3 Zbiór przemyśleń

Przemyślenie XI

Bardzo często opiekuje się bratem w wieku miedzy 7-10 lat by mama mogła odpocząć( a o ojcu głupim hu.. nie warto wspominać) i wierzcie mi taki mały człowieczek potrafi tak nerwy zepsuć,że nawet stoik przeklną by ze złości.Szczególnie nagromadzenie problemów plus nie posłuszne dziecko może spowodować wybuch Najśmieszniejsze jest to,że dzieci są w stanie wszystko zrobić by nie wykonać tego co trzeba.Oczywiście karanie cielesne należy potępić ale czy całkowicie odstawić?Jeden czy dwa klapsy w siedzącą cześć ciała nic dzieciakowi nie zrobi a już to cała opieka bezstresowa..hahahaha śmiech na sali,nie jestem rodzicem aby bratem ale z obserwacji brata czy też licznych kuzynów,(których nota bene widuje codziennie i są w takim samym wieku jak mój brat) widzę jak łatwo jest pozwolić żeby taki młokos wszedł dorosłemu na głowę a pozwolenie by robiło ono co chcę, to dla mnie największa głupota.Jak widzę sprawdza się metoda kija i marchewki,to znaczy kara i nagrody.Choć z moim bratem różnie to wygląda,u niego perspektywa kary działa bardziej niż ona sama,Bardziej dochodzi do tego,że groźba kary działa motywująco albo na zaprzestanie tego co nie miał robić. Największa trudność pojawia się jest taki knypków 4 .Ich "dobre" pomysły oraz poczucie solidarności grupowej jak jak ja to nazywam sprawia,że opieka nad nimi to jak próba zrozumienia polityków-czynność aż tak trudna.Oczywiście dobry jeden krzyk skutkuje dobrze,ale na dłuższą metę nie jest dobry.Po pierwsze otoczenie może to uznać za znęcanie się bądź zakłócanie ich spokoju a po drugie może tak być,że jutro nic nie powiesz z uwagi na gardło.Jeden pokój zamieni się w pole bitwy,podwórko w wysypisko,a wystarczy by wśród nich był "konflikt interesów" by polała się krew albo by był siniak.Dzieciak w gniewie,może do ręki wziąć cokolwiek by uderzyć(też kiedyś oberwałem w najwrażliwszą cześć u mężczyzny od tego czasu jestem ostrożny przy kontakcie z dziećmi heh) np o zgrozo coś ciężkiego bądź metalowego albo zwykłą zabawkę.Najbardziej mnie dziwi to podejście rodziców by dziecko się bawiło same a oni w tym czasie coś coś ważnego robią.Jak dla mnie trzeba uczyć samodzielności i coś samemu innego robić,ale nie wykonywać ważnych lub wymagających pełnego skupienia czynności.Trzeba mieć ich bądź go w kącie oka.Wiem wiem pouczam a to takie proste nie jest. Mówię tylko to co widzę.bron boże,że komuś coś nakazuje.To pokolenie co jest teraz w szkole podstawowej to masakra jakaś.Tylko na jakimś elektronicznym sprzęcie siedzą,a jak upomnisz w czymś to taka pyskówka idzie.(jak usłyszałem rozmowę pewnego kuzyna z tego pokolenia z jego matką to aż mi włosy dęba stanęły,gówniarz tak matką rządzić,jak ja byłem takim szkrabem to nie mogłem siedzieć z dorosłymi jak oni rozmawiają a teraz?To dzieci rządzą kiedy rodzic ma iść do domu,na każde słowo dorosłego odpowiadają własnym,a do rodzica zwracają się w formie ty,bez słowa mamo.Gdzie szacunek do starszego się pytam?).Kończąc już tą moją długą wypowiedź chce się spytać szkół i innych publicznych instytucji czemu gdy dziecko wbijają do głowy do czego mają prawo to czemu nie wbiją m do głów jakie mają obowiązki i ,że należy się szacunek starszym?.

 

Przemyślenie XII

Jak prosto ocenić człowieka wie każdy.Wystarczy jeden rzut oka,a w głowie pojawi się całe zdanie o tej osobie.Patrzymy na zaniedbanego człowieka już myślimy o żul idzie,matka upomina dziecko publicznie-co za wyrodna matka krzyczy na to dziecko ,biedna dziecinka,i tak dalej i tak dalej.Jakie to może być krzywdzące zobaczmy.Ten żul może być człowiekiem,który przez innych lub własne błędy stracił wszystko i nie ma nic wspólnego z piciem alkoholu co bardzo często łączymy z takim właśnie osobnikiem,druga sytuacja,czy krzyczący rodzic zaraz musi być zły?Musimy zrozumieć,iż do dzieci nie wystarcza nie raz cierpliwości,z własnego doświadczenia wiem jak to jest gdy mówi się do takiego podlotka nieraz po 6 razy o czymś a on nie reaguje na to,no to po 7 razie to nerwy człowiekowi puszczają.Niestety sam się na tym łapie jak mój mózg ocenia szybko innych.Nawet znając kogoś wiele lat ,nie zna się go nawet w 50% jak się myśli. Ustawcie wszystkich w jednych ubraniach a zobaczycie,że prócz wyglądem nie różnimy się,aż tak bardzo a to co w nas tak różne skrywamy tak głęboko,po jednym spojrzeniu nie odczytamy niczego prócz powierzchni.Oceniajmy po słowach i czynach,nie po wyglądzie.A jak już kogoś nie lubisz ,co jest normalne,to traktuj go obojętnie lub go omijaj,a nie znieważaj go bądź wyśmiewaj.Dusze mamy swoją,ale ciała sobie nie wybieraliśmy,wiec gruby nie poradzi na to,że jest gruby,okularnik nie poradzi na to iż musi nosić okulary i tak dalej.Jest biały rasista jest i i czarny rasista.Fanatykiem może być katolik jak i muzułmanin.Kobieta jest równa według prawa mężczyźnie jednak według ciała to mężczyzna jest silniejszy za to kobieta jest zwinniejsza.Mamy swoje wady i zalety wykorzystajmy to by równoważyć siły.Zaakceptujmy pewne fakty by móc je wykorzystać.Jeśli piekarz stwierdzi,iż jest budowlańcem i bez żadnego szkolenia zacznie budować,a budowlaniec nie znający się na pieczeniu zacznie piec?Fryzjerka zacznie pracować w kopalni a górnik strzec włosy?Co to za świat by był?Nie mieszajmy ze sobą nieodpowiednich składników na pyszne danie.Tolerancja to przepiękna i ważna rzecz ale nie mylmy jej z głupotą i naiwnością.Która owca wpuści do domu wilka?Albo czy przechodząc przez rzekę przejdziemy przez bezpieczny bród czy spróchniały most?.Po to żyjemy razem by móc sobie pomagać i wspierać się ale też by uświadamiać oraz potępiać gdy ktoś robi źle.Wysłuchujemy wszystkim opinie nie tylko pochwał ale i krytyk.Demokracja to ustrój gdzie nawet głupek ma coś do powiedzenia.Nawet jeśli mówi dyrdymały i nie logicznie to naszym obowiązkiem jest go wysłuchać a później każdy musi ocenić według własnych zasad.Jeśli razem stwierdzicie,że szkodzi wtedy go upominacie krytyką która ma sens,a nie ,ponieważ powiedział coś co nam się nie spodobało lub bo nie. Każdy z nas ma inną wizje świata,myśli bądź zasady dlatego dajmy każdemu coś powiedzieć,jednak dbajmy by słowa nie zmieniły się w jad bądź nienawiść,a krytyka która ma sens,nie została zabroniona tylko dlatego,że nam się nie podoba.Musimy pamiętać,iż zasady mają nas ograniczać w pozytywny sensie.Zobaczmy na takie niby super wytresowanego psa,wystarczy by puścić go luzem na jakiś czas bez nadzoru to zdziczeje,ale my nie jesteśmy nim.Mamy własny rozum i poczucie co dobre co złe.Żyjemy też w gromadach,dzięki czemu obowiązkiem grupy jest zwracanie uwagi czy ktoś nie pozwala sobie za dużo albo gdy ktoś jest w rażącym stopniu ograniczany.Rozróżniajmy pojęcia ograniczania,a asekurowania.Człowiek bez zasad,norm czy też pojęcia sprawiedliwości,nie różni się od dzikiego zwierzęcia.A kto chce być bezmyślnym dzikim zwierzęciem kierującym się barbarzyńskim instynktem pozbawionym jakiej kolwiek oznaki człowieczeństwa

 

Przemyślenie XIII

Wiara cóż za dziwna rzecz.Z mojego punktu widzenia pesymisty jest ona podtrzymaniem zanikającego małego ogniska duszy,jest bez sensu,ale jak to bywa w przypadku ludzi,pojawia się tu sprzeczność.Mimo iż tak myślę to jednak bez wiary nie było by mnie tu,a sam przekroczył bym pewną cienką granicę...Sam nie wiem dlaczego pojawia się jak to nazywają plaga hejtu gdy człowiek mówi,że jest wierzący czy to aktor czy zwykły przeciętny człowiek.Każdy z nas jest inny,nie każdy wybiera drogę bożą i to jest jego wybór, choć z tego powodu serce jest pełne smutku, to na siłę nic nie zrobimy.Ale dlaczego idzie taka fala krytyki to sam nie wiem.Ani nie obrażają,ani nie mówią jacy to oni są super, że to robią i tak dalej.Wiec dlaczego ludzie,gdy usłyszą jestem katolikiem Bóg mnie prowadzi i modlę się to są nazywani od idiotów, tępaków i są potępiani? Na całe szczęście nie wszyscy tak myślą.Może internet tak działa?Nie mamy wtedy kontaktu realnego z obrażanym człowiekiem i czujemy się bezkarni,a wtedy przychodzą nam do głowy naprawdę przerażające myśli.Ale dość o tym, każdy ma własne zdanie,mamy prawo do krytyki,a nie do obrażania innych bo mają inne zdanie, jeśli mamy dobre argumenty to z naszym przeciwnikiem możemy wysnuć wspaniałą debatę,a kto wie może nawet wyjdą z niej jakieś interesuje wnioski?Sam nie lubię pewnego światopoglądu,ale czy zaraz będę obrażać kogoś kto w to wierzy?Póki on na siłę nie będzie mnie przekonywał,że to jedna prawdziwa droga i muszę w to wierzyć tak jak on to niech myśli co chcę.Być może niektórym wiara kojarzy się z ciągle krzyczącymi ludźmi odzianymi w czerń o tym,że ciągle robimy źle,że spłoniemy w piekle i tak dalej.Jako mnie katolikowi też nie podoba mi się to co dzisiaj robi większość księży.Być może wkurza nas to, że mówią jedno a robią drugie,że jeżdżą drogimi samochodami a ciągle nas proszą o darowizny, że ciągle mówią o naszym złym postępowaniu,a sami postępują podobnie.Może to wkurzać i to jak ale nie mylmy całej pięknej religi z błędnymi pasterzami.Wiara to nie wiara w księży czy inne sługi Boże ale wiara w samego Boga i jego dobroć.Bez niej nie wstawał bym kolejnego dnia z łóżka,nie zdał bym parę lat temu matury,nie skończył bym szkoły bo wtedy bardzo sobie ją olałem z różnych mniej istotnych bądź bardziej istotnych powodów.Dla wielu może wydawać się głupie ale ja w wielu aspektach mojego małego życia doświadczyłem działania pana Boga i ja wiem, że jest tam do góry .

 

Przemyślenie XIV

Jak można wyczytać z poprzednich postów jestem człowiekiem wierzącym ale mimo to nienawidzę nadziei.Jestem z natury pesymistą i wolę założyć gorszy scenariusz,mimo to nieważne co się dzieje i w jakiej jestem sytuacji to pomimo iż staram się zduszać nadzieję to czuję jakby ktoś otwierał mi czaszkę i wlewał ją od nowa.Czyż to nie dziwne? Daję ona tylko złudne poczucie iż będzie lepiej,że stanie się to czym marzysz a tu bum cios w nos od życia i co myślałeś, że będzie tak łatwo?I pozostaję tylko rozczarowanie,a jednak wiem to staram się schować ją głęboko w sobię,nie dając jej dojść do głosu a mimo to ją mam i bardzo często wpływa na moje życie.

 

Przemyślenie XV

Niecałe ponad dwadzieścia lat na karku a pouczam co?heh.Do początkowych lat technikum radziłem sobie niestety bez Boga, chodziłem do kościoła bo taki był obowiązek, leciała podstawówka, gimnazjum raz było gorzej raz dobrze,gdy było źle to dopiero zaczynałem widzieć Boga prosząc go o pomoc,ale później zapominałem o nim.Jednak pod koniec pierwszych lat technikum, gdy poziom trudności dla takiego introwertyka i samotnika wzrósł i trzeba było więcej wysiłku włożyć by wytrwać w tej szkole powoli w najtrudniejszych sytuacjach zaczynałem się modlić tak jak zostałem nauczony, zaczynałem zauważać,że zaczyna się coś zmieniać po mojej modlitwie,a sytuacja w większości rozwiązywała się po tym dla mnie dobrze.Choć jeszcze wtedy nie zdawałem sobie sprawy,że oprócz modlitwy musi być też rozmowa z Panem Bogiem choć wydająca się jednostronna.Jak było źle to zaczynałem się coraz więcej modlić.I tak moje życie szło ale z biegiem czasu zauważyłem iż zwyczajne słowa do góry docierają i z braku innych perspektyw oraz tego że moi rówieśnicy mieli w głowie tylko imprezy, alkohol,tepą miłość i inne nie znaczące tematy zacząłem w myślach prowadzić dialog choć nie słyszałem odpowiedzi to wiedziałem, że nie pozostanę nie wysłuchany.I moja modlitwa trwała zarówno wtedy gdy prawię nie skończyłem szkoły przez moją głupotę i zdrowie, gdy pełen nerwów czekałem na wyniki z matury ustnej.Po upływie pewnego czasu stwierdziłem pierdziele już więcej nic w mym życiu nie zaplanuje bo i tak nic z tego nie wychodzi i oddałem życie swe Bogu,niech będzie tak jak ma być.Pozostawiłem rzeczy materialne niebu.Jak mam coś dostać to dostanę jeśli nic to nic i tak dalej.Jednak dla mnie została dbanie o duszę i pozbycie się lub próby przeciwstawieniu się własnym grzechom takim jak lenistwo, zazdrość, bezpodstawne ocenianie ludzi jednym rzutem oka,gniew, chciwość i tak dalej.Nikt nie jest kowalem własnego losu,my jedynie obracamy metal a kto inny uderza.I od nas zależy tylko to jak dobrze obrócimy metal przy kuciu by zamiast pogiętego żelastwa powstał przepiękny przedmiot.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania