Poprzednie części2025 03.20 Pamiętnik publiczny

2025 03.21 Pamiętnik publiczny

Wątpię, żeby udało mi się utrzymać przy pisaniu tego pamiętnika codziennie. Teraz przez dwa dni znalazłem chwilę, więc piszę.

 

 

Pochodzę z “dobrego domu”. Moi rodzice pracą i pomysłowością, dorobili śię sporego domu w małym przytulnym miasteczku. Moje rodzeństwo to wybitni specjaliści, rozpoznawani na różnych kontynentach. Mnie również udało się zdobyć wyższe wykształcenie, ale ciężko mi jest wymienić pięć przedmiotów jakie miałem na studiach. Rektorem uczelni w czasie moich studiów był kolega taty ze szkolnej ławki. Przepijałem pieniądze przesyłane od rodziców.

 

Zacząłem chować telefon przed samym sobą, bo łapałem się na tym, że potrafiłem się w niego wpatrywać godzinami czekając aż zadzwoni, a na ekranie pojawi się wizerunek mojej żony. Czasem włączałem tryb samolotowy i włączałem sudoku. Spałem i sypiam ciężko, jeśli w ogóle. Jadam śmieci, które można szybko wrzucić na talerz.

 

Kiedy na przykład rozmawiamy o dzieciach, ona tak jakby zapominała o tym wszystkim co z mojej strony ją zraniło i śmieje się, uśmiecha, ale te kilkanaście lat dzielenia nałogu spowodowało, że stała się osobą, którą znienawidziła i wygnała. Jak sama o sobie mówi: “Jestem już inną osobą.”. Mój wniosek jest taki, że jeśli chcę cokolwiek naprawić, również muszę stać się nową osobą. Porzucić toksyczne nawyki, porzucić wyniszczające nałogi, zmienić nastawienie, zacząć walczyć z własnymi słabościami - strachem, słabą jak papier wolą. Wszak nawet papier da się zmusić kształtem by dźwigał niezwykłe jak na siebie ciężary. Pozostaje jeszcze pytanie: jak? Tak jak wcześniej jej obecność przy mnie dodawała mi siły, żeby sprostać rzeczom, którym musiałem sprostać, tak teraz, bez niej czuje się jakby mi stopę kamień przywalił, a każdy ruch powodował głębsze otarcia.

 

Kiedy się spotykamy, ona tylko spogląda na mnie i mówi: “Co masz znowu twarz zbitego psa? Zajmij się dziećmi i nie myśl o tym co z nami zrobiłeś.” I te słowa jak włócznia dziurawią mnie na wylot. Przebijając najważniejsze organy. Powodują ogólnoustrojowy wzrost ciśnienia w wyniku wewnętrznych wylewów. Zamykam usta, żeby nie zacząć błagać i skomleć z tęsknoty jak pies. Żeby zachować te resztki godności, kroplę tajemnicy przed osobą, której przywykłem mówić o wszystkich moich słabościach.

 

Rozmowa kwalifikacyjna poszła znakomicie. Zaczynam nową pracę, ale jest to praca weekendowa. Nie zastąpi mi obecnej, pozwoli mi się odkleić trochę od rozdrabniania mojej separacji na atomy. Zadręczania się każdym słowem, które padło z moich najukochańszych ust. Da też możliwość stopniowego odcinania się, dzięki finansowemu buforowi. Uniezależnić się. Będzie mi łatwiej negocjować. Będzie mi łatwiej szukać pracy. Będzie mi łatwiej odejść.

 

Jedyny mankament jest taki, że nie jestem pewien czy jestem gotowy, na podniesienie życiowej poprzeczki. Nowa praca jest wielowymiarowo trudna na płaszczyznach wiedzy merytorycznej i koniecznej odporności psychicznej. Siedziałem dziś kilka godzin i próbowałem zdobyć wiedzę, przed którą wzbraniałem się ostatnie kilkanaście lat. Mam wrażenie, że ze wszystkich rzeczy jakie mógłbym robić na tym stanowisku, ktoś kto kieruje, zasiadł w mojej głowie na tydzień lub dwa i pozbierał sobie dokładnie informację o moich predyspozycjach i umiejętnościach a następnie wybrał moje najgorsze strony.

Muszę dać radę. Cel jest warty świeczki.

 

Jutro będę się widział z żoną. Chcę tego tak samo jak boję się, że znów palnę coś co ona odbierze jako atak, albo znów będzie niezadowolona z mojej osoby. Że nie zrobiłem jakiejś prostej rzeczy, na którą się umawiałem. Siędzie jak zwykle i powie do siebie: “po co ja w ogóle jeszcze z nim rozmawiam, przecież to jest bez sensu”. I tak sobie żyję w strachu.

 

Puszczam od godziny zapętloną piosenkę Gotye - Somebody That I Used To Know (feat. Kimbra) i zwijam się z bólu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania