Aby kwiaty pyliły musi być dostatek pszczół
i motyli. W roślinnej głowie te zapylacze jawią się jako bogowie.
Budda, nie był bogiem i pewnie łatwo cierpienia nie znosił gdy Jezus,
jako bóg w "ludzkiej postaci" je wyprosił.
Na umyśle był mniej lotniejszy od motyla
jeśli nie nie przewidział, że skutkiem
spełnienia zachcianki doprowadzi do rozplenienia cierpienia.
Bogowie nie mogą ani cierpieć ani umierać, bo tak jest zapisane w definicjach i akurat o tym to wiedzą dlatego nie straszne im pale czy krzyże.
Taki Jezus to może się palić żywym ogniem jako krzak gorejący i ani się poparzy ani żywota w gorącu dokończy.
Wiara, nauka, rozum, Jezus, Marks, postep, rewolucja, natura, wszystko można oskarżać za naszą naturę. Albo ją zmieniać, czy ewoluować, pyłki kwiatów i pyłki kurzu - wszystko się rozmnaża.
Senograsta
Bełkot, bo tak to można naPISać każdą głupotę jako że ta jest przez wiarę rozmnażana bezgranicznie. A dowodzić głupich racji nue trzeba. Nawet pyłki kurzu tak się nie rozmnażają i zapewne z powodu że są z nasienia diabła i Marksa.
A ten Darwin to już nic nie winien temu spsianiu natury?
ireneo różne są sposoby rozmnażania, nie napisałem jak się rozmnażają, dopowiadasz sobie, może być pączkowanie i te pokolenia u paproci, że jakby jest pokolenie osobników dorosłych na zmianę z pokoleniem o połowie chromosomów, nie pamiętam dokładnie, jest askolotl to żyje jako embrion, a ludzie jak wiadomo jak psy i borsuki, a pyłki , skąd wiesz że im się nigdy nie zdarza
Rozważam, że pierwszy wers to swoista brama, otwarcie, bardzo ważny element wprowadzający do opowieści. Tak to odczuwam i tutaj mam z tym zgrzyt, bo, czyż nie jest tak, że odczuwanie nienawiści to istotna przyczyna cierpienia...? I jeszcze ten Budda... Czyli co? Gość złakniony wyzwolenia z nieszczęsnego cyklu narodzin i śmierci, tak nienawidzi cierpienia, że sam w nie popada tym całym nienawidzeniem... Incepcja normalnie :) Jak już "odmyśliłem" sobie tę karkołomną koncepcję, to reszta zacna. Bez urazy i pozdrawiam.
Aż tak je znienawidził, że był w stanie zrezygnować z pragnień, rodziny, żeby tylko mieć spokój. A Jezus inaczej. Kazał nieść krzyż. Tak bym to widział. Pewnie ani, jeden, ani drugi cierpień się nie pozbawił. Ale podejścia są inne. W sumie Budda też się umartwiał trochę, więc liczył że na drodze przykrej ostatecznie wygaśnie to nieznośne cierpienie. A ono sobie jest, ból wysoko zorganizowanej materii. A wers otwierający to takie życie zwyczajne, piękne, straszne, odwieczne...Z ty znienawidzeniem?, no może, jak coś bardzo nas drażni, to tego unikamy, stajemy się na to podatni, ale to nie tak szło u mnie, ale jak powiedziałem. dziękuję za komentarz i za "zacność" i kulturę wypowiedzi. Heej
Senograsta ciekawe podejście. Kontrasty budują napięcie i tutaj ten zabieg w pierwszym wersie, intencjonalnie bądź nie, jednak rzeczywiście wywołał taką, a nie inną, moją reakcję. Zatem dla mnie in-plus, bo dobrze jest mieć swoistą kotwicę, punkt odniesienia do dyskusji na temat utworu :) Pozdrawiam!
Komentarze (12)
i motyli. W roślinnej głowie te zapylacze jawią się jako bogowie.
Budda, nie był bogiem i pewnie łatwo cierpienia nie znosił gdy Jezus,
jako bóg w "ludzkiej postaci" je wyprosił.
Na umyśle był mniej lotniejszy od motyla
jeśli nie nie przewidział, że skutkiem
spełnienia zachcianki doprowadzi do rozplenienia cierpienia.
Bogowie nie mogą ani cierpieć ani umierać, bo tak jest zapisane w definicjach i akurat o tym to wiedzą dlatego nie straszne im pale czy krzyże.
Taki Jezus to może się palić żywym ogniem jako krzak gorejący i ani się poparzy ani żywota w gorącu dokończy.
Bełkot, bo tak to można naPISać każdą głupotę jako że ta jest przez wiarę rozmnażana bezgranicznie. A dowodzić głupich racji nue trzeba. Nawet pyłki kurzu tak się nie rozmnażają i zapewne z powodu że są z nasienia diabła i Marksa.
A ten Darwin to już nic nie winien temu spsianiu natury?
no, to jesteś większym idiotą niż quń w kłębie"
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania