8: Wybierz swojego Boga, rozdział 1.4

Grupa ludzi z pieczołowitością krzątała się po miejscu wielkiego wypadku. Neviliusa niezbyt interesowało tło zaistniałej „tragedii”, ale nie chcąc zbytnio przeszkadzać w pracy służb porządkowych, zszedł z ulicy, zapuszczając się w głębie ciemnego lasu. Trzeba było ominąć barierki uczynione z czerwonożółtej taśmy. Mrok gęstniał z każdym krokiem, gdy się oddalał od chaosu różnych świateł. Bynajmniej nie było to żadnym powodem do trosk, jego wzrok umiał się dosyć szybko adaptować do kolorystyki nocy, tym bardziej że gwiazdy sypały z nieba odrobinkę pomocnej aury. Podmuch zimnego wiatru niósł z sobą dziwny zapach - krwistopodobny. Ciekawa sprawa, iż nadlatywał z przeciwnej strony od miejsca, gdzie znajdował się wypadek.

Teren zrobił się nieco wyboisty, toteż anioł zniżył wzrok w dół, aby przypadkiem nie podwinęła mu się noga o jakiś wredny korzeń. Nagle się zatrzymał. Nieco się schylił, potem przykucnął. Na ziemi leżało kilka piórek. Jakiś ptak musiał je widocznie zgubić z jakiejś okazji. Wzruszył ramionami i ruszył dalej, ale już po kilku metrach ponownie zauważył zbiorowisko piór. Twarz Neviliusa lekko stężała. Znów poczuł słodko-metaliczną woń, mocniejszą niż poprzednio. Z początku pomyślał, że może to jakieś zwierze, które stało się przypadkową ofiarą wypadku, zdołało uciec w tym kierunku, będąc jednak na tyle ranne, iż w nieszczęsnym finale upadło gdzieś na ziemię i wykrwawiło się na śmierć. Istniała wysoka szansa na odnalezienie jego martwego ciała przy dalszej podróży w las.

Kiedy doszło co do czego, los wydał na świat nieco innego kozła ofiarnego niż zwiastowały to przewidywania anioła. Nevilius dotarł do drzewa połamanego w połowie. O wielką roślinę opierał się człowiek siedzący bez ruchu, z głową spuszczoną na pierś. Mężczyzna podszedł bliżej, a w momencie gdy zdołał przebić się wzrokiem przez mrok, i dojrzeć niespodziewaną prawdę, skamieniał w miejscu, wstrzymując oddech i szeroko otwierając oczy oraz usta. Z pleców tajemniczej postaci, wyglądającej całkiem martwo, wyrastały skrzydła bezwładnie opadające na ziemię.

Nevil otrząsnął się szybko z lekkiego szoku i naszło go dosyć normalne pytanie: „Skąd się tu wziął dawny sługa Seta?” Po czym znalazło się także: „Kto mógł go zabić?” Pokonanie anioła mimo wszystko nie należało do wielkich wyczynów - przynajmniej w czasach w jakich przyszło im się obudzić - aczkolwiek nadal popełniono tu morderstwo. Zabito żywą istotę. Nawet nie dałoby się tu podpiąć scenariusza nieszczęsnego zwierzaka, co zderzył się z autem. Ofiara walnęła w drzewo, powodując jego złamanie w połowie, po czym zsunęła się na dół, zostawiając na korze krwawą smugę. Wcześniej jeszcze pociągnęła za sobą ścieżkę połamanych gałęzi, które Nevilius zauważył podczas rozglądania się po okolicy. Albo coś nim rzuciło, albo - co było bardziej prawdopodobne - stracił kontrolę nad lotem i najprościej w świecie się rozbił. Ale skąd wzięła się ta utrata kontroli? Posoka pozostawiona na powłoce drzewa dawno już zaschła, więc odkrycie przyczyny pozostawało utrudnione. W większym rozrachunku o wiele bardziej utrudniała tu bliska obecność służb porządkowych, wobec której własne śledztwo lub użycie skrzydeł byłoby rzeczą niebezpieczną nawet pomimo trwania nocy. W sumie nie chciał wybrać poszukiwań drogą powietrzną z jeszcze jednego powodu - z powodu zmęczenia.

Pozostawało myśleć, że to wszystko dzieło przypadku. Co Neviliusa niby obchodziły perypetie jednego ze zdrajców, jednego z tych którzy stracili wiarę i przeszli na stronę fałszywego bożka.

Uklęknął przy dawnym bracie i przyłożył rękę do jego zakrwawionego czoła. Było zimne i zroszone klejącym potem. Skupił się nad zwłokami, a po kilku chwilach z głowy martwego anioła znikły dwa rogi, kurcząc się i wtapiając się w czaszkę. Wraz z rogami, złamane w paru miejscach skrzydła także zostały pochłonięte przez truchło. Lepiej nie dawać ludziom pola do fantazjowania.

Nevilius przeszukał ubrania z nadzieją znalezienia czegokolwiek, co mogłoby pomóc lepiej poznać siedzącego w bezruchu mężczyznę. Tajemnicza postać miała no sobie skórzaną kurtkę, pod nią ciepły kożuch, a na dole sportowe spodnie i obuwie. Sznurek zwisał z jego szyi. Nevilius wyciągnął resztę owego sznurka, z którego końca zwisał okrągły metalowy medalik z wężem posiadającym zamiast głowy ludzką czaszkę i zamiast ciała również ludzki kręgosłup, były też tam małe żebra. Stary anioł wzruszył ramionami, zostawiając w spokoju dziwny wisiorek i podnosząc się na równie nogi. Lepiej żeby Nevil udał się w dalszą drogę.

Przed odejściem zmówił jeszcze modlitwę, mając nadzieję, że ktoś jednak znajdzie zwłoki i z szacunkiem je zakopie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania