[25] Nie jestem twoja - CDN.

We wtorkowy poranek spakowałam torbę i poszłam do hotelu, choć nie miałam na to absolutnie żadnej ochoty. Padał deszcz, świat był cały szary i miałam ochotę wylać na siebie kawę, jeśli to miało mi pomóc w obudzeniu się. Dałam sobie spokój ze spacerem, bo było zimno – wiał ostry wiatr, a deszcz uniemożliwiał mi dobre widzenie. Zaopatrzyłam się w drobne, wsiadłam do autobusu i tym razem kupiłam bilet. Nie było żadnego wolnego miejsca, dlatego musiałam chwycić się drążka. Autobus się trząsł tak, że prawie wylałam na siebie kawę. Upiłam łyk, co tylko pozostawiło gorzki smak na moim języku. Jęknęłam z obrzydzeniem – zapomniałam dodać cukru. Nie mogłam znieść kawy bez cukru, więc teraz była bezużyteczna. Zamrugałam gwałtownie. Jak nigdy pragnęłam wrócić do ciepłego łóżka, zawinąć się w koc i zasnąć.

W końcu doczołgałam się do hotelu, gdzie powitała mnie Penelopa. Jej blady uśmiech, posłany w moją stronę, uznałam za prywatny sukces.

- Wyglądasz okropnie – zauważyła, patrząc na mnie.

- Świetne powitanie – odparłam, tłumiąc ziewnięcie.

- Idę spać – oznajmiła i wyszła. Opadłam na krzesło i szybko się spoliczkowałam, żeby się ocucić. Deszcz bębnił w szyby, a ja marzyłam o kawie. Marzyłam o cukrze.

Przyszło parę osób, wszyscy trzęsący parasolkami, by strzepać z nich wodę. Zrobił się mały ruch i przez parę minut miałam sporo roboty, co nieco mnie rozbudziło. Po chwili jednak wszyscy się rozeszli. Z głębi hotelu usłyszałam szum – wszyscy wybierali się na śniadanie. To sprawiło, że zaburczało mi w brzuchu. Nagle pomyślałam, że mam ogromną ochotę na jajecznicę. Godząc się z faktem, że po raz kolejny dziś nie dostanę tego, co chcę, przyciągnęłam do siebie pudełko z kanapkami.

Byłam w połowie jedzenia, kiedy drzwi hotelowe znowu trzasnęły. Podniosłam wzrok i ze zdumieniem zauważyłam, że przez nie wtacza się Laura. Jej widok nieco mnie zdziwił – po pierwsze, nie spodziewałam się jej, ponieważ nasze kontakty się rozluźniły – a po drugie, nawet nie miała przy sobie parasolki. Wyglądała jak zmokła kura. Gdy szła powoli w moją stronę, zastanawiałam się, ile przeszła – włosy miała kompletnie mokre, ściekała z nich woda, jej ubrania wyglądały na połowę cięższe. Gdybym tylko miała ręcznik, rzuciłabym go jej pod nogi. Usiadła obok mnie i przez chwilę dziwnie się na mnie patrzyła. Czułam się dziwnie. Tusz rozmazał się jej na twarzy, przez co wyglądała odrobinę przerażająco.

- Hm… cześć? – odezwałam się, obserwując ją uważnie.

- Cześć – powiedziała, ale jej ton sugerował, że nie miała zamiaru tracić czasu na powitania. – Vanessa, co sądzisz o Sebastianie?

Zdziwiłam się jeszcze bardziej.

- Jest… w porządku – odparłam, nie bardzo wiedząc, co chciałaby usłyszeć. Jeszcze niedawno popychała mnie do rozmów z Sebastianem, wręcz zmuszała nas, żebyśmy się polubili, ale teraz sprawiała wrażenie, jakby chciała wbić we mnie nóż.

- Hm – mruknęła Laura. Woda dalej z niej ściekała. – A ten cały Chris?

- To ten były, o którym ci opowiadałam na wakacjach. Zaprzyjaźniliśmy się na nowo… powiedzmy.

- A Alex? – Przeszyła mnie wzrokiem.

- O co ci chodzi? – spytałam niepewnie. – Czemu wypytujesz mnie o wszystkich chłopaków, których znam?

- To ciekawy temat. – Pstryknęła palcami. – Faceci, faceci… to dla nich zawsze się stroimy. Dla nich się staramy – zaczęła mówić, a ja miałam wrażenie, że nie mówi już do mnie. – I ich kochamy, a oni kochają nas. Tak powinno być, prawda?

- Tak – przytaknęłam ostrożnie. Laura była w strasznie dziwnym nastroju.

- Minęła już dziewiąta? – zapytała nagle.

- Tak – powiedziałam znowu, zerkając na zegarek.

- Och. – Wydawała się niemal zadowolona. – No cóż, czas na mnie. Do zobaczenia.

Wyszła, a ja długo gapiłam się na drzwi, zastanawiając się o co w tym, do diabła chodziło.

***

Pod koniec tego dnia zdarzyło się coś bardzo dziwnego. Zdążyłam już zapomnieć, że miałam zapisany numer Sebastiana w komórce – do tej pory nie zdarzyło mi się z niego korzystać po tym, jak odzyskałam od niego moje kluczyki. Zresztą zbyt często się z nim spotykałam – chcąc lub nie chcąc – i jego numer nie był mi potrzebny. Bo niby po co?

Robiłam ćwiczenia na włoski czas przeszły odległy, który nijak nie wchodził mi do głowy, lecz mimo wszystko czułam się całkiem dobrze, produktywnie. Emma krzątała się po kuchni, a ja siedziałam po turecku na łóżku, bazgrząc długopisem w zeszycie, obok mnie znajdował się talerz z wymarzoną jajecznicą, a na stoliku stał duży kubek z ciepłą herbatą. Na kolanach miałam koc, który przyjemnie mnie ogrzewał i nawet nie chciało mi się spać – po głowie błąkały mi się myśli dotyczące dziwnego zachowania Laury. Nagle jednak usłyszałam wibracje telefonu, więc odłożyłam zeszyt i sięgnęłam po komórkę. Serce mocniej mi zabiło, gdy zobaczyłam na ekranie imię Sebastiana.

„Muszę z tobą pogadać. Mam dla ciebie propozycję”

Propozycję – tego jeszcze od Sebastiana nie dostałam. Nie powiem, że mnie to nie zaintrygowało – ale nie byłam pewna, czy mam ochotę słuchać jego propozycji. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że kazałam mu się pieprzyć, choć wiedziałam, że miałam rację. Jakim prawem wtrącał się w moje życie i mówił mi, co mam robić, a czego nie? Teraz nagle miał dla mnie propozycję? Może jakiś dziwaczny, trójkątny układ z Laurą. Mimo wszystko, moja ciekawość była zbyt wielka, dlatego powoli odpisałam:

„Słucham”

Po paru sekundach moja komórka zadzwoniła. Odebrałam połączenie i przytknęłam telefon do ucha.

- Halo?

- Cześć – usłyszałam. – Nadal studiujesz filologię włoską, prawda?

Uniosłam brwi. To było chyba najdziwniejsze pytanie, jakie od niego usłyszałam.

- Nie pamiętam, żebym ci o tym wspominała – powiedziałam po chwili. – Ale tak.

- Alex mi powiedział. – Usłyszałam jakieś szuranie w tle. – To dobrze się składa, ponieważ przydałby mi się ktoś taki.

- Ktoś studiujący filologię włoską? – zdumiałam się. Dzisiejszy dzień zadziwiał mnie coraz bardziej. – Po co?

- Wyjeżdżam niedługo do Włoch – usłyszałam i serce mi zamarło. – Mam tam sprawę. Rodzinną, więc nie chcę cię zanudzać. Nigdy tam nie byłem, a sam nie studiuję filologii włoskiej, więc przydałby mi się ktoś, kto po włosku potrafi powiedzieć więcej niż „pizza” i „ciao”. Będę tam najwyżej tydzień, ale chciałbym umieć się dogadać, dlatego… - Zamilkł na chwilę. – Próbuję cię spytać, czy nie chciałabyś pojechać ze mną.

Przymknęłam oczy. Ten facet był niewiarygodny.

- Masz pojęcie, o co mnie prosisz? Mam zajęcia na uczelni i pracę. Nie mogę tego ot tak rzucić. I nawet nie chcę. – Nieświadomie mówiłam coraz głośniej. Drzwi od mojego pokoju się otworzyły i zajrzała Emma. Machnęłam ręką, dając jej do zrozumienia, żeby chwilowo wyszła. Skinęła głową i drzwi ponownie się zamknęły. – Do tego, nie mam ochoty, by mieć kolejny powód, przez który mogę znowu podpaść Laurze. Poza tym, nie mam zamiaru spędzać z tobą całego tygodnia. Niby po co? – Rozkręcałam się. – Żebyś mógł udzielać mi rad, których nie chcę, rzucać uwagi, które mnie irytują i mieszać mi w głowie, żeby potem odwołać wszystko, co powiedziałeś? Nie, nie sądzę.

- Czyli odpowiedź brzmi: nie? – usłyszałam i ze zgrozą zacisnęłam powieki.

- Nie! – warknęłam.

- Szkoda. Miałabyś idealną okazję do przećwiczenia języka w praktyce – usłyszałam. Wyglądało na to, że zupełnie nie przejmował się tym, co mu powiedziałam. – Ale skoro nie…

- Nie – burknęłam znowu. – Użyj tłumacza w Googlach.

- Nic na siłę.

Po tych słowach rozłączył się, a ja miałam ochotę rzucić komórką na drugi koniec pokoju. Część mnie była dumna, a część już żałowała.

***

Sebastian wyjeżdżał w sobotę. Alex namówił mnie, bym przyszła do nich, by się z nim pożegnać. Nie rozmawialiśmy więcej o moich uczuciach do Sebastiana, ale pewnie czuł, że mimo wszystko chciałam go zobaczyć przed wylotem. Choć ostatnio tylko na niego krzyczałam, przyszłam – sama nie wiedziałam, po co. Wciąż sobie obiecywałam, że widzę go ten ostatni raz i ciągle się myliłam.

Nie widziałam go, gdy przyszłam. Porozmawiałam z Shirley, zjadłam trochę ciastek, wypiłam kawę, a Sebastian – z tego co słyszałam, kończył się pakować. W końcu jednak zszedł, w czarnych dresach i ciemnogranatowej koszulce z nadrukiem. Nie zdziwił się na mój widok, więc pewnie Alex powiedział mu, że przyjdę. Mama zaczęła go tak ściskać, jakby wyjeżdżał na rok, a nie na zaledwie tydzień. Nagle zaczęłam się zastanawiać, jak mam się z nim pożegnać. Jak się pożegnać z kimś takim?

Gdy do mnie podszedł, jakoś odzyskałam władzę w języku.

- Powodzenia w dogadaniu się – powiedziałam moim najbardziej chłodnym tonem. – Pamiętaj, żeby nie jeść pizzy z żadnym sosem, Włosi cię wyśmieją. Gestykulują aż do przesady, więc nie zdziw się, jak będą machać rękoma niczym wiatraki. Będzie dobrze – zakończyłam. – Bezpiecznego lotu… i ogólnie, powodzenia – dokończyłam kulawo.

Sebastian rozejrzał się, po czym nachylił i powiedział cicho:

- A ty trzymaj się z daleka od Chrisa i innych facetów, którzy na ciebie nie zasługują.

Również ściszyłam głos i odpowiedziałam:

- Nie rozkazuj mi. – Głos mi się trząsł, ale pociągnęłam dalej wypowiedź: - Nie traktuj mnie tak, jakbym była twoja, bo nie jestem. Nie jestem twoja – powtórzyłam. – Więc zostaw mnie i moje życie w spokoju, zgoda?

Zamilkł, a na jego twarz wkradł się ból. Wyprostował się gwałtownie, gdy Laura wypadła z łazienki i podeszła do nas.

- Jedźmy już na lotnisko, zanim znowu zacznę płakać, że wyjeżdżasz – powiedziała, chwytając za rączkę walizki. – My się pożegnamy na lotnisku.

- Racja – mruknął Sebastian. – No dobrze, w takim razie jedziemy. Cześć wszystkim. – Zamachał ręką, objął Laurę i już ich nie było. Trzasnęły drzwi.

Nie chciałam wracać do domu, dlatego jeszcze zostałam. Poszłam z Aleksem na górę i oglądaliśmy film. Zjadłam całą górę popcornu, czując, że wkrótce pewnie spodnie znowu będą na mnie pasowały i to aż za bardzo. Nie wiem, ile czasu minęło, ale nagle usłyszeliśmy huk. Oboje podskoczyliśmy i spojrzeliśmy na siebie.

- Co to? – spytałam niepewnie.

- Chyba drzwi trzasnęły na dole. – Alex zmarszczył brwi. – Może to przeciąg albo…

Przerwał, bo dobiegły nas krzyki i płacz. Zerwaliśmy się z łóżka jednocześnie i pobiegliśmy na dół.

Na podłodze w salonie klęczała Laura. Płakała, niemalże wyła, zasłaniając twarz rękami. Koszulkę miała porwaną, kilka fragmentów zwisało w strzępach, a spodnie miała poplamione. Gdy na chwilę odsłoniła twarz, dostrzegłam rozciętą wargę, a na przedramieniu siniaki. Obok klęczała Shirley, coś do niej mówiąc, ale Laura dalej płakała i się trzęsła.

- Jezu, co się stało? – usłyszałam pytanie Aleksa.

Laura podniosła na nas głowę, chlipnęła, otarła dłonią nos i wyjąkała:

- Sebastian… Sebastian mnie zgwałcił.

 

 

NO. To mamy koniec pierwszej części. Kto się cieszy? xD

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (26)

  • Jakoś w to nie wierzę :/ coś mi tu nie pasuje i żądam wyjaśnień! :D
  • candy 21.09.2017
    Zapamiętam :D
  • Lady_Makbet 21.09.2017
    No w takim momencie????? Okrutna jestes bardzo.........:(
  • candy 21.09.2017
    Wiem... :(
  • Caroline 21.09.2017
    Nie polecam tlumacza, jest delikatnie mówiąc do dupy.


    A co do reszty... To na bank nie on, ja ci w to nie uwierze. Pewnie jakiś żulik jej to zrobił, a ona zrzuciła winę na Sebastiana, bo z nią zerwał, bo zrozumiał, że chce być z Van. A no i nie przerywa się w takim momencie. A teraz idę się uczyć, bo przez was nie zdam :)
  • candy 21.09.2017
    A i owszem, jest do dupy. Ale co miała powiedzieć.

    Nie przerywa się, ale to sprawia, że chce się więcej, czyż nie? xd i masz zdać! Bo będzie koniec historii!
  • Roża 21.09.2017
    Ty chyba sobie jaja robisz, że w takim momencie przerywać! Coś czuję, że będzie z tego afera! Kiedy kolejna część? :D
  • candy 21.09.2017
    Absolutnie nie robię sobie jaj, dzięki temu jest większa chętka na ciąg dalszy :D jak tylko coś napiszę, to wrzucam :)
  • tysia191 21.09.2017
    Yyy bo ja chyba się uzależniłam od twoich opowiadań :D
  • candy 21.09.2017
    Super! :) one mogą tylko pomóc, nie to co alkohol/narkotyki/papierosy i wszystko inne :D
  • Lady_Makbet 21.09.2017
    Oj candy :)
    Ja podejrzewam, że ten "gwałt" to jedna wielka bujda na resorach.
  • candy 21.09.2017
    Nie zdradzam :D jakiś element zaskoczenia musiał być :)
  • Elorence 21.09.2017
    O ja...
    Nie będę przeklinać...
    Nie będę przeklinać!
    Nie będę przeklinać, do cholery jasnej!
    Pierwszy raz sądzę, że Laura to ta laska od "szalonych oczu", czyli w skrócie: wariatka. Wpadła do hotelu, zachowywała się jak nawiedzona i również szybko wypadła, jak gdyby nigdy nic. Ten debil, Sebcio, to kolejny mistrz, bo zadzwonił sobie ot tak i zaproponował Vanessie wspólny wypad. A potem znów zamącił jej w głowie, bo jakby mógł to powiedziałby wprost "trzymaj się od facetów z daleka".
    Pies ogrodnika. No ja...
    WDECH I WYDECH.
    Jak już zauważyłam tytuł to wiedziałam, że dasz jakąś petardę, ale wyobraźnia Laury powaliła mnie na łopatki. Czy ona w ogóle zdaje sobie sprawę, że posądzanie własnego faceta o gwałt... WTF?!
    Czekam na ten ciąg dalszy! :D
  • candy 22.09.2017
    Dokładnie, wtf. Piękny komentarz :D
  • Julsia 21.09.2017
    Uuuu to się porobiło :D czekam na kolejną część :3 i oczywiście 5 :D ????
  • candy 22.09.2017
    <3
  • Julsia 25.09.2017
    candy już wariuję bez rozdziału :<
  • candy 27.09.2017
    Julsia dodaję zaraz <3
  • Roża 26.09.2017
    Candy.. proszę o rozdział :<
  • candy 27.09.2017
    Zaraz dodaję! :D
  • Naciaq 26.09.2017
    Nie mogę doczekać się kolejnej części ;3
  • candy 27.09.2017
    Cieszę się, bo już jest kawałek :D
  • Paradise 06.10.2017
    oooo naciągane i to mega, jak mógł ją zgwałcić? ale chyba nie posunąłby się do tego, żeby Laura sama go zostawiła? matko, ja chcę więcej! 5 oczywiście :D
  • candy 06.10.2017
    Dziękuję :D leć do następnej części :D
  • Paradise 06.10.2017
    już się zabieram, tylko musiałam zrobić przerwę na obiad, bo mi narobiłaś smaka na pizze i inne pyszności i ciasta, a taka głodna już byłam xD
  • Billie 18.12.2017
    Cooo? Aź mi łzy naciekły do oczu ze zdziwienia... a miałam na razie zakończyć czytanie, bo nie mam zbytnio czasu... :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania