Niesamowity alchemik - Cz.1 - Młody Alchemik (+12)

Chciał być "tylko" alchemikiem. Tworzyć miksturę czy leki. Może odkryć też coś nie zwykłego np. nieśmiertelność. Jednak najpierw Victor Kane - wysoki ale chudy i nie zbyt silny chłopak z rozwichrzonymi, blond włosami oraz ciemno brązowymi oczami - musiał zdobyć doświadczenie. Z tego powodu po skończeniu 16 lat przyszedł do alchemicznego Mistrza tutejszej wioski w której wychował się i mieszkał od urodzenia.

Na początku, Mistrz Julian de Vries, nie lubił go za bardzo. Dziwił się, że taki młody chłopak chcę zostać alchemikiem, przecież większość osób w jego wieku stara się zostać wojownikiem czy łowcą. Powtarzał mu także, że alchemiką zajmują się ludzie starzy oraz tacy którzy nie mogą brać udziału w wojnach. Victor był jednak uparty i nie zmienił celu.

Mistrz był dość ekscentryczny. Nie miał praktycznie włosów oraz ubierał się jak w podarte ubrania pomimo że nie był biedny i miał pieniądze. Ciągle chodził zamyślony. Wyglądał na jakieś 80 lat ale mógł mieć znacznie więcej z powodu mikstur odmładzajacych oraz zatrzymujacych czasowo starzenie. Nie mówił za dużo o sobie. Jedyne co Victor wiedział o jego przeszłości jest to, że mieszkał w wielu miejscach na świecie oraz dużo podróżował.

Victor miał do dyspozycji swoją sypialnie oraz mały gabinet z podstawowym sprzętem alchemicznym. Uczył się u pana de Vriesa ok. 2 lat. Zdobył ogromną wiedzę dzięki zapałowi do nauki. Był bardzo bystry, mądry i pojętny. Ale niestety szybko się złościł i wpadał w wściekłość przez co często kłócił się nawet gdy nie chciał nikogo obrazić. Rodzice Victora Kane mieszkali dość blisko pana de Vriesa więc często ich odwiedzał. Miał kiedyś przyjaciela ale wyjechał on z wioski kilka lat temu. Od tamtej pory nie ma zbytnio kolegów i często się nudzi w wolnych chwilach od nauki. Do jego najważniejszych mikstur jakich umiał przyrządzić należały: mikstura antybólowa, mikstura pomniejszająca ludzi i zwierzęta (niestety maks. 3 razy) oraz mikstura usmiercacjąca. Tej ostatniej nauczył się potajemnie aby móc kiedyś uratować sobię nią życie gdyby doszło do niebezpiecznej sytuacji. Udało mu się jednak wykraść tylko recepturę na najsłabszą dawkę ponieważ mocniejsze były ukryte znacznie lepiej. Ta uśmierca po 10 minutach.

Pewnej nocy Victora obudził w nocy dziwny dźwięk. Kiedy się przebudził usłyszał krzyki, huk i ryki. Noce w wiosce zazwyczaj były spokojne więc te dźwięki bardo go zdziwiły. Szybko się ubrał i podszedł do okna. Widok który zobaczył za oknem zszokował go. Na drugim końcu wioski wszystko się paliło. Ludzie uciekali z domów i krzyczeli. Zobaczył też rodzinny dom. Cały płonął. Rodziców nie widział. Przerażony pobiegł szukać Mistrza. Nie było go ani w jego sypialni ani w ogromnym laboratorium. Znalazł go dopiero w piwnicy. Pił dziwne mikstury. Gdy go zobaczył powiedział zasmucony:

- Uciekaj stąd jak najdalej. Oni przyszli po mnie. Nie próbuj nikogo ratować. Ja sobię poradzę. Może - dodał. - Twoich rodziców porwali już kilka dni temu. Są w niewoli ale przeżyją.

Na usta Viktorowi cisnęło się mnóstwo pytań.

- Gdzie uciekać? - zapytał. - Dlaczego po pana? O co chodzi? Jak...

- To nie czas na pogawędki - przerwał mu Mistrz - trzymaj - podał mu małą, skórzaną torbę - masz tam kilka mikstur oraz zaczarowany prowiant na 2 tygodnie. Masz też ten pas - podał mu pas rycerski - jest tam kilka noży do rzucania, sztylet, lekki krótki miecz oraz fiołka z bardzo łatwo pełnym płynem. Uciekaj tylnym wyjściem.

Mistrz wybiegł z piwnicy i krzyknął:

- Do boju!

Zszokowany tym wszystkim Victor stał przez chwilę w miejscu i także wybiegł z piwnicy.

 

Proszę o komentowanie mojego tekstu.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Clariosis 02.11.2020
    "Proszę o komentowanie mojego tekstu." - Nie mogłabym odmówić tak szczerej prośbie. ?
    Widzę, że nowa twarz na Opowi, więc tym bardziej z ochoczą radością zajrzałam i przeczytałam na telefonie w trakcie pracy. Muszę przyznać, że głównie jednak moją uwagę zwrócił tytuł. „Niesamowity alchemik” brzmi tak… bezpośrednio. Niczym „Niesamowity Spider-Man”, przez co jest w tym powiew młodości, nawet trochę kiczu, ale jednak jest to odpowiednio łagodne – nie używam tego sformułowania w złej wierze, to po prostu moje skojarzenie.
    No ale dobrze, skończmy ze skojarzeniami i dygresjami, a przejdźmy do meritum, bo o to właśnie najbardziej chodzi. Nie mam zamiaru zalewać Cię typowymi gadkami „jeszcze wiele pracy przed tobą”, gdyż jest to mowa niejednokrotnie demotywująca. Przynajmniej w tym przypadku mam wrażenie, jakby tak właśnie mogło to zadziałać. Czytając ten tekst od razu poczułam, że jest to coś napisanego przez nowicjusza, być może nawet pierwszy Twój tekst w życiu – trudno mi ocenić. Na pewno jest to jednak coś świeżego, nie opartego innymi doświadczeniami, o tak chwyciłeś za program do pisania i napisałeś. I bardzo dobrze! W końcu jak inaczej zacząć tą niewątpliwie ekscytującą przygodę, jaką jest pisanie, jeżeli nie karkołomnymi próbami i strzelaniem różnych głupotek? Raz czy dwa czytając tekst uniosły mi się kąciki ust do góry właśnie przez niektóre takie „wpadki”, ale nie było to podszyte ironią, czy nawet szyderą – to jest po prostu sympatyczne, kojarzy mi się z moimi własnymi początkami. A skoro takie emocje się pojawiły, to poczułam się zobligowana, by właśnie odpowiedzieć na Twoją prośbę, a nawet co nieco dopowiedzieć, co może Cię lepiej nakierować.
    Jeżeli chodzi o ogół tekstu, jako część opowiadanej historii niezbyt dobrze spełnia swoją funkcję. Chodzi o sposób zapisu – to, co przedstawiłeś wygląda raczej jak brudnopis, jakieś wstępne zarysowanie akcji, niż jej realne opowiadanie. O wiele lepiej sprawdziłoby się opisanie zdarzeń poszczególnymi scenami, niż tylko opisami – na przykład można było opisać, jak to młodzieniec idzie do starego alchemika i błaga go, by ten uczył go sztuki. No i pokazać, że mistrz kręci nosem, że może używa argumentów takich jak „młody jesteś, idź się uczyć łucznictwa” – czy rozumiesz, co mam na myśli? Zamiast rzucania „Mistrz nie lubił go za bardzo, ale jednak go przyjął”, opisać całe zdarzenie pełnokrwisto, z dialogami, ze szczegółami. Wtedy nie jest to już brudnopis, zarysowanie, ale prawdziwe wprowadzenie do historii – dzięki temu od razu można poczuć bohatera i przejąć się w nim. W tak krótkim i niestety nieco jałowym opisie niewiele da się wyłuskać.
    Kolejną rzeczą która jest dopuszczalna właśnie w „brudnopisie” do opowiadania, ale niedopuszczalna w prawdziwym opowiadaniu, są zbędne kolokwializmy czy, o zgrozo, skróty myślowe. Taki kwiatek pojawia się tutaj:
    „Może odkryć też coś nie zwykłego np. nieśmiertelność.” – O mój księżycu… „np.” użyte przez narratora?! To już naprawdę z dwojga złego lepiej było walnąć „na przykład” w całości… W przypadku właśnie takiego ogólnego „szkicu”, to jak najbardziej się sprawdza. Sama w planach do rozdziałów własnych historii używam skrótów lub innych dziwnych oznaczeń zrozumiałych tylko dla mnie, ale pod żadnym pozorem nie wolno tego przenosić na właściwy tekst. Lepiej więc oduczyć się tego natychmiast, niż by potem miało to wejść w krew, bo później takie rzeczy w tekście nie są już do wybaczenia. Na tym poziome jak najbardziej – dlatego radzę już teraz zapamiętać, że tak się nie robi. ?
    Skakanie po czasach… Też czasem to robię, bo człowiek nawet nie poczuje. Ale jak czytasz tekst znowu i widzisz, że raz piszesz w przeszłej, a raz w przyszłej i nie są to rozdzielone sceny – zdecyduj się na jeden czas i bądź konsekwentny:
    „Chciał być "tylko" alchemikiem. Tworzyć miksturę czy leki. Może odkryć też coś nie zwykłego”
    Chciał być – czas przeszły. Tworzyć miksturę – przyszły. Może odkryć – przyszły. Należy się zdecydować. A to pierwsze zdanie tekstu... Na dodatek, skoro już tu jesteśmy, czy na pewno tylko jedną miksturę? Wydaje mi się, że taki alchemik umiałby zrobić o wiele więcej. Więc chyba „tworzyć mikstury”. ?
    Dalej napotykamy liczby pisane cyframi, a nie słownie. To też dość brzydko wygląda w tekście. Liczby cyfrowe można wpisywać, kiedy np. chcemy zaznaczyć, że bohater dostrzega je na obiekcie. Załóżmy „zobaczył obraz z wyrytą liczbą – 16” bo to wskazuje, że bohater nie widzi napisu SZEŚNAŚCIE, tylko cyfrę jako cyfrę. Ale w większości przypadków naprawdę to nie pasuje, więc najlepiej pisać wszystkie liczby, o ile to możliwe, słownie.
    Okej, przeszliśmy więc przez szczegóły, jednak muszę w tym momencie wrócić do kwestii opisów ogólnych. Dlaczego pełne sceny sprawdzają się lepiej, niż jałowe, krótkie opisy? Dlatego, że dzięki opisom scen można spowolnić akcje. Nie galopuje ona na łeb na szyję, że czytelnik aż czuje się zalany informacjami. U Ciebie mimo wszystko nie doznałam uczucia przeciążenia, ale tylko i wyłącznie dlatego, że tekst jest krótki i przekazuje bardzo mało. Samo w sobie nie jest to błędem – w końcu po to pisze się dalsze części, by czytelnika zaznajamiać z resztą detali, postaci i tak dalej. Jednak jest inny problem – na koniec akcja właśnie przyspiesza, nagle przechodzimy w tak-jakby pełne opisywanie scen, które właśnie galopuje, by zakończyć część pierwszą i wzbudzić w czytelniku napięcie, co dalej. No ale niestety, właśnie przez to że pierwsza część tekstu jest zaledwie szkicem, nie spełnia to swojej funkcji. Tekst w takiej formie nie wzbudza większych emocji – nie mamy nawet chwili, by poczuć bohatera czy zasmakować choć trochę otaczającego świata, przez co nie pojawia się ochota, aby zaznajamiać się z historią dalej. Jak mówiłam, brak konkretów i nie wywalanie wszystkiego od razu nie jest błędem – ba, jest nawet plusem, bo stopniowe budowanie świata to moja ulubiona narracja. Ale jednak tutaj brak jakichkolwiek szczegółów, a tylko wywalenie ogólników w tak opisowy sposób niczego nie daje. Jedyne co wiem po przeczytaniu tego tekstu to to, że jest chłopak, który szkolił się na alchemika, jego mistrz nagle daje mu masę przedmiotów i gdzieś ucieka… No ale nic poza tym. Nie poznaliśmy nawet w drobnym calu żadnego z nich, nie mogliśmy poczuć ich charakterów – a to mogło zostać załatwione w bardzo prosty sposób, który wskazałam wyżej. Nie prosty opis, ale pełnokrwista scena. Mogła być nawet krótka, ale o wiele lepiej sprawdziłoby się, gdybyś opisał jak właśnie bohater prosił mistrza, by ten go przyjął i jak go przekonał, by jednak go uczył. Od razu historia nabrałaby barw!
    Poza tym… jak na tak krótki tekst, strasznie uderzyła mnie kwestia braku logiki w zdarzeniach (!) :
    „Pewnej nocy Victora obudził w nocy dziwny dźwięk. Kiedy się przebudził usłyszał krzyki, huk i ryki. Noce w wiosce zazwyczaj były spokojne więc te dźwięki bardo go zdziwiły.”
    „Na drugim końcu wioski wszystko się paliło. Ludzie uciekali z domów i krzyczeli. Zobaczył też rodzinny dom. Cały płonął. Rodziców nie widział.”
    „Twoich rodziców porwali już kilka dni temu. Są w niewoli ale przeżyją.”
    Co tutaj tak naprawdę się stało? X dni temu rodzice głownego bohatera zostali porwani. Wiedział o tym mistrz, ale to przemilczał. Dlaczego? Ba, na dodatek jak wynika z pierwszego wklejonego przeze mnie zdania, bohater nie mógł w ogóle tego przewidzieć, a nawet się domyśleć, gdyż wszystko do tej pory było spokojne. Przeraził go widok płonącego domu rodziców, gdyż był pewien, że nadal w nim są… Wiec kiedy tak naprawdę zostali porwani? Dlaczego nikt nie zwrócił na to uwagi? Tak to wszystko spokojne i podczas spokoju porywani są, bez żadnego ostrzeżenia, ludzie, po czym kilka dni później dopiero zostaje podpalony dom? Na dodatek, o porwaniu wiedział dużo wcześniej mistrz i nic z tym nie zrobił? Nikogo nie zawiadomił? Nie ostrzegł ucznia? Czekał, aż „ci po niego przyjdą” i wszystko podpalą i wtedy łaskawie da uczniowi rzeczy do samoobrony i jedzenie, by przeżył? He? Dlaczego nie zrobił tego wcześniej, a dopiero kiedy doszło do sytuacji bezpośrednio jemu zagrażającej? Można się tłumaczyć, że mistrz się bał. Albo coś takiego. Ale skoro wiedział o porwaniu ileś dni przed, mógł się domyślić, że w końcu przyjdą. A jednak wszystko przemilczał. No i ten spokój, podczas którego zostali porwani rodzice…. Na dodatek, jeszcze wcześniej w tekście było napisane, że:
    „Rodzice Victora Kane mieszkali dość blisko pana de Vriesa więc często ich odwiedzał” – naprawdę w ciągu kilku dni syn w ogóle nie zauważyłby nieobecności? Niczego niepokojącego? Taka dziura logiczna w tak krótkim tekście omal nie ścieła mnie z nóg… Ale nie będę się wyzłośliwiać, bo nie uznaję takich taktyk na nowych użytkownikach, ani po prostu nowopoznanych. Ale też nie mogę słodzić – absurd aż się leje. Trzeba ulewanie zatamować i to jak najszybciej, inaczej całość niechybnie uschnie, a szkoda, bo może w sam raz masz dobry pomysł i szkoda marnować dobry materiał. Byłabym jednak za tym, by całość spróbować napisać od nowa – tym razem nie jako szkic z podziurawionym logicznie finałem, a naprawdę zbudować nieco scen i zarysować charakter bohatera. Nie wyjdzie od razu to perfekcyjnie, ale od razu wydźwięk całości będzie inny. Co jednak autorze zrobisz, zostawiam jedynie w Twoich rękach – ja jako odbiorca mogę coś pochwalić, na coś ponarzekać, coś dopowiedzieć, ale co uczynisz z tekstem to jedynie Twa wola i chęć. Prosiłeś o komentarz, więc oto on. Oby był dla Ciebie bardziej satysfakcjonujący i pomocny, niż dołujący, gdyż to nigdy nie jest u mnie cel komentowania. Bez powodu, przynajmniej.
    Oceny gwiazdkowej nie wystawiam.
    Pozdrawiam.
  • Baba Szora 05.11.2020
    Wow...
    Jestem pod wrażeniem długości komentarza ;-)
  • Clariosis 05.11.2020
    Baba Szora No cóż, lubię się rozpisywać. :) Dziękuję.
  • Pan Buczybór 03.11.2020
    *Te "+12" w tytule to kategoria wiekowa?
    *"nie zwykłego" - razem
    *"wysoki ale chudy" - przecinek przed "ale"
    *"nie zbyt" - niezbyt
    *"rozwichrzonymi, blond" - zbędny przecinek
    *"16 lat" - liczby w prozie, na ogół, zapisujemy słownie
    *"tutejszej wioski w której wychował się i mieszkał od urodzenia." - "tutejszej" zbędne w tym kontekście, przed "w której" przecinek
    *"Na początku, Mistrz Julian de Vries, nie lubił go za bardzo." - zbędne przecinki
    *"chcę zostać alchemikiem, przecież większość osób w jego wieku" - chce; przed "przecież" lepiej sprawdziłbym się dywiz
    *"alchemiką" - alchemią
    *"tacy którzy" - przecinek pomiędzy
    *"ubierał się jak w podarte ubrania pomimo że nie był biedny" - "jak" zbędne, przecinek przed "pomimo że"
    *"jakieś 80 lat ale mógł" - liczba słownie, przecinek przed "ale"
    *"sypialnie" - sypialnię.

    Na razie tyle. Więcej nie czytam. Popraw błędy.
  • Vespera 03.11.2020
    Jestem ciekawa jak działa zaczarowany prowiant na dwa tygodnie. Skompresowany tak, żeby zmieścił się do niewielkiej torby? A może to coś instant do zalania wodą? Oby była jakaś scena, jak bohater siedzi przy ognisku i się posila.
  • Baba Szora 05.11.2020
    Nie będę komentować na 10 000 znaków ale doradzę:
    - nie skupiaj się na wyglądzie bohaterów, chyba że jest to coś bardzo istotnego dla akcji (odniosłam wrazenie, ze czytam opowiadanie mojej córki, której kazda bohaterka musi miec piękne blond wlosy i blyszczace blekitne oczy i musi byc to zaznaczone na poczatku bo inaczej nie jest fajnie:-) ) np zdeformowany wyglad itd,
    - czy nie lepiej zaczac opowiadanie od jakies akcji, ktora wciaga czytelnika, a dopiero w trakcie podawać szczegoly tnz charakterystyke postaci, ich postanowienia, marzenia, plany?
    Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania