49. Błysk i Grzmot – Część VI – Burza // Rozdział II
Budziłam się, powoli odzyskując wszystkie zmysły. Najpierw dotarła do mnie miękkość materaca, na którym leżałam, potem ciepło koca, otulającego ciało niczym kokon, a następnie zapach męskich perfum unoszący się ze złożonej pod głową kurtki. Woda kolońska Tomasza i zapach skóry Adama, były mieszanką, której nie sposób z niczym pomylić. Po tylu spędzonych razem nocach, potrafiłam z zamkniętymi oczami odróżnić, czy jest blisko mnie. Teraz jednak wiedziałam, że stoi nieopodal głównie dlatego, iż słyszałam jego niski głos pomieszany ze słowami Roberta:
– Nie mogÅ‚a siÄ™ lepiej spisać – odparÅ‚ ten ostatni. – Wahali siÄ™, ale omdlenie byÅ‚o strzaÅ‚em w dziesiÄ…tkÄ™. W koÅ„cu – odchrzÄ…knÄ…Å‚ – bÄ…dźmy szczerzy, stanęła przed nimi drobna, niepozorna i Å‚adna dziewczyna, od której ciężko oczekiwać takiej tyrady. A ona po prostu rozÅ‚ożyÅ‚a wszystkich na Å‚opatki. DaÅ‚a z siebie wszystko, a potem, cóż – stÅ‚umiÅ‚ Å›miech – runęła jak dÅ‚uga, pokazujÄ…c, że dla zdobycia poparcia, byÅ‚a w stanie wykrzesać tyle siÅ‚y i energii, iż nawet zÅ‚e samopoczucie zepchnęła na drugi plan. No, chÅ‚opie – sÄ…dzÄ…c po odgÅ‚osie, poklepaÅ‚ Adama po plecach – rozwaliÅ‚a system!
– Ciszej, bo jÄ… obudzisz. – Narzeczony skarciÅ‚ towarzysza. – Wiem, że daÅ‚a z siebie wszystko – dodaÅ‚ wyraźnie zirytowany. – To widać goÅ‚ym okiem. Åšpi jak zabita od dwunastu godzin...
„DwanaÅ›cie godzin?”. – Pomimo chÄ™ci dalszego podsÅ‚uchiwania, otworzyÅ‚am oczy i ze zdumieniem uniosÅ‚am brwi. Stali tyÅ‚em do materaca i w delikatnym Å›wietle wÄ™zÅ‚a, rozprawiali o minionych wydarzeniach. MusiaÅ‚a być już noc, ponieważ nieopodal mnie chrapali inni ludzie. Zerknęłam na posÅ‚anie. KtoÅ› najwyraźniej odstÄ…piÅ‚ nam materac, w zielonym, typowo wojskowym kolorze. ZastanawiaÅ‚am siÄ™ czy dać poznać, że już nie Å›piÄ™. Rozmowa najwyraźniej jednak dobiegÅ‚a koÅ„ca, bo mężczyźni uÅ›cisnÄ™li dÅ‚onie i Adam zaczÄ…Å‚ odwracać ciaÅ‚o w mojÄ… stronÄ™. ZdążyÅ‚am ponownie zamknąć oczy. Po chwili sÅ‚yszaÅ‚am już tylko ciche kroki, a nastÄ™pnie poczuÅ‚am na skroni ciepÅ‚o szorstkich palców. OdgarnÄ…Å‚ wÅ‚osy z twarzy i zaÅ‚ożyÅ‚ je za ucho. NachyliÅ‚ siÄ™ i przycisnÄ…Å‚ usta do czoÅ‚a, najwyraźniej badajÄ…c, czy nie mam gorÄ…czki. A potem szepnÄ…Å‚:
– Kotku – przesunÄ…Å‚ wargi w okolice mojego ucha – kochanie...
Postanowiłam udawać, że śpię. W końcu czasem więcej można się było dowiedzieć, gdy ktoś uznawał nas za nieobecnych. Nie, żebym potrzebowała go okłamywać, ale cichy głosik w głowie podpowiadał, iż powinnam zrobić to chociaż ten jeden, jedyny raz. Coś Adama trapiło, a ja nie wiedziałam, jak zacząć ten temat. Miałam nadzieję, że sam się wygada, gdy będzie myślał, iż go nie słyszę.
Westchnął, nie otrzymując żadnej rekcji. Zdjął buty i delikatnie odchylił koc, po czym ułożył się za mną, wkładając jedną z rąk pod bok. Uścisnął moje drobne palce, a potem ułożył je nieco wyżej, na wysokości żeber. Następnie podwinął powoli bluzę i t-shirt, po czym musnął skórę, tuż ponad linią jeansów. Ułożył wewnętrzne strony dłoni płasko na moim brzuchu, tak jakby robiąc kołyskę. Zadrżałam gwałtownie, gdy zrozumiałam intencję gestu. Chcąc zamaskować zachowanie, przekręciłam się na wznak i lekko westchnęłam. Szybko wycofał rękę spod pleców i chyba się na niej oparł, ponieważ druga dłoń nadal leżała na podbrzuszu. Czułam gorący oddech, owiewający moją twarz. Wyczekiwał, iż się przebudzę, jednak udawałam, że z powrotem zapadłam w sen. Pochylił się i pocałował delikatnie w usta. Ciężko było na to nie odpowiedzieć, jednak całą siłą woli zachowywałam spokój. Całe szczęście, ręce trzymał na moim brzuchu i zapewne pod swoją głową, dlatego też nie mógł wyczuć, jak mocno bije zdradzieckie serce. Na pewno, by mnie teraz wydało.
Raz jeszcze musnął knykciem i palcami brzuch, a następnie powtórzył gest na policzku. Powoli zaczynałam się łamać i miałam ochotę skończyć udawanie, ale wtedy zaczął cichutko szeptać:
– Nie wiem, co mam robić, skarbie. Tak bardzo siÄ™ o ciebie bojÄ™. A jeÅ›li to prawda – przerwaÅ‚, przeÅ‚knÄ…Å‚ gÅ‚oÅ›no Å›linÄ™ i potarÅ‚ kciukiem o moje wargi. – Pewnie jestem przewrażliwiony. Nie wiem. Może dopowiadam sobie wiÄ™cej niż powinienem. Ale to zasÅ‚abniÄ™cie. No i to, no, iż nie masz okresu. To gÅ‚upie, wiem. Jestem facetem i nie powinienem tego zauważać, ale pamiÄ™tam kiedy mówiÅ‚aÅ›, że miaÅ‚aÅ› poprzedni. Nie mam pojÄ™cia, co robić, bo z jednej strony chcÄ™ ciebie i nasze ewentualne dziecko chronić z caÅ‚ych siÅ‚, a z drugiej wiem, iż mi nie wybaczysz, gdy ci czegoÅ› zabroniÄ™. Nie wiem czy ci o tym mówić, bo może nie jesteÅ› tego Å›wiadoma. Dlatego bÄ™dÄ™ milczaÅ‚, bo jeÅ›li zdasz sobie sprawÄ™, sama podejmiesz decyzjÄ™. Nie mam prawa na ciebie naciskać. To twoje ciaÅ‚o. Może te kilka dni opóźnienia spowodowaÅ‚ głód, stres i zmÄ™czenie, a zasÅ‚abniÄ™cie byÅ‚o przypadkowe? Nie mam pewnoÅ›ci. Plan jest ryzykowny, ale ty z niego nie zrezygnujesz. Nie wolno mi ciÄ™ od tego odwodzić. To twoje życie. ChciaÅ‚bym tylko, żebyÅ› wiedziaÅ‚a, jak bardzo ciÄ™ kocham. ChcÄ™ byÅ› byÅ‚a szczęśliwa. BÄ™dÄ™ ciÄ™ wspieraÅ‚ i pomagaÅ‚, tak mocno, jak tylko bÄ™dÄ™ w stanie. Jednak na siebie uważaj. Nie mogÄ™ poprosić normalnie, wiÄ™c zrobiÄ™ to, gdy Å›pisz. Może podÅ›wiadomie coÅ› zapamiÄ™tasz...
Po tych słowach zmienił pozycję i poczułam, jak jego zgięta w kolanie noga ląduje miękko na moich udach. Wolna ręka znalazła się na wysokości mostka. Oddech ponownie połaskotał w szyję. Ucałował mnie czule za uchem i po raz ostatni szepnął:
– JesteÅ› moja, ale nigdy nie bÄ™dziesz niczyjÄ… wÅ‚asnoÅ›ciÄ…. Nie zamknÄ™ ciÄ™ jak ptaka w klatce. Masz być piÄ™kna i wolna. I taka powinnaÅ› pozostać na zawsze. Rozumiem to. Kocham ciÄ™ caÅ‚ym sobÄ…. SzanujÄ™ i doceniam twój trud. Dlatego możesz sama zadecydować. Nigdy nie odbiorÄ™ ci prawa do bycia sobÄ…. Bo takÄ… wÅ‚aÅ›nie ciÄ™ pokochaÅ‚em i jesteÅ› idealna. ZapamiÄ™taj to, proszÄ™...
W gÅ‚owie panowaÅ‚ zamÄ™t. Jeszcze przez dÅ‚ugi czas, nawet gdy Adam twardo już spaÅ‚. BaÅ‚am siÄ™ poruszyć. „Ciąża” – to sÅ‚owo mnÄ… wstrzÄ…snęło. Nie, nie czuÅ‚am, że postÄ…piliÅ›my bezmyÅ›lnie, chociaż faktycznie zatraciliÅ›my siÄ™ w sobie i nie zważaliÅ›my na konsekwencje. ByÅ‚am z Adamem, bo go kochaÅ‚am i chciaÅ‚am, byÅ›my dzielili wspólne życie. Z tego, co dzisiaj usÅ‚yszaÅ‚am, on czuÅ‚ to samo. Nie mogÅ‚abym zatem żaÅ‚ować, iż uprawialiÅ›my seks bez zabezpieczenia. W koÅ„cu i tak by siÄ™ to staÅ‚o. Tutaj, w chatce, u Pauliny, czy też po realizacji planu. WiedziaÅ‚am, że dziecko byÅ‚o ogromnÄ… odpowiedzialnoÅ›ciÄ…. MiaÅ‚am miesiÄ…c na potwierdzenie, czy faktycznie bÄ™dÄ™ matkÄ…. Nie mogÅ‚am jednak zrezygnować z podjÄ™tych dziaÅ‚aÅ„. MusiaÅ‚am być częściÄ… planu. PostanowiÅ‚am jednak być bardziej ostrożna. Nie nosić ciężarów. Unikać starć bezpoÅ›rednich. Stać w tyle podczas akcji, chociaż na poczÄ…tku chciaÅ‚am w pierwszym szeregu przeć do przodu, nie zważajÄ…c na wÅ‚asne życie. Może dlatego z takÄ… Å‚atwoÅ›ciÄ… zgodziÅ‚am siÄ™ na małżeÅ„stwo? Bo tak naprawdÄ™ nie sÄ…dziÅ‚am, iż wyjdÄ™ z wszystkiego caÅ‚o? UważaÅ‚am siÄ™ za silniejszÄ…, bo wiedziaÅ‚am, co prezydentowi mogÄ… nam zrobić, wiÄ™c w moim mniemaniu powinnam stać podczas akcji na przodzie. Teraz jednak dostrzegÅ‚am, że drugi rzÄ…d też jest caÅ‚kiem okej, a pierwszy powinni zająć ludzie wyszkoleni w boju. Nie mÅ‚ode kobiety z tendencjÄ… do omdlewania. No, może nie tendencjÄ…, ale na pewno ze skÅ‚onnoÅ›ciÄ…. MusiaÅ‚am w koÅ„cu pomyÅ›leć o sobie. A jeÅ›li Adam miaÅ‚ racjÄ™, także o dziecku.
PoÅ‚ożyÅ‚am dÅ‚onie powyżej miednicy i pogÅ‚askaÅ‚am delikatnie skórÄ™. MogÅ‚a tam rosnąć maÅ‚a, bezbronna istotka. Teraz brzuch byÅ‚ jeszcze pÅ‚aski. Minęły czasy, gdy miaÅ‚am jakieÅ› faÅ‚dki. SchudÅ‚am przez ostatni miesiÄ…c, jak nigdy przedtem. MogÅ‚abym stwierdzić, że to najlepsza dieta odchudzajÄ…ca mojego życia. O dziwo uczucie gÅ‚odu minęło wraz ze snem, ale wiedziaÅ‚am, iż pojawi siÄ™, gdy tylko przestanÄ™ leżeć i zacznÄ™ coÅ› robić. RozważaÅ‚am, czy dać po sobie poznać, że wiem co do mnie mówiÅ‚. OmawiaÅ‚am w gÅ‚owie wszystkie możliwe opcje i wiedziaÅ‚am, że rezygnacja z udziaÅ‚u w planie nie wchodziÅ‚a w rachubÄ™. Nie po to walczyÅ‚am o wzglÄ™dy tych wszystkich ludzi. Moje wycofanie osÅ‚abiÅ‚oby morale. W takim razie, czy powinnam powiedzieć Adamowi, że wiem o jego przypuszczeniach i obiecać, iż bÄ™dÄ™ na siebie uważaÅ‚a? A może zwyczajnie udawać, że nie mam pojÄ™cia, nic nie obiecywać, niemniej skrycie dbać o siebie bardziej niż kiedykolwiek? Wówczas nie bÄ™dzie tego caÅ‚ego spoglÄ…dania z przerażeniem w oczy i żegnania, jakby widziaÅ‚o siÄ™ po raz ostatni? Tak chyba bÄ™dzie najlepiej. Dopóki nie naprawimy sytuacji w kraju i tak nie mamy szansy na lepszÄ… przyszÅ‚ość. MoglibyÅ›my siÄ™ jednie ukryć i jak dzikusy żyć w lesie, liczÄ…c, że nikt z nas nie bÄ™dzie musiaÅ‚ skorzystać z opieki lekarza, mediów czy pomocy innych. Przy maÅ‚ym dziecku – graniczyÅ‚o to z cudem.
Podjęłam zatem decyzjÄ™ pozostania przy drugiej opcji. Nie chciaÅ‚am konfrontacji. Wiem, że Adam dawaÅ‚ mi wolnÄ… rÄ™kÄ™, wiÄ™c udajÄ…c, iż nie mam pojÄ™cia o ewentualnej ciąży, unikaÅ‚am dodatkowych nerwów. A co jeÅ›li nie wytrzyma i zapyta, kiedy ostatnio miaÅ‚am miesiÄ…czkÄ™? Chyba bÄ™dÄ™ musiaÅ‚a to zbyć Å›miechem i zrzucić wszystko na karb stresu i zmÄ™czenia. Westchnęłam cicho. To byÅ‚o zÅ‚e. CaÅ‚kowicie okropne. Tak paskudne, że aż niemoralne. Nie okÅ‚amywaliÅ›my siÄ™ wprost, bo obydwoje uznaliÅ›my, że lepiej bÄ™dzie o niczym nie mówić, ale też nie byliÅ›my ze sobÄ… szczerzy. WiedziaÅ‚am, iż przez najbliższy miesiÄ…c bÄ™dzie gryzÅ‚o mnie sumienie. PostanowiÅ‚am wiÄ™c być jeszcze lepszÄ… narzeczonÄ… i stać siÄ™ bardziej zdeterminowanÄ… do wygrania walki. Ale bÄ™dÄ™ na siebie uważaÅ‚a. W koÅ„cu to ja graÅ‚am pierwsze skrzypce w tym wszystkim. Adam zaÅ› staÅ‚ przy moim boku, nie wnoszÄ…c sprzeciwu. Chociaż tak naprawdÄ™ wiedziaÅ‚am, że czuÅ‚ siÄ™ nieco zdegradowany w swojej roli. Owszem miaÅ‚ szkolić bezdomnych przez najbliższy tydzieÅ„, zarówno w walce, jak i sztuce przetrwania, zanim wyruszÄ… na przedmieÅ›cia, ale podczas caÅ‚ej akcji jego rola skupiaÅ‚a siÄ™ na opiece nad MalwinkÄ…. Paula, po wpuszczeniu nas do hali, miaÅ‚a przekazać mu dziecko, aby podczas zamieszania zapewniÅ‚ maÅ‚ej ciepÅ‚o i bezpieczeÅ„stwo. WiedziaÅ‚am, że czuÅ‚ siÄ™ trochÄ™ niedoceniony. ByÅ‚ silnym, mÄ…drym i zdrowym mÅ‚odym mężczyznÄ…. Zaprawionym w życiu na wygnaniu, nie lÄ™kajÄ…cym siÄ™ zimna i gÅ‚odu. Ale mimo to i tak zgodziÅ‚ siÄ™ bez mrugniÄ™cia okiem. Widocznie uznaÅ‚, że wystarczy, iż jedno z nas bÄ™dzie nadstawiaÅ‚o karku. – SkrzywiÅ‚am siÄ™ mimo woli, dodajÄ…c w myÅ›lach. – „Kobieta, i to najprawdopodobniej w ciąży”.
Zdawałam sobie sprawę, że wolałby mnie zastąpić, ale nie znał hal, ani nie wiedział, kto jak wygląda i za co odpowiada. Liczyła się nie tylko moja osoba, ale przede wszystkim nabyte doświadczenie. Byłam Tomaszowi potrzebna, a on też był mi nieodzowny. Adam zaś poza swoją siłą, niewiele wniósłby do akcji. Razem z Paulą i Tomkiem uznaliśmy, iż na wypadek niepowodzenia, to właśnie z Adamem, Malwinka będzie miała największą szansę na przetrwanie. Mój narzeczony nie umiał znaleźć kontrargumentu. Wiedziałam, że potrafił się opiekować drugim człowiekiem. W końcu przecież byłam pod jego skrzydłami. Z maleńką dziewczynką będzie nieco trudniej, ale da sobie radę. Istniała szansa, iż tylko przez kilka godzin. Ewentualność nikła, ale jakaś jednak.
MogÅ‚am mieć tylko nadziejÄ™, że wszystko pójdzie dobrze i zgodnie z planem. – ZagryzÅ‚am wargi i przeczesaÅ‚am dÅ‚oniÄ… wÅ‚osy. Adam zasnÄ…Å‚ twardym snem i przestaÅ‚am martwić siÄ™, iż go obudzÄ™. MusiaÅ‚am przyznać, że od tych wszystkich myÅ›li rozsadzaÅ‚o mi już gÅ‚owÄ™. ChciaÅ‚am mieć nadziejÄ™, ale czuÅ‚am, że jej brak. Pragnęłam wierzyć, ale wÄ…tpiÅ‚am. StaraÅ‚am siÄ™ być dobrej myÅ›li, ale wszystko ulatywaÅ‚o w niebyt. Oczyma wyobraźni widziaÅ‚am tylko burzowe chmury. WiedziaÅ‚am jednak, iż nie mogÄ™ siÄ™ poddać. Nie teraz, gdy zaszliÅ›my tak daleko.
Z westchnieniem przekręciłam się na bok. Adam zamruczał przez sen, jednak się nie obudził. Spojrzałam na męską twarz. Młodą, z małym kłującym zarostem i z ustami rozchylonymi, jak do pocałunku. Tak bardzo chciałam zanurzyć swój język i poczuć ich smak. Podnieść ręce i wpleść dłonie w nieco przydługie już włosy. Wdychać cudowny zapach na jego szyi. Czuć, jak silne ramiona oplatają moje plecy, a dłonie gładzą każdą krzywiznę ciała z czcią, na jaką nigdy nie zasługiwałam. Być z nim, pozwalać mu zagłębiać się we mnie, oddychać jego powietrzem i smakować męskiego potu. Nigdy nie mieć dość i nie czuć się tak pewnie. Całkowicie bezpiecznie. Bez lęku, złudzeń i strachu, że nie jest to prawdziwe.
Ze wszystkich rzeczy na caÅ‚ym Å›wiecie, tylko jego mogÅ‚am być pewna w stu procentach. – Zamknęłam oczy i ze smutkiem otarÅ‚am zbierajÄ…cÄ… siÄ™ w kÄ…ciku Å‚zÄ™. – Szkoda tylko, że on nie mógÅ‚ powiedzieć tego samego o mnie.
Komentarze (2)
Pozdrawiam :).
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania