28.05.2022
Ojcu.
.
.
.
.
.
.
.
.
To tylko stalaktyt.
Fantom formacji skalnej,
liczącej sobie trzy ery i pół pokolenia.
Bo tyle musiało minąć, prawda?
Brzegi kruszeją jak piasek.
Choć utwierdzam je gipsem i wapnem, to tylko nawis
- zaledwie echo, które cichnie na samą wzmiankę o tobie, o nas.
Tym łatwiej jest mi rozmawiać.
Komentarze (8)
Więc czas, erozja są czasem potrzebne, osadzone wydzieliny skał jako echa tego co było, jakby pamięć. Ale już nie taka lita. Już bez twardości i jednoznaczności. Krucha.
I dopiero teraz docierają słowa.
Smutne i pokrzepiające jednocześnie. A na pewno piękne.
Łatwiej zapomnieć, niż wybaczyć tak naprawdę.
A może nie?
Przecież pamiętam.
A wybaczylem już wtedy, równo rok temu.
Śmierć chyba zeruje wszystko.
Dzięki za obecność. To ważne.
Mam taki fragment ziemi na podwórku - zdeptany chyba przez milion mrówek - teraz jeszcze wisi tam huśtawka dla dzieciaków, więc tupią i skaczą jak wariatki. Weź tam spróbuj szpadel wbić!!! A to tylko piach.
Stalaktyty powstają na skutek skapywania wody pełnej minerałów, tworzą zwisające postaci, "rosną w dół", a stalagmity przejmują tę samą wodę z jej minerałami, i rosną "w górę". Zdarza się, że stalaktyt spotyka się ze swoim stalagmitem. Taka cienka niteczka ze skały - to jest ich połączenie. Jak most, który powstaje przez lata. Najdłuższy most, podobny do mostu w ostatnim wierszu Tjeri. Najdłuższy w sensie czasu, jakiego potrzebował, żeby powstać...
Gdyby rozciągnąć klepsydrę, której obie czasze byłyby jakimś cudem wypełnione po brzegi (a więc czas nie jest wtedy odmierzany) wyglądałaby jak stalaktyt połączony ze stalagmitem. Takie dwa wydłużone stożki, połączone skamieniałą nitką.
Czasem w martwocie, w tych minerałach, w których nie ma życia, dzieje się coś takiego jak narastanie i łączenie się. Kropla nie tylko drąży skałę, ale - i zobaczyłam to w jaskini - buduje.
O tym pomyślałam pod Twoim wierszem.
Widzisz, jak to wielkie umysły jednak myślą podobnie i wzajemnie na siebie oddziałują.
Pod wpływem komentarza Nurii napisałem dziś wiersz o Kruchości - na zasadzie tych mrówek, o których wspominałem. Depczących piach.
Teraz ty mi z tymi stalagmitami.
Pomysl ile czasu musi minąć żeby one się ze sobą spotkały na cienką kawę. Ile wieków musi upłynąć, żeby powstała ta cienka strużka, która je ze sobą łączy.
W wypadku moim i ojca, tą strużką była jego śmierć. Niestety.
Musiał umrzeć, żebym ja sobie poukładał dokładnie w głowie wszystko, czego w nim nienawidziłem.
Wspominałem już - wybaczyłem mu już rok temu, według mnie przynajmniej.
Ale jego stalaktyt, z moim stalagmitem spotkał się dopiero dziś.
I nawet to jest znaczące.
Że ja w górę, a on wiecznie w dół.
To sobie pomyślałem pod twoim komentarzem.
Świetne te spotkania.
Wykorzystam.
Dzięki za obecność.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania