AA

- Cześć, nazywam się Adam i od 2 lat nie piję.

Na sali rozległy się brawa. Prowadzący spotkanie AA był zadowolony z postawy Adama. Integrował on innych i był naprawdę dobrym przykładem. Na każdym spotkaniu to on zaczynał swoje wyznanie.

- Cześć Adam, czy chciałbyś jeszcze coś o sobie powiedzieć.

Adam uśmiechnął się kwaśno.

- Dzisiaj mam zamiar opowiedzieć o swojej najbardziej wstydliwej przygodzie.

- Chłopie wal śmiało, każdy z nas wiele tu przeszedł. Czy ktoś chciałby dodać otuchy Adamowi?

Niemal natychmiast wstała piękna długowłosa dziewczyna, podeszła do Adama i zaczęła namiętnie go całować. Zdezorientowany Adam początkowo wzbraniał się, jednak słodycz tej dziewczyny była nie do odrzucenia. Dlatego też oddawał pocałunki dziewczynie, a jego ręce zaczęły błądzić pod jej bluzką. W tej jakże przyjemnej dla niego chwili poczuł nagłe szarpnięcie. To Witold prowadzący spotkanie oderwał go od dziewczyny.

- Teraz jak dodaliśmy ci odwagi, to proszę, opowiedz o swojej przygodzie, będzie to dla nas z pewnością bardzo pouczająca nauka.

Adam wciąż patrzył na rudowłosą piękność. Dla niego to spotkanie mogłoby się zakończyć, a on wziąłby tą jakże gorącą dziewczynę do siebie. Po chwili oszołomienia ogarnął się jednak i zaczął opowieść.

-To było dwa lata temu. To właśnie w tym dniu, po raz ostatni wziąłem do ust alkohol. Obudziłem się z samego rana z olbrzymim kacem. Co gorsza, obudziłem się w nie swoim łóżku, z obcym dla mnie facetem. Mogę Wam tu wszystkim przysiąc, iż jestem całkowicie heteroseksualny.

Z sali dobiegło go pytanie.

- Czy to spowodowało, iż przestałeś pić?

- Nie, ależ oczywiście, że nie. Tego ranka czując do siebie obrzydzenie, natychmiast pociągnąłem spory łyk wódki. To mnie trochę otrzeźwiło, szybko się więc ubrałem i zamierzałem wyjść z tego mieszkania. Niestety dla mnie, postanowiłem jeszcze skorzystać z ubikacji i tu czekała na mnie kolejna niezbyt miła niespodzianka. W wannie leżał jakiś facet uduszony przez węża boa. Cóż było robić, zadzwoniłem na policję, niestety zignorowano mnie. Może przez moją bełkotliwą mowę? W każdym bądź radzie postanowiłem udać się na policję. W amoku niestety nie ubrałem butów, a w windzie nieszczęśliwie wdepnąłem w śmierdzącą kałużę zrobioną pewnie przez jakiegoś pieska. Postanowiłem wrócić po buty, niestety drzwi były zatrzaśnięte, a szczerze mówiąc, nie chciałem oglądać ponownie tego faceta z łóżka, więc nie dzwoniłem do drzwi. Na dwór zszedłem schodami i wydawało mi się, iż szczęście się do mnie w końcu uśmiechnęło. Naprzeciwko bloku z którego wyszedłem, znajdował się sklep obuwniczy. Nie zastanawiając się wiele, wszedłem do niego i zacząłem wybierać buty. Pech chciał, że do sklepu weszła także jakaś starsza, tęga pani, która była skropiona tysiącem perfum. Dodatkowo było cholernie ciepło, więc niemal natychmiast puściłem pawia. Próbowałem bełkotliwie przekonać obsługę, że to wina zaduchu i tej wielkiej kobiety. Nie chciano mnie słuchać i dosłownie wykopano mnie. Ochroniarz kopnął mnie w dupsko i wyleciałem na chodnik. Nieszczęśliwe rozdarła się koszulka, a z mojego nosa zaczęła cieknąć krew. I jak mi się wtedy wydawało, uśmiechnęło się do mnie szczęście, gdyż pod murkiem ktoś zostawił w połowie niedopitą butelkę wódki. Naprawiłem błąd mojego poprzednika i wypiłem resztkę. Zbyt późno zorientowałem się, iż z naprzeciwka idzie wycieczka przedszkolaków, wśród których szły moje bliźniaki. Przedszkolanka była natomiast moją sąsiadką. Niestety wszyscy mnie widzieli, jednak nikt się do mnie nie chciał przyznać, nawet moje dzieciaczki. Niedługo potem ta baba, która była w sklepie z butami, zobaczyła mnie na ulicy i zaprosiła do swojego mieszkania. Nie pamiętam co się działo, wiem, że obudziłem się z ogromnym kacem w obcym łóżku, z tą tęgą kobietą. Konsekwencją tego dnia była: utrata żony i dzieci, utrata szacunku dla siebie oraz dziecko z tą kobietą. Nie piję od dwóch lat. To by było na tyle.

Adam ciężko usiadł na krześle. Uczestnicy spotkania klaskali. O dziwo rudowłosa piękność podeszła do Adama, wzięła go za rękę i razem udali się do jej mieszkania.

………..

Adam otworzył oczy. Wciąż siedział oparty o mur jakiejś starej kamiennicy. Od ponad dwóch lat obiecywał sobie, iż przestanie pić. Niestety jedyne co go trzymało przy życiu to jego sny. Sny, które dawały mu nadzieję. Dzisiejszy sen był jednak jakiś taki bardziej realny. To dzięki niemu postanowił, iż nie będzie już pił. Wstał, otrzepał się i poszedł w kierunku ośrodka odwykowego. Drogę tę pokonywał już setki razy.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania