A co ty na to... cz.II

Skąd pochodzimy...

 

Gdzieś, tuż za horyzontem umysłu, coś zaiskrzyło i powoli jak ślimak, poczęło wspinać się po sklepieniu ludzkiej świadomości. Po jakimś czasie zapłonęło i stało się istotną częścią naszego istnienia.

To była myśl. Nie wiadomo, skąd się wzięła, wiadomo natomiast, do czego doprowadziła. Człowiek przez całe tysiąclecia próbował ją okiełznać, wytresować, a kiedy mu się to udało, począł tworzyć.

Z początku niezgrabne formy, które z czasem przeobraziły się w potężne narzędzia, czy piękne rzeźby.

Przez wieki człowiek kształtował w sobie, poczucie estetyki i odkrył iż treść wizualna nie jest jedynym sposobem przekazywania myśli, a nawet uczuć. Z czasem nauczył się wyrażać je także przez używanie mowy. Prawdą jest, że człowiek,

gdyby nie jakiś naprawdę silny impuls, pewnie nigdy nie próbował by rozmowy z drugim człowiekiem. Dwóch osobników mogło by siedzieć naprzeciwko siebie w jaskini i przez wiele godzin nie odezwać się do siebie ani słowem. Ba, pewnie w ogóle nie zwracali by na siebie uwagi, no chyba że chodziło by o jedzenie, lub reprodukcję.

Tak więc człowiek zaczął tworzyć historie, które miały oddawać jego emocje lub jakieś nauki. Raz opowiadał ze smutkiem w głosie, jak pewien mamut nastąpił mu kiedyś na stopę, innym razem z nieukrywaną radością, jak wielki tygrys szablozębny rozszarpał mu teściową, a jeszcze innym razem z należytą powagą, o dniu gdy ich plemię musiało walczyć z plemieniem Sikających na Siedząco, że tego dnia zginęło dużo ludzi, ale ostatecznie wygrali i od tamtej pory cały las należy do nich.

Lecz w pewnym momencie historie z życia wzięte, to było za mało. Człowiek począł szukać odpowiedzi, na kłębiące mu się od dawna w głowie pytania i znalazł je w mitach i legendach, które sam stworzył. Dlaczego duże, żółte kółko chowa się gdy tylko zaczyna robić się ciemno i pojawia się znów gdy zaczyna robić się jasno? Co tak wyje w nocy i kto sprawia, że z prania wracają tylko skarpety nie do pary?

Na te i inne pytania człowiek w końcu znajdywał odpowiedź, a potem dzielił się nią z resztą. Aż do teraz ludzie wymyślają historie, w których niecodzienne stworzenia, w swych niecodziennych krainach, przeżywają swe niecodzienne przygody.

Tak, z czasem i pomocą niczym nie ograniczonej, ludzkiej wyobraźni zaczęły powstawać ikony, czyli postacie które każdy mógłby rozpoznać gdyby spotkał je na ulicy. Wielki grubas, z ogromnym worem na plecach pełnym prezentów czy mali ludzie w czerwonych, spiczastych czapeczkach, zamieszkujący lasy stały się przedmiotem pragnień i poszukiwań przez brnące przez świat, niczym stado mustangów, dziecięce umysły.

I tak przez pokolenia, gdzieś daleko poza ludzkim wzrokiem, lecz nie umysłem, stworzone przez człowieka postacie, żyły sobie w błogiej nie wiedzy, tak jak dana opowieść im nakazywała.

Lecz pewnego dnia, baśnie wyrwały się z okowów ludzkiej twórczości i zaczęły wić się i rosnąć. W końcu zaczęły przyjmować własną formę. Potem nawiedzały niektórych ludzi, którzy opowiadali nowe historie, a te podsycane dziecięcą wiarą stawały się pokarmem dla świata baśni.

Oczywistym jest, iż w świecie, który zaczyna żyć własnym życiem w końcu pojawi się ktoś, kto też do tego będzie dążył.

Nie wiadomo kiedy, pierwszy z nas doszedł do wniosku, iż jest. Wiadomo natomiast, że zaraz po tym, uzmysłowił sobie kim jest - postacią, która nie powinna istnieć, powstałą nie na skutek ewolucji lub działań szalonych naukowców, lecz wyobraźni. No tak, ale co z tego jeżeli wciąż znajdował się w świecie, który nie był realny. Równie dobrze mógłby usiąść na ławce i nic nie robić. Wtedy zaczął wierzyć w swoje możliwości, a im więcej myślał o sobie, jako o istocie na którą nie ma wpływu żadna ludzka myśl, tym mniej nie materialny się stawał

Pewnego dnia, po prostu zmaterializował się pośrodku ziemskiej polany. Z początku lekko zdezorientowany, próbował znaleźć pomoc u ludzi, ale człowiek to dziwna kreatura. Potrafi wierzyć w wiele głupot i dziwactw równocześnie, ale jak którąś spotka, natychmiast próbuje ją zabić.

Wstrząśnięty i samotny przybysz postanowił uwierzyć w całą swoją krainę i sprawić by również pojawiła się w tym świecie. Był jednak na tyle inteligentny by uwierzyć w nią, jako w ukryte miejsce, do którego żaden człowiek nie będzie miał nigdy dostępu. Jak pomyślał tak się stało.

Oczywiście legendy, baśnie i historie nie przestały powstawać, lecz dopiero gdy ktoś w nie naprawdę mocno uwierzył, stawały się materialne i zamieszkiwały naszą krainę.

Pewna część z wymyślonych stworzeń mimo przestróg postanowiła zamieszkać wśród ludzi. Zaadoptowały się z łatwością, postrzegane jako „trochę bardziej ekscentryczna” część waszego społeczeństwa. Inne zaś, zostały w naszej krainie.

Oprócz tego istnieją stworzenia nie tak przyjazne jak my. Też powstają w ludzkich umysłach, lecz nie są obiektem marzeń i wiary, wręcz są ich całkowitym przeciwieństwem. W te monstra nikt nie chciał by wierzyć, lecz każdy o nich wie. Są zwykle nienazwane, bezkształtne, zamiatane pod dywany podświadomości, spod którego - macie nadzieję - nigdy się nie wydostaną, jednak strach, strach jest w stanie złamać nawet najtwardsze umysły, a tworząc naszą krainę, pierwszy przybysz niechcący zostawił uchylone drzwi dla tych istot. Wystarczy by dziecko przeraziło się potwora, który ponoć zamieszkuje pod jego łóżkiem, by ten stał się niemalże rzeczywisty.

Z czasem dzieci przestają się bać, lecz to nie oznacza że upiory przestają straszyć. Gnane instynktem i rządzą strachu, bez którego nie mogą egzystować, mącą w ludzkich głowach i sprawiają, że człowiek staje się bezbronny i podatny na wszystkie swe koszmary.

Nie dotyczy to zresztą tylko ludzi. Koszmary są dla was niebezpieczne na poziomie mentalnym, lecz jeżeli chodzi o nas, konsekwencje walki z nimi są już bardziej rzeczywiste.

By z nimi walczyć, powstali strażnicy. Nazywani jesteśmy Bibliotekarzami. Naszym celem, jest utrzymywanie pokoju, walka z koszmarami oraz delikatne poszerzanie ludzkiej wyobraźni.

Tego wieczora wszystkie koszmary, kierowały się w jednym kierunku, jak nigdy do tej pory. Wraz z moim oddziałem, ruszyliśmy by zbadać tą anomalię. Kiedy dotarliśmy do, jak się nam zdawało, miejsca zbiórki koszmarów, nikogo nie zastaliśmy. Już chcieliśmy wracać do bazy, lecz nagle, nie wiadomo skąd przybyły koszmary, ale nie tak jak zwykle. Nie jak zwierzęta, każde próbujące uszczknąć kawałek mięsa dla siebie. Atakowały w szyku, były świetnie zorganizowane. Mimo wielkiego doświadczenia moi kompani polegli, a gdyby nie ty i mnie w końcu by zabiły.

Poznałeś właśnie całą historię, której przed tobą nie usłyszał żaden człowiek z powierzchni. Mam tylko prośbę byś zachował ją w sekrecie, aż po kres twych dni. - skończył przemowę Fin i począł czekać na rekcję Smitha.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • KarolaKorman 24.03.2016
    Świetna część. Czytając zastanawiałam się gdzie jest Fin i staruszek, a tu na koniec taka niespodzianka. Pozytywnie mnie zaskoczyłeś (już wiem, dziękuję za PS) Nie mogę zostawić nic innego jak tylko 5 :)
  • Wurl 24.03.2016
    Bardzo dziękuję za (ponownie :) tak pozytywną opinię.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania