Abecadło (moja wersja)
Abecadło było sobie.
Stało na regale moim.
Było bardzo przestraszone,
gdy spadały książki,
gdyż to domki w prawdzie były,
w których mieszkały literki,
a obrazki - też się bały
tak, jak moje kredki,
które jak tylko spojrzały
na tą sytuację
za szafkami się chowały
i nie było ich już wcale.
Co robi to abecadło,
gdy mnie w domu brak?
Siedzi, się z liczbami bawiąc,
a te liczą tak:
1, 2, 3 ... itd.
a gdy wracam; wszystko milknie
tak to się tam dzieje.
Tylko jak to nie wiem.
Abecadło miało raz
przykre doświadczenie.
Gdy czytałam każde z nich
wylałam colę na nie.
Całe oblepione były
nie do odratowania.
Ja włożyłam je do wody
i porządnie opłukałam.
Książka nasiąknęła wodą,
a to abecadło
nad swym losem się użalając
mówiło "Jak to?
My ci mądrości dajemy
przekazujemy informacje,
a ty nas oblewasz colą.
Jakie mamy szanse
na przeżycie tutaj, skoro
nasz domek już znika?
Toć i my znikniemy, lecz to
będzie kiedyś klątwa."
Gdy zniknęło abecadło
nie było co czytać.
Strasznie się nudziła ludzkość,
a już na starość ja
sobie przypomniałam
"A no tak,
przecież się wciągnąć dałam
w ten okropny fakt.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania