[23] Nie jestem twoja
♪ https://www.youtube.com/watch?v=Uf7lQg1_vBM ♪
Pewnie zostałabym tam jeszcze długo, dzierżąc patelnię i kwiaty, gapiąc się na balony i rozmyślając o tym, co tu się właśnie stało, ale dźwięk dzwoniącej komórki wyrwał mnie z zamyślenia. Powoli położyłam patelnię na podłodze, a kwiaty na komodzie i odszukałam komórkę w torebce. Dzwoniła Emma, co było dziwne, bo ona rzadko do mnie dzwoniła. Czym prędzej odebrałam połączenie.
- Hej. Czy coś się… - urwałam, bo usłyszałam jej płacz i wystraszyłam się nie na żarty. – Em? Dlaczego płaczesz? Co się stało?
- Charlie… - usłyszałam imię wyjęczane pośród szlochów. – Zostawił mnie.
- Co? – Mocniej przycisnęłam telefon do ucha, by lepiej słyszeć. – Ale wy chyba nie byliście razem, więc jak mógł cię zostawić? Co się wydarzyło?
Emma wzięła kilka głębszych oddechów, ale słyszałam, że jej głos dalej się łamał.
- Już wszystko wiem. Dowiedziałam się. To jego tata siedzi w więzieniu. Charlie się wściekł, że się dowiedziałam. – Mówiła urywanymi zdaniami, a mi ścisnęło się serce. – Naprawdę się wściekł. Próbowałam z nim porozmawiać, ale on wyszedł, Van, i krzyknął, że nie chce mieć ze mną już nic wspólnego… - Znów się rozszlochała. Nie wiedziałam, co jej powiedzieć, dlatego powiedziałam tylko:
- Przyjedź tu. Spakuj się i przyjedź do mieszkania. Zaraz i tak zaczyna się rok akademicki. Przyjedź i pogadamy.
Znowu chlipnęła.
- A mamy w mieszkaniu wino?
- Mamy.
***
Emma przyjechała dwie godziny później, już spokojniejsza, ale z nieszczęśliwą miną, która na chwilę zmieniła się na zdumioną, gdy zobaczyła stan mojego pokoju, całego w balonach.
- O matko! – zawołała. – A co tu się stało?
- Długa historia. – Machnęłam ręką. Opadłam na łóżko, a Emma razem ze mną. Kieliszki stały już na stoliku obok, razem z butelką i korkociągiem. Czym prędzej nalałam Emmie pełny kieliszek. Przyglądałam się jej, gdy zaczęła wypijać pierwsze łyki. Chyba jeszcze nigdy jej takiej nie widziałam. Jej jasne włosy były w nieładzie, oczy miała niepomalowane i smutne. Emma nigdy tak się nie zachowywała.
- Mów – powiedziałam łagodnie.
- Charlie nadal nie chciał mi nic mówić – zaczęła od razu. – Mijały tygodnie, a on dalej się ode mnie odsuwał, nic nie mówił o więzieniu. Gdyby nie to, że go wtedy śledziłaś, wcale bym o tym nie wiedziała. Nie chciał mi powiedzieć, ale ja musiałam wiedzieć. Jak miałam się do niego zbliżyć, kiedy on miał przede mną tajemnice i mi nie ufał? – Otarła łzę. – Musiałam trochę popytać. No dobrze, rozumiem, że mógł się o to zezłościć, bo rozdmuchałam jego prywatną sprawę, ale przecież nie dla żadnego skandalu. Chciałam tylko wiedzieć, pomóc mu. Dorwałam jego najlepszego kumpla i powiedział mi to, dopiero wtedy, jak zapewniłam go, że Charlie jest dla mnie ważny i nie zrobię nic, co mogłoby go zranić. Chciałam tylko wiedzieć! – powtórzyła. – Próbowałam znaleźć dobry moment na rozmowę z nim, ale nie było takiego, więc po prostu zaryzykowałam i powiedziałam, że wiem. – Zrobiła nieszczęśliwą minę. – Ale on się wściekł. Bardzo. Krzyczał, że nie miałam prawa, że nie powinno mnie to interesować i że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
Przez chwilę milczałam.
- Za co siedzi jego tata?
- Defraudacja – mruknęła Emma. Dopiła wino i wyciągnęła kieliszek w moją stronę. – Jeszcze. Proszę.
Dolałam jej, a ona mówiła dalej:
- Rozumiem go. Naprawdę. Pewnie się wstydzi. Ale gdybym miała czekać, aż on sam mi powie, mogłabym osiwieć i nadal bym czekała – westchnęła. – Naprawdę zaczęło mi na nim zależeć, a on… - Znowu upiła łyk. – Potem się trochę uspokoił i rozmawialiśmy. Powiedział, że naprawdę mnie lubi, ale nie będzie mnie w to wciągał. Tak oto można zostawić kogoś, z kim się nawet nie było. Myślałam, że coś z tego będzie, ale on kompletnie się ode mnie odciął. Powiedział, żebym skasowała jego numer, nie dzwoniła do niego, nie pisała, nie marnowała czasu przy kimś, kto nie będzie mógł dać mi szczęścia. Nawet nie wiem, czy o to walczyć, Van. Czy opłaca się walczyć o kogoś, kto cię nie chce?
- Nie wiem – mruknęłam. To było dobre pytanie.
- Jestem już tym zmęczona. Chciałam się ustatkować – powiedziała nagle Emma, prostując się. – Znasz mnie. Zawsze skakałam z kwiatka na kwiatek. Nie kochałam nikogo, bo nie chciałam. Ale teraz… - Musnęła dłonią narzutę na łóżku. – Nie zadowala mnie już takie beztroskie życie. Chciałabym mieć kogoś, kto by mnie kochał. Komu świeciłyby się oczy na mój widok. Nie potrzebuję tłumu… chcę tylko jedną osobę. Chcę czuć te emocje, co ty.
- Ja? – przerwałam jej, otwierając oczy. – Jakie emocje, Em? Że zależy mi na chłopaku, który kocha inną?
- Nie widzisz siebie, kiedy o nim mówisz – odparła cicho przyjaciółka. – Kiedy wspominasz o Sebastianie, automatycznie się uśmiechasz. Nawet, jeśli akurat cię czymś wkurzył, widać po tobie, że ci na nim zależy. Masz wtedy taki wzrok… - urwała. – Chciałabym też czuć coś takiego, mówiąc o kimś.
- Jeszcze będziemy szczęśliwe – powiedziałam tak stanowczo, że aż sama się zdziwiłam siłą swojego głosu. – Znajdziemy kogoś, z kim takie będziemy, kto będzie nas traktował jak należy. Zobaczysz.
Emma skinęła głową i opadła na łóżko, trzymając w pionie tylko kieliszek.
- Powiesz mi, co tu się działo? – zagadnęła mnie. – Bo wygląda to pięknie, ale też dziwnie, jeśli sama sobie tak wystroiłaś pokój i sama kupiłaś kwiaty. I co tu robi patelnia? – Zerknęła na podłogę.
Położyłam się obok niej.
- To długa historia – powiedziałam ponownie. – I by ją opowiedzieć, teraz ja muszę się napić.
***
W ostatnim tygodniu września przed moją wieczorną zmianą, dyskutowałam z szefem o zmianach w moim grafiku. Znałam już plan zajęć, więc musiałam pozmieniać sobie godziny pracy. Wtorek miałam cały wolny, więc zgodziłam się na dzienną zmianę, niestety wiele do życzenia pozostawiały inne dni, ponieważ nie miałam już możliwości przychodzić na całe dnie lub noce. Szef podrapał się po brodzie.
- A może chciałabyś inne zajęcie niż do tej pory? – zaproponował nagle. Mimowolnie ucieszyłam się, że nie mówił już do mnie na „pani”, a przeszedł na luźniejszą formę. – Zdalne?
Zainteresowało mnie to i spytałam, na czym dokładnie miałoby polegać.
- Choćby aktualizacje strony internetowej. – Podszedł do komputera i kliknął. Strona wyświetliła się po chwili. – Ciągle jest tu straszny bałagan, a rzadko ktoś się tym zajmuje. Moja asystentka wysyłałaby ci wszelkie zmiany zachodzące na stronie, a ja umożliwię ci edytowanie strony. Piszesz się na to?
- Jasne – odparłam, myśląc gorączkowo. Nie byłam za dobra w takiej pracy, ale zawsze mogłam kogoś poprosić o szybki kurs – w końcu człowiek uczył się przez całe życie.
- Świetnie. Jakby pojawiały się jeszcze inne drobne zajęcia, którym mogłabyś sprostać, Alice będzie ci wszystko przesyłać. – Wyprostował się, zadowolony. – No, to idę do siebie.
Szef odszedł, a ja zasiadłam przy biurku i otuliłam się bluzą. Miałam zziębnięte ręce i wielką ochotę na drzemkę. Ziewnęłam. Trochę żałowałam, że nie zaciągnęłam Emmy ze sobą, żeby dotrzymywała mi towarzystwa, ale obiecała posprzątać mieszkanie – co pewnie skończy się na leżeniu i picia wina, ewentualnie przetarciu blatu w kuchni mokrą ściereczką. Właśnie miałam przymknąć sobie na chwilę oczy, gdy nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do środka. Z zaskoczeniem odkryłam, że to Alex. Zerknęłam na komórkę, ale nie zauważyłam od niego żadnej wiadomości.
- Hej – odezwałam się z uśmiechem, wstając. – Nic nie pisałeś, że przyjdziesz.
Urwałam, gdy zobaczyłam jego minę – poważną, niemal złą. Jeszcze nigdy go takim nie widziałam.
- Co się stało? – spytałam niepewnie i wyszłam przed recepcję, stając przed Aleksem. Wyglądał, jakby miał do powiedzenia coś ciężkiego.
- Musimy pogadać – oznajmił grobowym głosem.
Zrobiło mi się jeszcze bardziej zimno. Objęłam się ramionami.
- Słucham.
Alex wziął głęboki oddech.
- Wiesz, Vanessa, to chyba nie wyjdzie.
Patrzyłam na niego, usiłując zrozumieć, co miał na myśli.
- Dlaczego? – spytałam.
- Ostatnio zacząłem się zastanawiać – powiedział powoli. – Zastanawiać nad nami. I nad Sebastianem. Spałaś z nim w jednym łóżku.
- Co to ma do… - zaczęłam, ale uciszył mnie:
- Daj mi skończyć. Wcześniej tego nie zauważyłem. Myślałem, że po prostu musimy lepiej się poznać. Ale to na nic, bo ty wolisz Sebastiana, prawda?
Zamarłam, nie wiedząc, co odpowiedzieć, a Alex tylko pokiwał głową.
- Tak myślałem. Widziałem, jak na niego patrzysz. Nie jestem zły – dodał, wyciągając rękę i ściskając moją. Patrzyłam na niego z wstrzymanym oddechem. – W końcu nie byliśmy parą, nie mogę mieć pretensji. I wiem, że się starałaś.
- Starałam – potwierdziłam, nagle odzyskując głos. – I to nie jest tak, że cię nie lubię, Alex, bardzo cię lubię. Ale…
- Wiem – przerwał mi. – Rozumiem. Nie musisz się tłumaczyć. Jestem tylko trochę rozczarowany, przyznaję. Ale nic na siłę, prawda? – Uśmiechnął się blado i przytulił mnie. – Możemy nadal się przyjaźnić.
- Bardzo bym tego chciała – odpowiedziałam cicho, ściskając go mocno. Kochany Alex. Chyba jeszcze nikt nigdy nie okazał mi tyle zrozumienia, co on. Ulżyło mi, że nie zerwał ze mną kontaktu i nie był na mnie wściekły. Nic mu co prawda nie obiecywałam, ale i tak czułam się winna, że to wszystko tak wyszło. – Przepraszam – powiedziałam, odsuwając się od niego. – Ja naprawdę…
- Już dobrze. – Machnął ręką. – Jestem niepoprawnym optymistą, wmówiłem sobie, że będzie fajnie i kolorowo. Chyba czas zostać realistą. – Nagle spoważniał. – Dobrze, że sobie to wyjaśniliśmy, ale… on jej nie zostawi, wiesz? – dodał, a ja przygryzłam wargę. – Może mu na tobie zależeć, ale nawet wtedy nie zostawi Laury. Ani dla ciebie, ani dla nikogo innego.
- Dlaczego? – spytałam ostro. – Co jest w niej takiego ważnego, że jest tu takim niezmiennym elementem?
- Nie mogę ci powiedzieć. – Spojrzał na mnie przepraszająco. – Odpuść sobie Sebastiana. On jej nie zostawi. Nie warto się w to pakować. Przemyśl to sobie.
Cmoknął mnie w policzek, po czym wyszedł.
/ tak z innej beczki: są tu fani SpongeBoba Kanciastoportego? Wczoraj oglądałam z bratem jakiś odcinek, gdzie Skalmar odkrył, że nie ma żadnych przyjemnych wspomnień, a SpongeBob uparł się, że jakieś mu znajdzie, aż jego zapał i nadgorliwość maksymalnie rozzłościły Skalmara. Tak sobie to oglądam i nagle mnie olśniło.
Skalmar = Vanessa
SpongeBob ze swoim irytującym zapałem do wszystkiego = Laura
Ha!
Komentarze (13)
Co jest z tymi facetami nie tak -.- Niech Seba sam się walnie tą patelnią to może w głowie mu się przejaśni :D
A co do Charliego... Ten to w ogóle niech się rzuci pod pociąg, bo takie głupoty jakie naopowiadał... Jasny gwint... To po co zawracał tej dziewczynie głowę? Skoro i tak to nie miało sensu? WTF?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania