje na namaszczonych, to musi iść do spowiedzi... I niestety nie jest to marginalne zjawisko (w tym samym dniu było więcej kazań tego rodzaju).
W sytuacji, której byłam świadkiem, na szczęście ludzie zachowali się jak trzeba - połowa wyszła z kościoła. Ale to było miejska parafia. Na wsi pewnie wyglądałoby to inaczej.
Podsumowując - są dwa rodzaje poparcia - ja ksiądz taki i taki będę głosował na...
Druga: wszyscy wierzący powinni głosować na...
Oba nie powinny mieć miejsca, jednakże w tym pierwszym widzę o wiele mniejszą przewinę.
Litera, a duch. Kościół POLSKI nie jest apolityczny w swoim duchu.
Jest skrajnie upolityczniony wobec określonej opcji nawet bez papierów i wytycznych na piśmie.
Normalni ludzie swoje widza i wiedzą. bez oficjalnych pism, półoficjalnego magisterium, adresów na You tube itd.
Była chwila spokoju.
Artykuł mógłby sięgnąć nieco głębiej, ale i w takiej formie, dobrze, że się pojawił.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania