3.Moja smaczna przyjaciółka
Tymczasem biedna Lee łamała chyba wszystkie możliwe przepisy drogowe, wytrącana z równowagi przez litanie wkurzających tekstów swojej młodszej siostry.
-Lee, jedź szybciej, bo spóźnię się na lekcję,a dzisiaj Pani Maxinne ma wybierać dziewczyny do spektaklu!
-Zamknij się, idiotko! - Odwarknęła Lee, gdy granica jej cierpliwości została już przełamana.
-Powiem ojcu jak się do mnie odzywasz. - Zagroziła sprytnie, Trixi.
-Nie, proszę...Nie mów nic tacie! Bo w tą sobotę jest dyskoteka w szkole...
-Oj to chyba...potańczysz sobie we własnym pokoju. - Znęcała się nadal nad starszą siostrą pomimo tego, iż nie miała wcale zamiaru mówić nic ojcu, a jedynie wykorzystać gafę Lee na własną korzyść.
-Proszę...zrobię co chcesz. - Dodała Lee spoglądając na siostrę przez lusterko.A Trixi obejrzała dokłądnie i powoli swoje krótko obcięte, niepomalowane paznokcie zanim odpowiedziała.
-Będziesz moim osobistym szoferem przez miesiąc... - Zaczęła.
-Co?! - Przerwała jej z krzykiem,Lee. - Ty masz tyle dodatkowych zajęć, że nie miałabym w ogóle wolnego czasu!
-W takim razie tatuś sie o wszystkim dowie...
Lee przez chwilę rozważała dwie możliwości:
1.Zatrzymać się z piskiem opon na tej ruchliwej ulicy i dać porządnie w twarz tej małolacie - w ten sposób mieć szlaban do końca życia.
2.Przyjąć propozycję Trixi - w ten sposób tracąc swoje i tak już marne życie towarzyskie.
Chyba opcja druga będzie mniej bolesna, chociaż pierwsza da mnóstwo frajdy, chwilowej, ale jednak frajdy. - Zadecydowała.
-Zgadzam się. - Odpowiedziała przez zaciśnięte zęby, Lee.
-Na co? Pełnym zdaniem, poproszę.
-Osz, Ty mały potworze...
Trixi, pomachała jej palcem jak matka karcąca dziecko,że tak nie wolno.
-Ugh, zgadzam się być Twoim szoferem przez ten cholerny miesiąc.
-Ok. - Odpowiedziała, wyjmując z torby notes i zaczynając przedstawiać jej grafik na ten tydzień. Wtedy Lee zaczęła poważnie rozważać ponownie opcję numer jeden.
*
-To co, dziewczyny, idziemy na podbój galerii? - Zawołała podekscytowana Eleanor już w głowie widząc na sobie tą granatową mini, którą wypatrzyła w zeszłym tygodniu. Jej wesołość przerwał jednak znużony głos przyjaciółki.
-Chyba to dzisiaj nie wypali. - Powiedziała Alice poprawiając opadające na twarz jasne loki. - Źle się czuję. - Westchnęła. Po czym jakby na potwierdzenie, rzuciła się biegiem w stronę toalet. Jednak nie poszła wymiotować czego spodziewały się jej przyjaciółki patrząc oskarżająco na puste talerze.
Alice zamknąwszy drzwi pochyliła się nad umywalką i obmyła twarz zimną wodą, licząc ,że to ją choć trochę otrzeźwi. Jej nadzieje były złudne, ponieważ, gdy podniosła twarz i spojrzała w wielkie lustro przeraziła się tym co w nim zobaczyła. Była tam Alice, ale mało ,,alicowata". Jej na co dzień wąskie oczy rozszerzyły się tworząc coś na wzór ogromnych spodków. A błękitne oczy stały się niemal czarne. Była blada jakby przechodziła wysokie stadium anemii. Na dodatek coś kuło ją w wargi. Otworzyła usta i niemal natychmiast wyskoczyły dwa kły tuz za przednimi siekaczami.
-O Boże...muszę stąd uciec jeśli nie chcę pożreć własnych koleżanek.- Myślała Alice.
Rozglądała się wokół w poszukiwaniu czegoś przydatnego lub drogi ucieczki.Nic.Cholerne nic.Znów stanęła przed lustrem i pomimo wysiłków kły nie chciały się schować. jeśli jest się wampirem ,,dieta głód" nie może istnieć. Wyciągnęła komórkę i pomimo dość sporych tipsów wystukała parę słów do swojego brata.
,,David! Krew! Szybko! Pizzeria u Barta.".
Nagle z własnych poplątanych myśli wyrwało ją pukanie do drzwi i szarpanie klamką.
-Alice! Otwórz te drzwi.Chcemy Ci pomóc.- Krzyczała Perry.
Wampirzyca jeszcze raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Wątpiła w to, że jej przyjaciółki nie zauważą dwóch wystających kłów - nie są ślepe ani głupie. Spojrzała na mizerną lampę ledwo oświetlającą to małe pomieszczenie i wpadła na pomysł, który dawał jej cząstkę nadziei na wybrnięcie z tej sytuacji bez żadnej draki. Zwinnie jak kotka podskoczyła do góry i wykręciła żarówkę.Ciemność zwiększa szanse każdego potwora, nieprawdaż? Tak jest przecież we wszystkich horrorach. Wypuściła głośno powietrze po czym otworzyła zasuwkę i ułożyła się w najciaśniejszym i najciemniejszym możliwym kącie.
...
Perry wzięła rozbieg zamierzając wyważyć drzwi łazienki, gdy właściciel akurat był na zapleczu i nie mógł ,,wyważyć" za to jej. Pchnęła drzwi zdziwiona nie czując żadnego oporu i wpadła prosto na umywalkę. Umywalka przeżyła to zderzenie bez jęknięcia, lecz głowa Perry już niekoniecznie. Eleanor wchodząc za nią chichotała zasłaniając usta ręką.
-Zamknijcie drzwi. - Poprosiła Alice chrapliwym głosem. Nie oddychała. Bała się, że wciągnięcie powietrza przyniesie ze sobą zapach krwi. Praktycznie wampiry nawet tej czynności życiowej nie potrzebowały, ale Alice robiła to z przyzwyczajenia i przede wszystkim, aby wtopić się w tło szarej masy. Nagle jej nos wychwycił jakiś okropny odór. Zapach brudnej psiej sierści. Jego kierunek wskazywał na Perry. Zaczęła się wręcz nim dusić,więc zaczerpnęła powietrza i wtedy poczuła słodką woń Eleanor. Przeszedł ją dreszcz po całym ciele. Krew Elly zawładnęła nią, przejęła kontrolę.
-A teraz pokaż nam co Ci jest.- Powiedziała Perry, zbliżając się.Znów ten odór.
-Idź się umyć!- Warknęła Alice, odpychając ją mocno.
-Chodź, Elly. Ona nas nie potrzebuje najwidoczniej.
Ale Eleanor znana ze swego gołębiego serca, nie mogła tak bez słowa zostawić przyjaciółki. Uklękła przy niej i zaczęła gładzić Alice po włosach w taki sposób w jaki matka uspokaja swoje dziecko.
-Alice...powiedz mi co Ci jest? - Spytała z troską w głosie. A gdy jej ręka spoczęła na policzku przyjaciółki poczuła jak coś wbija się w jej nadgarstek. Zaczęła przeraźliwie krzyczeć, bardziej z histerii niż z bólu. Szarpała się,ale nie mogła wydostać z tego zatrzasku zębów Alice.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania